30.

1K 70 8
                                    

Everything is same

The Stars

The moon

The sun

And the world

It's just that you are gone

Stars shine less

The moon doesn't listen

Instead of warmth, the sun burns me

And the world doesn't exist at all


Śmierć jest kolejnym etapem w naszym życiu, nie doceniamy życia dopóki go nie stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Bliskimi, którzy tworzą to, kim jesteśmy. Ludzie, którzy zawsze są z nami więc, uważamy ich istnienie za oczywiste, aż nagle ich nie ma. I nasze życie się sypie. Stałam nad otwartym grobem kogoś, kogo kocham i nie potrafiłam przyjąć do wiadomości, że już więcej nie zobaczę swojej przyjaciółki. Zbyt często bywałam na pogrzebach. Najpierw na pogrzebie moich rodziców, następnie trojga dzieci z sierocińca a teraz Lilly. Musiałam  zdusić w sobie płacz, ponieważ wpatrywałam się w martwe ciało dziewczyny, z którą spędziłam połowę swojego życia, gdyby nie Lilly nie byłabym tą Rose, którą teraz jestem. To nie była jakakolwiek słabość, która w moment odebrała mi zdolność mówienia. To była raczej nadzieja, że dzięki niebiosom panował pełen nadziei nastrój. Lilly uratowała mnie setki razy, na zawszę pozostanę jej dłużniczką. 

- Rose... - usłyszałam cichy głos Williama, który przez całą uroczystość mnie obejmował. - wszystko w porządku?

Pokiwałam głową, sama nie będąc pewna czy tak jest.

- Gdybyś czegoś potrzebowała, zawsze możesz na mnie liczyć. - szepnął, na co słabo się uśmiechnęłam. - Chodźmy już, pora wracać. 

- Chcę jeszcze zostać. - powiedziałam, patrząc na Lilly. - Muszę się z nią pożegnać.

- Chcesz żebym został?

- Nie. - pokręciłam przecząco głową. - Chcę zostać sama. 

Jasnowłosy pokiwał głową i odszedł, a ja podeszłam bliżej przyjaciółki na której widok łzy stanęły mi w oczach. 

- Przepraszam, Lilly. - wyszeptałam, a łzy spływały mi po policzkach. -  Przepraszam za słowa, które wtedy wypowiedziałam i za to, że nie poszłam za tobą i cię nie obroniłam. To wszystko moja wina. I to mnie zabija. Chciałam tylko powiedzieć, że jest mi przykro. I wiem, że to będzie mnie prześladowało do końca życia... - złapałam jej dłoń i spojrzałam na jej twarz. - Ponieważ jest za późno, Ciebie już tu nie ma.I przepraszam...za wszystko. - poczułam ogromną gulę w gardle, gdy przypomniałam sobie naszą kłótnie. - Pamiętaj, że zawszę będę cię kochać. Żegnaj, Lilly. - puściłam jej dłoń i wytarłam łzy, które nie przestawały płynąć.

(***)

Minęło kilka dni od pogrzebu Lilly. Dni, które spędziłam na nauce i bezmyślnym wgapianiu się w sufit. Puste łóżko obok mojego nie pozwalało mi zasnąć a moje myśli wciąż zajmowała blond włosa dziewczyna. 

- Rose, przestań się zadręczać - odezwała się Violet, która siedziała na łóżku naprzeciw mojego i czytała książę.

- Nie robię tego, po prostu...- zacięłam się, widząc jej minę.

- Siedzisz tutaj całymi dniami, nigdzie nie wychodzisz. - powiedziała z kpiną. - Martwimy się o ciebie.

- Przecież chodzę na zajęcia. - przewróciłam oczami, zirytowana. 

- Tylko na zajęcia. - czarnowłosa odłożyła książkę, wstała i skierowała się w moją stronę. - Od pogrzebu Lilly nie byłaś na żadnym posiłku, myślisz, że Lilly by tego chciała? - usiadła i spojrzała na mnie z troską w oczach.

- Ty nie rozumiesz, Vi. - wyszeptałam, patrząc na nią z bólem. - Ty nie wrócisz do sierocińca sama, bez Lilly... - wybuchnęłam płaczem a dziewczyna mocno mnie przytuliła. 

- Wszystko będzie dobrze, Rose. - głaskała mnie uspokajająco, a ja łkałam. - Dowiemy się kto to zrobił.

- Ja...- odsunęłam się od dziewczyny i wytarłam łzy spływające mi po policzkach. - Ja chyba wiem kto to zrobił.

- Skąd? - Violet przyjrzała mi się zszokowana. - Dlaczego nie powiedziałaś o tym dyrektorowi? 

- Nie mam pewności - głos załamał mi się na końcu, a dziewczyna złapała mnie za rękę. 

- To Avery? - zapytała a ja uniosłam zaskoczona brwi. 

Dlaczego oni wszyscy go podejrzewają?

- Nie. - przewróciłam oczami. - Myślę, że to Riddle.

- Tom Riddle? - spojrzała na mnie z powątpiewaniem. - Ten, który pobił Averego?

Westchnęłam - Tak, ten sam. 

- Nie sądzę, że to on. - puściła moją dłoń a ja spojrzałam na nią. - Mówisz to bo go po prostu nie lubisz. 

- Violet, proszę uwierz mi. - załkałam, ale dziewczyna wstała. 

- Nie obwiniaj o coś takiego niewinnego ucznia. - spojrzała na mnie z czymś dziwnym w oczach a ja zadrżałam. 


Enemies || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz