Część 2 Rozdział 9

387 18 6
                                    

-Ooo, w końcu! Gratulację!- Wypiszczała Martyna na nasz widok.

-Ta, brawo stary-Zbił z Kubą piątkę Remek.

-Dbaj o nią.-Przytulił mnie Dominik.

-Możemy już jechać??-Przewrócił oczami Michał.

-A Ty co? Nie cieszysz się?-Zapytała Martyna

-Jasne, cieszę się, ale jestem już zmęczony.-Próbował ziewać Multi

Wszyscy jakoś wpakowaliśmy się do auta. Za kierownicą Martyna, obok Remek z tyłu Dominik, Michał i ja na kolanach Kuby.

Całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Tylko Michał siedział cicho przy oknie i patrzył przez szybę. Chciałam zareagować i zapytać o co chodzi, ale stwierdziłam, że nie będę psuła atmosfery. Wiem, zachowałam się strasznie nie poprzyjacielsku...

***

Dojechaliśmy na parking przy lasku. Wzięliśmy z bagażnika rzeczy moje i Dominika. Złapałam torbę w rękę i wzięłam głęboki oddech. Kuba położył swoją rękę na moich plecach i ruszyliśmy w stronę chatki.

-Co jest kurwa!?-Remigiusz prawie dostał zawału gdy zauważył, że wszystkie światła w naszym domku są zapalone. Czym prędzej pobiegł w tamtym kierunku. Drzwi były otwarte, a w sypialni Remka na łóżku siedziała ta ruda dziwka, która parę dni temu chciała zabić Michała.

-Remuś kochanie, w końcu jesteś...-Otwarła swoją parszywą gębę i podeszła do zdziwionego chłopaka.

-WYPIERDALAJ SZMATO!- Rzuciła się na nią Martyna, która szybko została odciągnięta przez Michała.

-Remek, powiedz coś tej małpie.-Przytuliła się do Remka jak gdyby nigdy nic. Wtedy Remigiusz się ocknął i odruchowo zaserwował jej plaskacza.

-Czy Ciebie Remek pojebało!?-Wrzasnął na niego Rychlik podbiegając do Sandry, ta wtuliła się w niego i rozryczała.

-Zostaw ją stary i nich wypierdala stąd w podskokach!-Krzyczal brunet.

-Nie wygonisz jej!

-Niby czemu!?

-Bo pójdę z nią!- Zaczęłam się dyskusja.

-To bierz ją za dupę i wypierdalajcie razem!

-Chlopaki przestańcie!-Wtrąciła się włamywaczka.

-Ty się śmiesz jeszcze odzywać dziwko!?-Zwrócił się do niej Remek.

-Zaraz Ci wypierdolę Remigiusz!!-Już uniósł rękę gdy;

-JESTEM W CIĄŻY!!-Wydarła się na cały głos.

Nagle zrobiło się cicho jak w grobie. Każdy był ździwiony i to na maksa.

-Z kim?-Zapytała wystraszona Martyna z nadzieją, że nie usłyszy;

-Z Remikiem.-Powiedziała to.

-KURWA! NIE! REMEK POWIEDZ, ŻE Z NIĄ NIE SPAŁEŚ!- Ostro się wkurwiła. Remek nic nie odpowiedział tylko usiadł na łóżku i schował twarz w spocone z nerwów dłonie.

Dla Martyny była to jednoznaczna odpowiedz.

-TY CHUJU!- Wrzasnęła po czym poszła do innego pokoju i tam się zamknęła.

Wyrwałam się z objęć Kuby i pobiegłam za nią.

***

-Martynka otwórz! To ja!- Darłam się do drzwi.

-Nie ma mnie tu!-Typowe.

-Pogadajmy!

-Wszystko w porządku, idź sobie.-Mówiła przez łzy.

-Po pierwsze to słyszę jak płaczesz, a po drugie to mój pokój kochana.

Po chwili ciszy usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w drzwiach.

-Ale wchodzisz bez NIEGO?-Zza drzwi wychyliła się zapłakana twarz krótkowłosej.

-Only me.-Uśmiechnęłam się do niej.

Po chwili byłam już w swoim pokoju, a w moją koszulkę płakała Martynka. Oczywiście zakluczyliśmy za sobą drzwi. Postanowiłam, że posiedzimy w ciszy.

Gdy dziewczyna po jakiś 15 minutach  przestała płakać podniosła swoją głowę z moich kolan i złapała się z głowę.

-Głowa mnie boli.-Zakumonikowała.

-To przez płacz. Pójdę do łazienki zobaczyć czy są jakieś tabletki.

Wstałam z łóżka i pokierowała się do mojej własnej łazienki. Otworzyłam jedną z szafek.

-Żel pod prysznic. Przeterminowany. Mydło? Całe od pleśni. Maszynka do golenia. Zaradzewiała, łańcusz....chwila, co tu robi łańcuszek?- Wzięłam go do ręki i dokładnie obejrzałam. Był chyba z prawdziwego srebra, bo nie jest zardzewiały. Miał śliczną zawieszkę z ptaszkiem, który w buzi trzyma gałązkę, też ze srebra.

W drugiej szafce znalazłam Apap, tylko trzy miesiące po terminie. Zostawiłam go na swoim miejscu i wróciłam do Martyny ze zwykłą szklanką wody i łańcuszkiem.

-Tabletki po terminie ale mam to-Podałam jej wodę. Wzięła łyka odłożyła szklankę na podłogę.

-Dziękuję-Uśmiechnęła  się do mnie

-Nie ma za co-Odwzajemniłam i usiadłam obok niej.

-Patrz co mam-Podałam jej naszyjnik. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i mocno się uśmiechnęła.

-Pamiętam ten łańcuszek! Ile ja się go naszukałam.-Aż wstała z wrażenia.

-Dostałam go od Remika gdy zapytał o zostanie jego dziewczyną.-Posmutniała przywołując wspomnienia. Usiadła z powrotem nerwowo obracając zawieszkę w palcach.

-I co teraz będzie?-Zapytałam spokojnie.

-Wiesz, myślałam trochę. Ja nie mogę tu dłużej siedzieć. To nie na moje nerwy.- Spojrzała na mnie smutno.

-Wyjeżdżasz? Nie możesz, co ja...co my bez Ciebie zrobimy?-
Przestraszyłam się, polubiłam ją, była moją jedyną przyjaciółką.

-Poradzisz sobie, jesteś dzielna. Zaczął się wrzesień, ja wracam do Łodzi, na studia.

-Ale będziemy mieć kontakt?-Wypaliłam.

-Z tego co wiem, to nie masz telefonu...-No tak, spóścilam głowę w dół.

-Mam pomysł, zabiorę Cię ze sobą do Łodzi, pójdziemy do galerii, kupisz coś sobie do ubrania, kosmetyki no i telefon z kartą SIM, tylko nie będziesz mogła używać internetu, bo Cię mogą namierzyć. Dobrze?

-Jesteś najlepsza!-Padłam dziewczynie na szyję i razem miałyśmy wieeeelki uśmiech na twarzy. Z uścisku wyrwało nas pukanie do drzwi....

---------------------
799 słów 😚

Się porobiło, nie?

Najlepsze jest to, że ja już znam zakończenie tego ff 😂

Wszystko pod kontrolą 😎

Buźka 😘

Zbuntowana Księżniczka Where stories live. Discover now