Rozdział 7

22 3 0
                                    

- Cześć tato. Jak się czujesz?- mój ojciec lekko zaczął się kołysać na boki.

- Czuję się wyśmienicie! Nie pozwalają mi się jednak zobaczyć z twoją matką.- na jego słowa mocno przygryzłam wargę i zacisnęłam pięści.- Jak ona się czuje? Ostatnio była taka niemrawa.- ona nie żyje tato.

- Tak jak ostatnio. Bez zmian, a po za tym nie utrzymuje z nią kontaktów. 

- Nie powinnaś tak robić.- zaśmiał się wesoło.- Mnie już rzadko odwiedzasz, a z nią nie utrzymujesz kontaktów?- wyciągnął w moją stronę rękę i chwycił kosmyk moich brązowych włosów.- Do tego jesteś do niej tak podobna. 

Oddaliłam jego dłoń i nieśmiało się uśmiechnęłam choć tak naprawdę miałam wrażenie, że zaraz stracę świadomość. W moich oczach zbierały się łzy, ale z całych sił się powstrzymywałam od płaczu.

- Co tutaj porabiasz całymi dniami?- pociągnęłam nosem. 

- Rozmawiam z ludźmi. Niektórzy są naprawdę zabawni i sądzą, że oszalałem, a to nie prawda! Racja Alicuś?- ponownie przekrzywił głowę na bok, a ja poczułam jak w moim gardle staje olbrzymia gula. Przytaknęłam głową.- A ty nadal malujesz te piękne obrazy?

- Czasami mi się zdarza chwycić za pędzel i robię też zdjęcia. Choć nie są tak dobre jak twoje.

- Musisz mi przynieść następnym razem jedno do pokazania, ale musisz przyjść ze swoją matką. Tak dawno jej nie widziałem!- chwycił mnie mocno za nadgarstki.- Musisz przyjść z nią!

- Tato puść mnie! To boli!- momentalnie przy nas znaleźć się lekarze i ochrona.

Oddzielili mnie od ojca i zaczęli go prowadzić pewnie do jego pokoju, ale nawet odchodząc cały czas krzyczał bym następnym razem przyszła z matką.

Szybko opuściłam budynek szpitala i udałam się do swojego samochodu. Zaczęłam płakać. Miałam wrażenie, że zaraz udławię się swoimi łzami. Zawsze tak jest gdy go widzę. Matka zniszczyła psychikę taty, ale również rozbiła naszą rodzinę. 

- No już Alice nie możesz się tak mazać.- powiedziałam do siebie i uderzyłam się dość mocno w swoje policzki. 

Odpaliłam swój samochód i ruszyłam do swojego domu. Po jakiś czas wycierałam ze swoich policzków łzy, które nie chciały przestać płynąć. Sama nie wiem ile czasu zajęło mi dojechanie do mojego domu, ale czas nieubłaganie mi się ciągnął. 

W domu opadłam zmęczona na kanapę i próbowałam stłumić w sobie szalejące emocje. Podeszłam do barku, który znajdował się przy ścianie i wyciągnęłam jedno z win, które stało w środku. 

Czułam się przytłoczona przez wszystko co się dzieje. W pracy wkurza mnie pewna osoba, a w domu czuję przytłaczającą samotność. 

- Wiedziałem, że tak będzie.- odwróciłam lekko głowę i utkwiłam spojrzeniem w sylwetce Zacka.- Moja kochana Alicuś znowu po wizycie u ojca upija się winem.- podszedł do mnie i lekko do siebie przytulił.

- Co tutaj robisz?- spytałam ochrypniętym głosem.

- Zawsze gdy wracasz od swojego ojca popadasz w doła. Miałem dzisiaj akurat wolne i postanowiłem ci potowarzyszyć. Musisz po prostu wyrzucić z pamięci tego mężczyznę.- pogładził moje włosy.

- Łatwo ci mówić.- uszczypnęłam go lekko w bok na co ten połaskotał mnie w szyję.

- W pełni zdaję sobie z tego sprawę, ale musisz zostawić tego mężczyznę za sobą. Tak będzie najlepiej dla ciebie i dla niego.


Witajcie

Dawno nie było rozdziału, ale dopadł mnie dobrze znany wszystkim ludziom leń. Naprawdę nie miałam ochoty na nic, ale może to sprawka tych dni. Z resztą nie będę nad tym się tu rozpisywać.

Dzisiaj poznaliśmy trochę bardziej stan psychiczny ojca głównej bohaterki i to co się stało z jej matką. Choć było powiedziane, że nie żyje i tylko tyle XD

Pozdrawiam Makoto

Syndrom LalkiWhere stories live. Discover now