35.

1K 81 5
                                    

Stałam tam patrząc na oddalającą się sylwetkę Toma, który w ciągu sekundy zmienił się z przyjaznego chłopaka w Toma przed którym drżał cały Hogwart. Ocknęłam się z odrętwienia i ruszyłam w stronę szkoły a później do lochów, aby dołączyć do kilku Ślizgonów siedzących na kanapie. 

- Dawno nie spędzałaś z nami czasu - odezwał się Nicolas, uśmiechając się szeroko do mnie i zwalniając mi miejsce obok siebie i swojej dziewczyny Niny, która objęła mnie delikatnie ramieniem - Jak się czujesz, twoja przyjaciółka umarła niedawno i... - nie dokończył, ponieważ jego dziewczyna uderzyła go w głowę.

- Jesteś takim idiotą, Nick - zgromiła go wzrokiem i spojrzała na mnie przepraszająco - Przepraszam cię, ten kretyn nie posiada taktu mam nadzieję, że się nie gniewasz.

- Jest dobrze - pokiwałam głową, chodź ból w moim sercu mówił co innego. 

Rana po stracie Lilly otwierała się co chwilę. mogłam tylko usłyszeć jej imię i już czułam zbierające się łzy w oczach, to było tak bolesne dla mnie, ale jednocześnie nie chciałam uleczyć się z tego bólu, ponieważ gdzieś we mnie tliła się myśl, że to przeze mnie Lilly nie żyje...i to jeszcze bardziej bolało.

- Rose? - Nina pomachała mi dłonią przed oczami a ja zamrugałam oczami zaskoczona - Wszystko gra?

- Tak, zamyśliłam się - odpowiedziałam, ale widziałam, że dziewczyna nie była zbyt przekonana.

- Jeśli chcesz o czymś porozmawiać to śmiało, jestem tutaj - uśmiechnęła się delikatnie, na co zmrużyłam oczy.

Nie ufałam jej, o ile ufałam jeszcze komuś oprócz Averego. 

- Nie dzięki.

Wstałam, kierując się do swojego pokoju.

(***)

Lekcje mijały zadziwiająco szybko. Zostało tylko kilka dni do końca roku z czego wszyscy byli niezmiernie szczęśliwi, ale nie ja. Musiałam w końcu podjąć decyzję, którą tak trudno było mi podjąć. Z jednej strony chciałam poznać swoją rodzinę a z drugiej...nie ufałam im. Byłam tak bardzo rozdarta. Czułam, że zranię siostrę wybierając sierociniec, ale czułam się tam pewnie, chodź teraz...bez Lilly. Nie wiem, czy zdołam przetrwać tam chodź jedną sekundę. Niepewnie chwyciłam po pergamin, skrobiąc kilka słów. Podeszłam do sowy, która stała dumnie na oknie w sowiarni i przywiązałam jej list do nóżki. Westchnęłam i pogłaskałam ją. 

- Zanieś to do szkoły Akademii Magii Beauxbatons - powiedziałam cicho, wciąż nie pewna swoich czynów - Do mojej siostry Evelyne Boyer.

- To ty masz siostrę?! - krzyk Niny zagłuszony został trzepotem skrzydeł a ja stałam i przyglądałam się jej w zaskoczeniu, które zamieniało się w gniew.

- Podsłuchiwałaś! - krzyknęłam a ona przewróciła oczami - Jak mogłaś?

- A ty? - prychnęła - Udawałaś biedną sierotę, każdy ci współczuł a teraz dowiaduję się, że jednak masz siostrzyczkę, która na dodatek uczy się w Beauxbatons.

- Dowiedziałam się o tym niedawno, sama jestem zaskoczona... - mój głos się łamał na co dziewczyna westchnęła.

- Dlaczego nikomu nie powiedziałaś? - zapytała zbliżając się do mnie - Lepiej jest się komuś wygadać.

- Tom wie, ale żałuję, że mu powiedziałam... - usiadłam pod ścianą sowiarni a dziewczyna tuż obok mnie.

- Tom? - spojrzała na mnie zdziwiona - czy myślimy o tym samym Tomie?

- Jeśli o Tomie Riddle'u to tak - pokiwałam głową, na co ta zmarszczyła brwi.

- Przecież się nienawidzicie. 

- Też tak myślałam... - oparłam policzek o kolana a ta westchnęła. 

- Miłość jest skomplikowana, ale nie martw się... - uśmiechnęła się szeroko - Ja ci we wszystkim pomogę.

- O czym ty mówisz? - uniosłam głowę patrząc na nią jak na kosmitkę - Ja nic do niego nie czuję...

- Każdy tak mówi - przewróciła oczami - wystarczy tylko dobry przyjaciel, taki jak ja!

- Zamy się zaledwie pięć minut, Nina.

- Nie prawda - spojrzała na mnie oburzona - znam cię od pierwszego roku, nie moja wina, że nie miałaś tyle odwagi, aby do mnie zagadać.

- Tak, teraz wiem dlaczego tego nie zrobiłam.

- To przez mój urok osobisty, wszystkich onieśmielam.

- Nie, to pewnie przez to, że nie potrafisz się zamknąć.

Dziewczyna wzruszyła ramionami zupełnie nie przejmując się moimi słowami. Przypominała mi Lilly, była optymistką i nie przejmowała się zdaniem innych. Gdyby była tu Lilly z pewnością zaprzyjaźniła by się z Niną, ale dziewczyny tu nie było.  Byłam zupełnie sama...

- Znów się zamyśliłaś? - usłyszałam śmiech Niny obok siebie i odwróciłam głowę w jej stronę.

- Często mi się to zdarza - westchnęłam - przynajmniej ostatnio.

- Zauważyłam - uśmiechnęła się lekko - nie martw się, Lilly jest dobrze tam gdzie jest. Jest szczęśliwa i chcę tego samego dla ciebie.

- Ale ja nie potrafię - wyszeptałam, czując łzy zbierające się w kąciku oczu - Czuję jakby to była moja wina, jakby jej śmierć... - dziewczyna nie dała mi dokończyć tylko przytuliła mnie mocno.

- Będzie dobrze, pamiętaj nie jesteś sama.


Enemies || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz