Rozdział 3

42 6 0
                                    

Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem i zapięłam swój kostium. Sprawdziłam dokładnie, czy mam wszystkie potrzebne rzeczy do działania w terenie i po raz kolejny starłam się lepiej ułożyć strój w okolicach uszów. 

Nasz strój składał się z czarno czerwonego kombinezonu z nutką srebra. Buty sięgały nam do połowy łydki, a na rękach mieliśmy białe rękawiczki. Cały strój zrobiony był tak, żeby nie było nawet dostępu do skóry. Do tego mamy również maski specjalnie rozkładające się po przyciśnięciu odpowiedniego przycisku w okolicy karku. Maski mają specjalnie wbudowany filtr, który nie dopuszcza w razie potrzeby do nas oparów z rozkładających się lalek. 

- Jedyne co mi się podoba w tym kostiumie to to, że przynajmniej włosy nie są zakryte.- powiedziałam i poprawiłam ostatni raz kostium w okolicach twarzy.

Przyszykowana wyszłam z przebieralni gdzie na zewnątrz czekał już na mnie przebrany Luke.

- Gil wszystko ci wytłumaczył?- spytałam, gdy stanęłam obok niego.

- Tak, ale pomagał jeszcze...

- Thomas. Właśnie wracał z akcji w terenie. Powinniśmy już iść. Samochód tego na nas w podziemnym parkingu.

Luke bez słowa zaczął na mnie podążać. Nasze relacje nie były jakoś zażyłe. Po prostu zachowywaliśmy się jakbyśmy byli dla siebie obcymi ludźmi, którzy pracują ze sobą tylko przez chwilkę. 

Winda zjechała do podziemnego parkingu, gdzie czekały wszystkie specjalne samochody do pracy z lalkami. My wsiedliśmy do dużego białego z wielkim napisem Dollectorzy. Luke usiadł za kółkiem, a ja zmęczona oparłam głowę i zimną szybę.

- Tylko nie zasypiaj. Nie mamy dużo drogi do jazdy.- chłopak powiedział to tak chłodnym tonem, że przeszedł mnie lekki dreszcz.

- Spokojnie nie zasnę. 

Nasz świat zaczął chylić się ku upadkowi, a może raczej powinnam powiedzieć to wymarcia ludzkości. Tylko ludzie zaczęli chorować na nieznaną chorobę. Naukowcy nazwali ją Syndromem Lalki. Powoduje ona to, że ludzie zaczęli zmieniać się w lalki. Na początku myślano, że to nic groźnego i szybko da się wyleczyć, ale się mylili. Nie ma na to lekarstwa, ale to nie był koniec. Zmienieni ludzie zaczynali się rozkładać, a rozkładające się lalki wydzielają szkodliwe substancje do powietrza, a wdychanie ich powoduje to, że szybciej zmienimy się w lalkę. Oczywiście jest to losowe i przy większym szczęściu uda ci się przeżyć ponad trzydzieści lat. 

Praca Dollectorów została stworzona w celu zabijania ludzi, którzy zaczęli zmieniać się w lalki. Gdy dostajemy zawiadomienie to wyruszamy, by odebrać cel. Inni biorą to za niewdzięczną pracę polegającą na zabijaniu ludzi, ale ja nie mam pretensji o to, że tak myślą. 

- Jesteśmy.- Luke zatrzymał się przed jedno rodzinnym domu, gdzie przed drzwiami czekała zapłakana dziewczynka.

Wyszliśmy z auta, a reszta personelu wysłana z naszej pracy powiedziała nam, gdzie znajduje się kobieta. Psycholog Rini rozmawiała z dziewczynką, która nie przestawała płakać i mówić, że nie chce, żeby jej mama stała się lalką. 

Weszliśmy do domu i powędrowaliśmy do sypialni, gdzie na łóżku siedziała lekko przybita kobieta. Po jej twarzy było widać, że płakała, a teraz wpatrywała się w swoje stopy, które przypominały teraz te lalek. 

- Już przyszliście?- spytała i popatrzyła na nas z lekką ulgą. Dałam znak Luce, że to zajmę się robotą.

- Pogodziła się pani z tym, że odejdzie?

- Tak. Byłam na to przygotowana od dawna. Jednak niech mi pani powie. Co się stanie z moją córką?

- Są specjalne ośrodki, które szukają domów dla takich dzieci jak ona. Na pewno nie trafi w złe miejsce.

- Dziękuję.- uklęknęłam obok kobiety i wyciągnęłam z niewielkiego pudełeczka srebrną obrączkę. 

Jest to jeden z najnowszych wynalazków, który zadaje szybką i bez bolesną śmierć. Poprzez niewielkie ukłucie po założeniu dostaje się do nerwów i następuję śmierć. Założenie go równa się ze śmiercią. 

Kobieta podała mi swoją dłoń, a ja powoli zaczęłam zakładać obrączkę na palec wskazujący. Ruchem głowy pokazałam Luce, żeby złapał ją, gdy w końcu zaśnie już za zawsze. Po chwili już nie żyła.

- Połóż ją ostrożnie. Teraz zabiorą ją do laboratorium i amputują stopy.- powiedziałam i zabrałam srebrną obrączkę.

- Nie wydają się być takie odwiedziny trudne.- powiedział Luke, a ja uśmiechnęłam się krzywo.

- Bo tutaj nikt nie protestował. Ta akcja była akurat prostsza, ale uwierz mi nie zawsze tak jest. Cóż wracajmy już. Musimy napisać raport i udać się jeszcze do trzech innych domów.- popatrzyłam prosto w jego czarne oczy.- Chodź Luke bierzemy się do pracy.


Witajcie

Nareszcie postanowiłam napisać na czym polega praca Alice. Jednak żeby nie było to nie będzie polegało tylko na tym, że będą sobie łazić po mieście i zabijać ludzi. Później zrobi się bardziej skomplikowanie.

Pozdrawiam Makoto

Syndrom LalkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz