Rozdział 5

25 4 0
                                    

Wysiadłam ze służbowego auta i odrobinę poprawiłam swój kostium. Luke zdążył już trochę odejść, więc dołączyłam do niego. Weszliśmy na teren posesji, która znajdowała się na obrzeżach miasta. W tym samym momencie, kiedy weszliśmy Luke dostał w głowę kamieniem. 

- Zostawcie moje dziecko!- kobieta, która wykrzyczała to zdanie przymierzała się do kolejnego rzutu, ale powstrzymali ją policjanci.

- Wszystko w porządku?- spytałam od niechcenia mojego partnera.

- Bywało gorzej. Chodźmy już i kończmy zlecenia na dziś. 

- Tak, tak.- wyminęłam go i weszłam do środka.

Zaraz po wkroczeniu do salonu dostrzegłam dziewczynkę, której nogi do kolan wyglądały jak u lalki. Na jej policzkach widziałam ślady po łzach, a jej blond loki przysłaniały piwne oczy. 
Gdy nas zauważyła to uśmiechnęła się lekko, ale widziałam po jej twarzy zmęczenie.

- Ja to zrobię.- mruknęłam do Luka i podeszłam do dziewczynki.- Jak ci na imię?

- Marg.

- Dlaczego twoja mama wcześniej nie wezwała pomocy? 

- Ona nie chciała jej wzywać. To ja ją wezwałam. Pani w szkole wiele razy nam opowiadała o podobnych sytuacjach.- uśmiechnęłam się do dziewczynki, przypominając sobie to jak ja byłam kiedyś w takiej sytuacji bezsilna. Pogładziłam ją po jej włosach i wyjęłam srebrną obrączkę ze specjalnego pudełeczka. Widziałam w jej oczach lekką obawę.

- Spokojnie to nic nie boli.- moje słowa chyba sprawiły, że poczuła się lepiej. Powoli włożyłam jej obrączkę na palec wskazujący, pomimo tego, że była za duża. Jej ciało bezwładnie upadło na kanapę, a ja zamknęłam jej lekko otwarte oczy.

- Za długo uwijasz się z tymi ludźmi!- Luke obdarzył mnie karcącym spojrzeniem.

- Wybacz, że nie jestem tak zimnym draniem jak ty. - schowałam srebrną obrączkę i w lekkim pośpiechu opuściłam dom, a zaraz do niego weszła ekipa do zabierania lalek.- Zgodnie z protokołem ciało córki zostanie pani oddane za jakiś czas, gdy pozbędziemy się odpowiednich części ciała.- kobieta mocniej zapłakała.- Luke wracamy i dzisiaj sam piszesz raporty ze swoich zbiorów.-Otworzyłam drzwi do samochodu, ale zamiast wsiąść to wyciągnęłam niewielką apteczkę. - Ale najpierw usiądź, bym mogła ci to obejrzeć.- wskazałam na swoje czoło, a on w odpowiedzi prychnął. 

- Nie musisz udawać, że się martwisz.

- Mój drogi partnerze. Taka jest cholerna procedura, więc prosiłabym o dostosowanie się.- siłą posadziłam go tak, żebym miała łatwiejszy dostęp do jego czoła.

Kiedy przybliżyłam się, żeby spojrzeć na jego raną do moich nozdrzy od razu dotarł słodki zapach mięty pomieszanej z malinami. Musiał naprawdę dbać o swoje włosy, widać to po tym jak bujne i gęste one są. Odgarnęłam je lekko rękę i wtedy poczułam jakie jego włosy są puszyste i miękkie w dotyku. 

- Pośpiesz się.- warknął, a ja lekko się zezłościłam.

Zamoczyłam wacik w odkażaczu i brutalnie przycisnęłam do jego czoła na co on syknął. Popatrzyłam na niego zwycięsko i przykleiłam na jego czole plaster.

- Brutalna kobieta. Nic dziwnego, że nie masz faceta.- przez chwilę mnie wmurowało, ale po wzięciu paru głębokich wdechach odwróciłam się do ciemnookiego.

- Wybacz, ale mogłabym na palcach u jednej ręki wyliczyć twoich znajomych, a ja przynajmniej mam jakieś znajomości. Po za tym nie zapominaj, że ty nadal jesteś świeżakiem. 

- Skąd możesz wiedzieć ilu mam znajomych?

- Po twoim przystosowaniu do świata można to stwierdzić, a teraz wsiadaj, bo mamy jeszcze raporty do napisania.


Witajcie

Dzisiaj bardziej o relacji Luka i Alice. Oprócz tego jedna zbieranka, bo nadal chce powoli przybliżać to jak działa praca Dollectora. 

Pozdrawiam Makoto

Syndrom LalkiWhere stories live. Discover now