28.

1.2K 86 5
                                    

  Wiosna chyliła się ku końcowi, noce robiły się krótsze i były coraz cieplejsze, ale czasem występowały burze lub obfite deszcze, wtedy powietrze pachniało najpiękniej. Uczniowie chętniej przebywali na błoniach grając w quidditch'a lub po prostu spacerując, rozmawiając o swoich planach na wakacje i głośno się śmiejąc. Każdy był wesoły, każdy oprócz mnie. Zawsze cieszyłam się z lata, ale teraz było inaczej. W tym roku wszystko było inaczej, prawie straciłam przyjaciół, ktoś mnie zaatakował i jak zwykle wrócę do sierocińca w którym nikt oprócz Lilly mnie nie chcę. Marzyłam, aby wydarzenia z tego roku były zwykłym koszmarem a ja obudzę się rano. 

- Rose! - odwróciłam się, słysząc swoje imię i przewróciłam oczami widząc biegnącą Vi. - nigdzie nie mogłam cię znaleźć. - wysapała i oparła się o parapet na którym siedziałam. 

- Coś się stało? - mruknęłam patrząc dalej przez okno.

- To ty nie wiesz? - zerknęłam na nią a ona kontynuowała - To Riddle urządził tak Averego, cały Hogwart o tym mówi.

- Wiem o tym. - mruknęłam i zeskoczyłam z parapetu. - Był u mnie wczoraj wieczorem.

- I ja nic o tym nie wiem?! - zatrzymała się i spojrzała na mnie oburzona.

- Nie muszę ci się z wszystkiego spowiadać Violet. 

- Jesteśmy przyjaciółkami, Rose. - przewróciłam oczami a ona zmrużyła na to oczy - Mówię ci o wszystkim. 

- O wszystkim? - uniosłam brew a ona zrezygnowana oparła się o ścianę. - Kiedy powiedziałaś mi o swoim związku z Abraxasem? - uniosłam głos przykuwając tym uwagę ludzi przechodzących obok. - Dowiedziałam się sama, widząc was...

- To było dawno, Rose... - spojrzała na mnie oczami pełnymi bólu. - nie rozgrzebuj tego.

- To ty przestań mnie kontrolować. - syknęłam i odwróciłam się. 

Nie zwracając uwagi na nikogo skierowałam się do lochów, gdzie miałam nadzieje zastać Lilly. Nie rozumiałam swojego wybuchu gniewu, ale od dawna chciałam powiedzieć o wszystkim Vi. Wiedziałam, że mogłam ją stracić, ale teraz chciałam tylko porozmawiać o wszystkim z blondynką. Powiedzieć jej o wczorajszej rozmowie z Tomem, o moim dzisiejszym wybuchu gniewu i tym, że nie chcę wracać do sierocińca. Do miejsca w którym nie jestem mile widziana. Weszłam do pokoju wspólnego rozglądając się dookoła, ale nigdzie mogłam dostrzec blondynki. Skierowałam się do naszego pokoju, ale tam też jej nie było. Wróciłam zrezygnowana do pokoju wspólnego i usiadłam na sofie, która znajdowała się niedaleko kominka. Wyjęłam zeszyt z torby, wyrwałam z niego kartkę i zaczęłam pisać notatkę, ale przerwało mi przyjście Averego. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem i usiadł się obok mnie, zerkając przez moje ramie. 

- Do kogo piszesz list miłosny? - uśmiechnął się szerzej, na co przewróciłam oczami. - nie przewracaj tak oczami bo ci zostanie. 

- Co masz tak dobry humor, Avery? - mruknęłam - Żebra za szybko się zrosły? - mruknęłam i dałam mu kuksańca w bok, na co się skrzywił.

- Wiesz, nie mam nic przeciwko agresywnym kobietą, ale kochanie - wyprostował się z jękiem. - delikatniej, jestem poszkodowany.

- Co ty nie powiesz...- uśmiechnęłam się lekko, a on objął mnie. 

- Więc, co robisz tutaj sama? - zagadnął a ja strąciłam jego rękę. 

- Czekam na kogoś.

- Na Toma? - wyprostował się i uniósł brew.

Spojrzałam na niego rozbawiona. - Dlaczego miałabym czekać na Riddle'a?

- Tak tylko mówię. - wzruszył ramionami, ale dostrzegłam zmianę w jego zachowaniu.

- Czekam na Lilly. - powiedziałam, na co chłopak ożywił się.

- Widziałem ją z twoją drugą znajomą. - odpowiedział od razu a ja od razu zgniotłam w dłoniach kartkę. - Co się stało?

- Nic. - mruknęłam i westchnęłam ciężko. - Pokłóciłam się z Violet, która teraz opowiada jaka wredna jestem, ale wiesz co jest najgorsze? - chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony. - Że ma całkowitą racje, bo zachowałam się jak idiotka. Byłam zazdrosna i nie panowałam nad sobą.

- Może powinnaś po prostu powiedzieć jej to co mi? - powiedział chłopak a ja pokręciłam głową.- Jest twoją przyjaciółką, uwierzy ci. 

- Zachowałam się... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ jasnowłosy mi przerwał.

- Nie zachowuj się jak jakaś Puchonka, jesteś dziewczyną, która w mojej obronie przeciwstawiła się Tomowie a boisz się porozmawiać się ze swoją przyjaciółką?

- To inna sytuacja... - mruknęłam.

- Bardziej boisz się jakiejś dziewczyny niż chłopaka, który może zamienić cię w jaszczurkę? - zaśmiał się a ja przewróciłam oczami.

- Jesteś głupi.

- Może i tak, ale jestem też dobrym przyjacielem. - przytulił mnie a ja niepewnie go objęłam.

Może właśnie w tej chwili traciłam jedną z najbliższych osób w moim życiu i zyskiwałam kolejną. Czułam się źle, jakbym wymieniałam Vi na lepszy model. Musiałam jak najszybciej z nią o tym porozmawiać. 

Enemies || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz