Rozdział 2

53 6 0
                                    

Uchyliłam lekko swoje powieki i skrzywiłam się, gdy w twarz uderzyły mnie promienie słońca. Wstałam ze swojego dwuosobowego łóżka i lekko nieprzytomna poszłam do kuchni.
W zlewie leżały nie umyte garnki, a na blacie i wyspie talerze, kubki szklanki. Cóż nigdy nie byłam typem osoby sprzątającej. Zaparzyłam sobie kawy i wyjęłam z lodówki ser na kanapki. Gdy śniadanie było gotowe usiadłam przy stole i włączyłam telewizor.

- Naukowcy nadal nie mogą nic zrobić w sprawie Syndromu. Jesteśmy bezsilni, czy...- wyłączyłam urządzenie. Nie będę słuchać po raz tysięczny tego samego.

Wstałam z krzesła i ruszyłam w kierunku łazienki na parterze. Mieszkam w dość dużym dwupiętrowym domu. Moi rodzice byli dosyć dziani, bo w końcu matka znana na całym świecie malarka, a tata fotograf. Uważali, że odziedziczyłam po nich talent i czasem mimo wszystko maluje i zdarzy mi się zrobić profesjonalne zdjęcie, ale nie chciałam z tego żyć, więc skoczyłam jako Dollector .

Ubrałam na siebie czarną obcisłą spódnicę do kolan, a na górę białą koszulę gdzie na piersi mam naszyty znaczek w kształcie srebrnego pierścienia, czyli znaku rozpoznawczego naszej pracy. Oprócz tego czarne szpilki i czasem gdy jest chłodniej na zewnątrz to zakładam marynarkę, ale dzisiaj zapowiada się ciepły dzień.

Wzięłam swoją torebkę i pognałam do garażu gdzie stał mój czarny G-Class SUV. Wsiadłam za kółko i automatycznie otwierający się garaż pozwolił mi wyjechać. Ulice nie były specjalnie zaludnione, bo mimo wszystko jest jeszcze dosyć wcześnie.

Szybko dojechałam przed budynek, gdzie znajduje się cały kompleks Południowych Dollecterów. W piwnicach budynku znajdują się specjalne kostnice dla naszych celów jak również  powietrznoszczelne pomieszczenia dla rozkładających się lalek. Na wyższych piętrach są biura, laboratoria i oczywiście tereny wypoczynkowe i szpitalne. Taka forteca w jednym budynku.

- O Alice dzień dobry.- odwróciłam się i uśmiechnęłam się lekko na widok Mata.

Mat jest partnerem Kylie i siedzi w tym fachu naprawdę długo. Mówił ostatnio, że miał dwudziestą rocznicę z tym biurem. Więc mimo wszystko jest już stary i podziwiam go, że nie stał się ofiarą Syndromu. Mat jest wysokim dosyć chudym facetem o blond włosach, które już w niektórych miejscach są siwe, ale całość dopełniają piękne duże zielone oczy.

- Dzień dobry. Też jesteś wcześniej w pracy?

- Pokłóciłem się z żoną i nie chciałem zostać w domu.- zaśmiałam się na jego słowa.

Z tego co nam kiedyś opowiadał to jego żona Lili była jego pierwszą partnerką. Podobno skakali sobie do gardeł przy każdej okazji, a później jakoś z tego wykwitł związek. Tylko, że teraz jego żona pracuje we wschodniej części. Ma trochę dużo dojazdu, ale chyba daje radę.

- Doszły do mnie plotki, że będziesz mieć nowego partnera. Bądź dla niego miła.

- Wiem jaka jest procedura.

- Mimo wszystko nie zniechęcaj go do siebie. Musicie być zgrani.

- Jak ty i twoja żona na początku?- zaśmiałam się.

- Nie wracajmy do tego.

Oboje weszliśmy do naszego miejsca pracy śmiejąc się pod nosem.

- A co to za romanse? Mat czyżbyś zdradzał swoją żonę.- Kylie udała, że robi groźną minę.

- Kylie nie bądź zazdrosna.- Mat minął ją i podszedł do swojego biurka.

- U szefowej jest już ten twój partner. Próbowaliśmy coś podsłuchać, ale dźwięko szczelne pokoje się kłaniają. Najwyraźniej jest on w naszym wieku i do tego super przystojny.- zaśmiałam się nerwowo na jej słowa.

- Cóż musimy go po prostu poznać.

Wtedy drzwi do gabinetu szefowej się otworzyły i w nich stanął wysoki umięśniony i naprawdę przystojny czarnowłosy chłopak. Jego ciemne oczy lustrowały wszystkie osoby, a skończył on na mnie.

- To jest nasz nowy członek.- szefowa wskazała na chłopaka.- Bądźcie dla niego mili.

- Nazywam się Luke Herbin.

- Ja jestem Alice Milk i będę twoją partnerką.

- Miło poznać.- powiedział lekko znudzony.

- Chodź pokażę ci gdzie co jest, a potem powiem o najważniejszych zasadach jakie musisz tutaj przestrzegać.- zaczęłam iść powoli w kierunku windy, która znajdowała się na korytarzu.- W piwnicach budynku znajdują się kostnice i specjalnie pomieszczenia dla rozkładających się lalek i więzienia dla ludzi, którzy nie przestrzegali zasad. Na parterze są głównie biura informacyjne i doradcy, a na dalszych piętrach są gabinety psychiatrów, którzy pomagają ludziom, którzy stracili członka rodziny. Powyżej znajduje się stołówka i teren odpoczynkowy dla gości, którzy tutaj przychodzą. Ten teren obejmuje jeszcze piętro wyżej. Na dalszych piętrach już mamy nasze biurka i pomieszczenia dla osób upoważnionych. Nad nami znajduje się teren wypoczynkowy specjalnie dla nas Dollectorów. Dalej jest część szpitalna specjalnie dla naszego zawodu, a nad szpitalem są mieszkania dla osób, które zostały tu przeniesione. Cóż to wszystko co powinieneś wiedzieć o budynku.

- Dzięki.- jakie drętwiak.

- Teraz opowiem ci jak będzie wyglądać nasza współpraca. Nie musisz się martwić dzisiaj nie mamy zleceń w terenie.- westchnęłam cicho, gestem ręki każąc mu iść za mną.- Koło naszego biura na końcu tego wydziału są przebieralnie, a tak w szafce z twoim imieniem znajduje się dopasowany kombinezon i narzędzia potrzebne ci do pracy. Tutaj jest szatnia dla każdego i możesz tu zostawiać swoją kurtkę i inne niepotrzebne odzienie lub rzeczy. Oprócz tego tam możesz sobie zrobić kawę, a tutaj jest toaleta.

- Rozumiem.- czarno widzę naszą współpracę.


Witajcie

Jako, że miałam w zanadrzu napisany jeszcze jeden rozdział to postanowiłam go dodać. Tutaj głównie opisane było życie w budynku Dollectorów, ale w przyszłym już dogłębnie opiszę na czym ta praca polega.

Pozdrawiam Makoto

Syndrom LalkiWhere stories live. Discover now