Części 1 Rozdział 4

942 38 8
                                    

Piątek. Wstałem rano coś około 7:00. Spojrzałem na łóżko Mileny. Jeszcze spała. A no tak, zapomniałem, że księżniczki śpią do południa. Michał też jeszcze spał. Wygląda na to, że od dziś mamy dwie księżniczki w ,,domu".
-Remek chyba mamy problem.-Dostrzegłem Kubę siedzącego w fotelu z telefonem w ręku.
-Co jest?- Zapytałem przecierając oczy.
-Jest już piątek, a my od wczoraj nie mamy żadnej informacji od szefa. Coś musi być na rzeczy.
-Może po prostu zapomniał.- Mówiłem pół przytomny.
-Serio? Zapomnieć o głównym celu misji? Proszę Cię.
-Może poczekajmy do soboty. Jak nie dostaniemy żadnej informacji, sami się odezwiemy. Nie ma co się martwić. Szef sobie poradzi.-Zapewniałem.
-Aaa...-Usłyszeliśmy ziewanie.
-Widzę, że śpiąca królewna w końcu się obudziła.-Zwróciłem się do Michała.
-Ej! Przestań mnie obrażać. W domu śpię do 9:00. To i tak wielki progres, że wstałem o...Właśnie, która godzina?
-7:08 dokładnie.-Uświadomiłem go.
-No właśnie.
-Trzeba skombinować jakiś prowiant, nie przemyśleliśmy, że możemy tu posiedzieć trochę więcej niż jeden dzień.-Stwierdził Merghani, który jest chyba najbardziej ułożony.-Macie jakiś hajs?
-Ja mam 68 złoty w portfelu.-Odezwałem się.
-Ja w spodniach powinienem mieć z 3 dyszki z groszami, no a Ty?
-Ja mam...-Zdjął etui z telefonu- 10. Czyli w sumie 107 PLN-ów. Młodej się nawet nie pytam, bo nam i tak nie da.
-Ja już mam na nią sposób Merhano.-Wyrwał się z łóżka Mulciak.
-Halo! pobudka królewno!!-Szarpał ją lekko. Nic to nie dało. W końcu musiał zastosować poważniejsze metody.
-Zimno! Oddaj mi kołdrę!
-Po pierwsze to już prawie w pół do ósmej, po drugie grzeczniej, a po trzecie musisz złożyć się z nami na prowiant całodniowa po dyszce.
-Nic Wam nie dam, a szczególnie Tobie pedofilu.-Pokazała język po czym wyszarpnęła z rąk Mulciak pościel przykrywając się aż za głowę.
-Pf..Inaczej pogadamy, gdy zgłodniejesz. Chłopaki idziemy.-Kończąc dyskusję wyszliśmy z naszej a'la sypialni zakluczając królewnę na klucz.
-To co teraz?-Zapytałem.
-Jak to co? Dajemy po 5 zł i idziemy do sklepu po bułeczki. -Oświadczył Michał.
-No, a co zrobimy z Mileną?-Dopytywał Jakub.
-Ty z nią zostaniesz.
-Czemu ja?
-Bo nie ja, ani nie Remek.
-Niech wam będzie. Kupcie tak; herbatę, 8 bułek...
-Zaraz chwila.-Wciął się Michaś.-Czemu 8, a nie 6.
-A młoda?
-Nie dała kasy to nie je, prawda Remek?
-No wiesz, niby nie dała, ale kupił bym dla niej też. Kiedyś zgłodnieje.
-Ugh...No dobra, ale potem oddaje hajs?
-Jasna sprawa-zapewniłem.
-Dobra to mów Merghoś co dalej i jadyma do markieta.

*Oczami Jakuba*
-Murzyn!?-Usłyszałem wołanie z łazienki.
-Wypraszam sobie!- odpowiedziałem poddenerwowany.
-Nie włożę na siebie drugi dzień tej samej koszulki!
-Nie chcesz, nie musisz. Nam nie będzie przeszkadzać, że biegasz w staniku po mieszkaniu, a już szczególnie Michałowi to nie będzie przeszkadzać.-Odpowiedziałem cwaniacko.
-W sumie ta koszulka jeszcze nie jest taka zła.-Usłyszałem po chwili ciszy.

Siedziałem na kanapie przeglądając media w telefonie gdy poczułem, że miejsce koło mnie się zapada.
-Ej?!-Usłyszałem.
-Co?-Nie przerywałem wcześniejszej czynności.
-Co Ty robisz?
-Przeglądam Fejsa.
-To ty możesz, a ja już nie!?
-Pierwsze primo to ReZi ma twój telefon, a drugie primo to przypomnij sobie swoje poranne zachowanie wobec Michała i odpowiedz sobie czemu nie możesz.
-Zasłużył sobie.
-Czym? Tym, że chciał Ci dać śniadanie?
-Chciał za to hajs!-Spojrzałem na nią jak na jakieś dziwadło.
-No wybacz słońce, ale my Cię nie będziemy utrzymywać. W życiu nie ma nic za darmo.-Uniosłem głos.
-Jesteście okropni! Chcę internet!-Rozpłakała się i pobiegła do ,,sypialni" trzaskając drzwiami. Chryste, chłopaki przyjeżdżajcie już, bo nie wyrabiam z nią psychicznie...




Zbuntowana Księżniczka Where stories live. Discover now