Rozdział 24

10 2 0
                                    

                               Kylie

- Co?! Oliver wyznał ci miłość?!- krzyknęła zaskoczona Alice.

Kiwnęłam niepewnie głową i czułam jak moje policzki pokrywają się rumieńcem. 

- I co mu odpowiedziałaś?- spytała, a ja westchnęłam ciężko.

- Poprosiłam o czas. Dał mi go, ale nie wiem co tak naprawdę mam mu powiedzieć.- powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Po prostu powiedz to co czujesz. Ostatnio mówiłaś, że go nie znosisz, ale widzę, że martwi cię jego wyznanie. 

- Cóż Oliver zawsze mi pomagał, ale ja nigdy nie zwracałam uwagi na jego uczucia. On był po prostu dobrym przyjacielem. Dlatego nawet nie mogę sobie wyobrazić jak cierpiał przez te wszystkie lata.- przetarłam swoje oczy, by się nie rozpłakać.

- Ale to tylko dowodzi temu jak bardzo cię kochał.- na chwilę nastała między nami cisza.- Wiesz nie chcę ci nic sugerować i narzucać, ale może powinnaś spróbować.

- Spróbować czego?- popatrzyłam na nią zaskoczona.

- No wiesz chodzić z Oliverem. Patrząc na czasy to nie wiadomo, czy dożyjesz jutra. Po za tym ty chyba też coś do niego czujesz. Widząc twoją reakcję można to stwierdzić. Skoro uważasz, że go skrzywdziłaś to spróbuj to naprawić. Spraw, by poczuł się z szczęśliwy z kobietą, którą kocha. Z tobą.- wpatrywałam się w nią chwilę oniemiała.

Po chwili moja twarz pokryła się soczystym rumieńcem, a ja głęboko zastanowiłam się nad sensem słów przyjaciółki. Nigdy nie myślałam o Oliverze w ten sposób, ale może gdy dam mu szansę to moja rana w sercu w końcu zniknie. Są plusy dla obydwu stron.

- Może powinnam spróbować?- spytałam sama siebie.

- Dobra na dzisiaj koniec myślenia o tym.- dostałam po głowie od Alice.- Zostań na noc, a jutro pójdziemy się gdzieś zabawić.

- A praca?- spytałam.

- Ty masz jutro wolne, a ja im wcisnę jakiś kit.

- Masz sprawę do rozwiązania Alice.- zauważyłam na co ona się zaśmiała. 

- Spokojnie. Praca nie idzie na razie do przodu, a ja i Luke mamy ostatnio jej coraz mniej.

- Ciekawe, czy w końcu uda się złapać tego zabójcę.

- Damy radę Kylie.


***


Mogę śmiało stwierdzić, że czas spędzony z Alice mnie odpręża. Spędziłam z nią cały dzień i nie miałam nawet czasu myśleć o tym co powiedział mi wczoraj Oliver, ale nie mogę od tego uciekać.

Nadal nie jestem do końca pewna swoich uczuć, ale postanowiłam posłuchać rady Alice. Nigdy nie wiadomo, kiedy ja albo on zachoruje na Syndrom. Dam sobie szansę na miłość.

- Przepraszam, że musiałeś czekać.- uśmiechnęłam się lekko do Olivera, który wyglądał na nieco zmieszanego.

- Więc gdzie idziemy?- spytał, gdy zaczęłam go prowadzić w tylko mi znane miejsce.

- Ty wyznałeś mi swoje uczucia na placu zabaw, co było dość mało romantyczne.- popatrzyłam na niego kątem oka i zauważyłam, że jego twarz pokryta jest lekkim rumieńcem.- Dlatego moja odpowiedź powinna być w trochę bardziej klimatycznym miejscu.- przystanęłam pod wielkim drzewem w parku.- Pamiętasz jak spadłam z takiego drzewa?

- Tak. Spadłaś na mnie i złamałem sobie wtedy rękę.- kiwnęłam głową.

- Pomyślałam wtedy, że jesteś moim bohaterem. Zawsze mnie wspierałeś i ganiałeś, gdy robiłam coś źle. Może gdybym nie poznała Lucasa, to nasza relacja wyglądałby inaczej, ale go już nie ma. Sama do końca nie jestem pewna swoich uczuć, ale chcę się przekonać.- popatrzyłam mu prosto w oczy.- Chcę zostać twoją dziewczyną.


Witajcie

To prawdopodobnie ostatni rozdział z perspektywy Kylie. W kolejnym powracamy do Alice!

Pozdrawiam Makoto

Syndrom LalkiWhere stories live. Discover now