Część 2 Rozdział 18

288 18 3
                                    

-Boże, Marianna chodź tutaj! - Krzyczał niedowierzając własnym oczom.

-Córeczko! - Przytuliła mnie i rozryczała się. Ja pozostałam nie wzruszona.

-Chodź do domu. Gdzieś ty była?! - Położył rękę na moje plecy i prowadził do salonu.

Matka zrobiłam mi herbaty, a na stół położyła ciastka. Nie miałam na to ochoty. Chciałam jak najszybciej załatwić tą sprawę.

-Muszę was o coś poprosić. - Westchnęłam, a gardło mi się zacisnęło.

-Co tylko zechcesz kochanie. - Uśmiechnął się do mnie tata, a mama przytuliła się do mnie głaskając mnie po ramieniu.

-Nie chcę od was pieniędzy na perfumy, kosmetyki, ubrania czy nowy telefon. Jedyne o czym teraz marzę to...

-Mów kochanie, nie bój się. - Uśmiechała się mama.

-Chcę, abyście wycofali skargę na moich  przyjaciół.

-Jakich przyjaciół? - Zdziwił się tata.

-Ech...Michał Rychlik, Jakub Elsadig, Remigiusz Wierzgoń. Mówi wam to coś?

-Ach te skurwysyny!!?- Zdenerwował się na samą myśl o nich.

-To nadal moi przyjaciele tato...

-Ale oni Cię U-P-R-O-W-A-DZ-I-L-I! - Wkurzał się.

-Tato! Zobacz jak oni mnie zmienili! Nie wymagam od was dużo. Nie chcę od was tych głupich banknotów na niepotrzebne mi pierdoły! Mogę nawet pójść do pracy i to odpracować! Proszę Cię! Nie wymagam od Ciebie wiele! Dla ciebie to nic, dla tych ludzi to szansa na lepsze życie! Nie bądź taki zawistny. Masz mnie. Chyba o to ci chodziło przez ten czas.

-Ale oni nam Cię zabrali!! - Prawie się rozpłakał.

-Kurwa!! - Użyłam tego słowa poraz kolejny tego dnia. - Tato...Oni nie trzymali mnie tam na siłę. Sama chciałam z nimi być. W każdej chwili mogłam do was wrócić, ale za bardzo się do nich przywiązała. Oni nauczyli mnie, że trzeba pracować na swoje utrzymanie i mieć szacunek do pieniądza. A nie o to ci cały czas chodziło? Gdybym byłam tam trzymana na siłę, teraz bym tu nie stała przywieziona przez moich przyjaciół!

-Oni tu są? - Zapytał jakby nie słyszał ostatniego zdania.

-Tak, czekają w aucie. - Odpowiedziałam przez zęby uspokając się pomału.

Ojciec wybiegł z domu. Myślałam, że on chcę im zrobić krzywdę, ale myliłam się. Przyprowadził ich do naszego salonu i kazał zająć miejsce, a matce zrobić im herbaty, a jemu melisy na uspokojenie.

Gdy wszyscy już siedzieli. Tato zaczął rozmowę.

-Słuchajcie. Gdyby nie wyjaśnienia Milenki teraz byście siedzieli na ojomie...
Posłuchajcie. Pamiętam jak wam pomogliśmy i jak wtedy Kuba patrzył na Milenę...- Chłopak się zaczerwienił. -...Ale wy też się o nią martwiliście. Widzę zmianę w jej zachowaniu. To już nie jest moje dziecko...Ale dziękuję wam za to...

-Tato...Do rzeczy, co postanowiłeś? -Zapytałam cicho widząc, że znów łzy napływają mu do oczu.

-Idę na policję.

-Tato! Nie możesz! - Wstałam nerwowo z kanapy  płącząc i wrzecząc. Jednym słowem wpadłam w szał.

Zbuntowana Księżniczka Where stories live. Discover now