24.

1.1K 89 8
                                    

Zima odeszła zanim zdążyłam się zorientować a jej miejsce zajęła wiosna. Na zewnątrz robiło się coraz cieplej, a dni stawały się dłuższe. Słońce zaczynało mocniej przygrzewać. Przyroda budziła się do życia. Na drzewach znów wyrastały malutkie zielone listki, a spod śniegu wyłaniała się trawa, która z każdym dniem robiła się coraz bardziej zielona. Na błoniach rozkwitały pierwsze kwiaty.Stopniowo pojawiały się białe przebiśniegi, fioletowe przylaszczki czy jeszcze inne zielone, kiełkujące kwiaty. To dzięki nim wiosna to czas kolorów. Siedząc na trybunach z dziewczynami i czekając aż Abraxas skończy trening. Vi czytała książkę co jakiś czas zerkając na boisko, obserwując grę swojego chłopaka a Lilly siedziała oparta o moje ramię i obserwowała czarnoskórego chłopaka, który siedział na ławce rezerwowych. Wzdychając spojrzałam na błonie na których zobaczyłam znajomego chłopaka, który kłócił się z Averym. Zmarszczyłam brwi i przyjrzałam się dwójce, która coraz bardziej się kłóciła. Tom popchnął Averego, go uderzył i odszedł a ja siedziałam zszokowana na trybunach. 

(***)

Wracałam z Transmutacji a moje ciało zderzyło się z drugim. Uniosłam głowę i zobaczyłam Toma, który nie wyglądał na zadowolonego widząc mnie, cóż ja też nie byłam szczególnie szczęśliwa widząc go. Podniosłam się zaraz po nim i otrzepałam szatę z kurzu. 

- Wood, gdziekolwiek idę to cię spotkam. - mruknął patrząc na mnie spod przymrużonych powiek. - Przestań w końcu za mną łazić. Nie potrzebuje cienia, wystarczy mi Avery.

- Nie schlebiaj sobie Riddle. - prychnęłam i chciałam ominąć chłopaka, ale wtedy przypomniała mi się kłótnia chłopaka z Averym. - O co kłóciłeś się z Averym? - odwróciłam się, a on znieruchomiał.

- Nie twoja sprawa. - warknął a ja zmarszczyłam brwi. - O nic co by dotyczyło was...szlam. - prychnął i ominął mnie z wyniosłym uśmiechem.

Oparłam się o ścianę a w moich oczach zebrały się łzy, które po chwili wypłynęły. Riddle zawsze wiedział, gdzie uderzyć by naprawdę zabolało. Wytarłam łzy i rozejrzałam się dookoła, aby zorientować się czy nikt nie widział mojego momentu słabości. Skierowałam się do łazienki dziewczyn na pierwszym piętrze, gdzie znajdowała się Komnata Tajemnic. Weszłam do środka i oparłam na dużej umywalce, wpatrując się w swoje odbicie. Przede mną znajdowała się dziewczyna o szczupłej, wręcz chudej twarzy i smutnych brązowych oczach pod którymi znajdowały się cienie. Zamknęłam oczy, nie mogąc już dłużej patrzeć w swoje odbicie, ponieważ nie rozpoznawałam siebie. Moje koszmary niszczyły mnie, niszczył mnie Riddle przez skrzywdzenie moich znajomych a teraz robi to osobiście. Podeszłam do najbliższej ściany i zjechałam po niej zanosząc się płaczem nie przejmując się tym, że ktoś wejdzie i mnie zobaczy miałam dość ukrywania swoich emocji, ale nie wiedziałam, że w łazience oprócz mnie był ktoś jeszcze. Ktoś kto został zraniony przez Riddle'a tak jak ja. Duch Myrtle Warren.

Enemies || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz