Rozdział 22

9 0 0
                                    

                                               Kylie


Stanęłam przed drzwiami do mieszkania moich rodziców i niepewnie zadzwoniłam dzwonkiem. Nie czekałam długo na to jak moja mama mi otworzy. 

- Kylie cieszę się, że przyszłaś.- uśmiechnęła się miło i wpuściła mnie do środka.

Gdy byłam przy drzwiach to się upewniłam, że nie ma przy nich butów Olivera, a gdy ich nie spostrzegłam to pewnym krokiem weszłam w głąb mieszkania.

- Cześć tato.- podeszłam do mojego ojca i ucałowałam go w policzek.

- Miło cię widzieć Kylie.- uśmiechnęłam się miło w jego stronę.

- Kochanie pomożesz mi skończyć kolację?- spytała moja mama, a ja kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.

Poszłam z nią do kuchni i zaczęłam przygotowywać sałatkę z godnie z instrukcjami mojej mamy. 

- Jak tam w pracy kochanie?- spytała.

- Tak jak zwykle. 

- Zamierzasz zapuścić włosy? Kiedyś miałaś je taki piękne.- powiedziała, a ja skrzywiłam się lekko.

Tak naprawdę zapuszczałam włosy od gimnazjum, bo moja sympatia lubiła dziewczyny z długimi włosami. Wtedy całym moim światem był chłopak w którym zauroczyłam się od pierwszego wejrzenia. Oliver z całej siły mnie wspierał i to dla mnie zapisał się do klubu koszykarskiego, by bliżej poznać Lucasa.

Potem Oliver zapoznał mnie z Lucasem. Na początku byłam ogromnie nieśmiała i nie wiedziałam jak sklecić przy nim jedno zdanie bez zająknięcia, ale w miarę upływu czasu coraz bardziej przełamywałam pierwsze lody.

Aż w końcu w ostatniej klasie liceum wyznał mi on swoje uczucia, które przyjęłam z radością. Byliśmy szczęśliwi, a ja czułam się jak w siódmym niebie, ale potem Lucas zachorował na Syndrom Lalki, a ja straciłam cząstkę swojego serca.
Przez pół roku mierzyłam się z ciężką depresją, z której jakoś wyszłam. Podjęłam potem decyzję, że zostanę Dollectorem. Moi rodzice przyjęli to spokojnie i uszanowali mój wybór, ale Oliver do teraz jest temu przeciwny. Uparcie uważa, że tylko się tym bardziej skrzywdzę, ale ta praca sprowadziła do mnie z powrotem spokój ducha. Czuję się minimalnie bliżej Lucasa, którego już nie ma.

- Dobrze wiesz, że zapuściłam je tylko dla Lucasa. Za nim go poznałam to nosiłam je w takiej długości.- złapałam za pojedynczy kosmyk moich włosów.- Gotowe.- powiedziałam i wzięłam miskę z sałatką do ręki.

Po chwili wszyscy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy nasz rodzinny obiad. Rzadko kiedy jestem w domu. Wolę swoje cztery ściany, gdzie czuję się o wiele lepiej. Jednak wpadam do nich od czasu do czasu, przynajmniej dwa razy w miesiącu jestem na takim obiedzie. Zwykle zapowiadam swoje wizyty i mówię mamie, żeby pod żadnym pozorem nie mówiła nic Oliverowi. 

Mam z nim nikły kontakt. Do tego po śmierci Lucasa wyprowadziłam się do innej części miasta, przez co nie ma nawet jak on mnie nachodzić. Dlatego gdy tutaj przyjeżdżam to nie chcę go spotkać. 

Spędziłam z rodzicami miły wieczór, ale jutro niestety muszę iść do pracy, więc musiałam się szybko zbierać. Do tego nie posiadam własnego samochodu, więc przyjeżdżam tutaj metrem, a nie chcę się spóźnić na ostatni pociąg.

- Kylie?- stanęłam w miejscu i na chwilę skamieniałam słysząc znajomy głos. 

Odwróciłam się lekko by spojrzeć na chłopaka o piaskowych włosach i niezwykle jasnych zielonych oczach. Wpatrywał się we mnie tak jak w niego.

- Czego chcesz Oliver?


Witajcie

Dzisiejszy rozdział napisany z perspektywy Kylie, bo mi tak pasowało. Pewnie kolejny też będzie z jej perspektywy, a dalsze to się zobaczy.

Pozdrawiam Makoto

Syndrom LalkiWhere stories live. Discover now