Rozdział 12

18 0 0
                                    

- To prawda, że byłem blisko z Theodorem, ale jakoś specjalnie się nie przyjaźniliśmy.- zaczęliśmy rozmowę z Matisem jakieś dziesięć minut temu. 

Widziałam, że był trochę wstrząśnięty tym, że jego przyjaciel nie żyje, ale powiedział, że będzie z nami rozmawiał. 

- Zawsze po pracy szliśmy się razem napić. Rozmawialiśmy o głupotach i czasem chodziliśmy na panienki. Robiliśmy wszystkie normalne dla facetów rzeczy.

- A czy pamiętasz, żeby kupował coś na jednym z waszych wypadów? Tak tydzień przed tym jak przestał przychodzić do pracy.- na chwilę się zastanowił.

- Jedyne co kupował na naszych wypadach to jedzenie, a resztę rzeczy zamawiał przez internet. 

- Rozumiem.- powiedziałam.

Te informacje się chyba nam na razie na nic nie przydadzą. 

- Cóż w takim razie musimy się już pożegnać.- Jastin i ja zaczęliśmy iść w kierunku samochodu.- Emm mogę zadać jedno pytanie?- spytał chłopak, gdy wsiedliśmy do samochodu.

- Pewnie. 

- Dlaczego pytałaś go akurat o ten tydzień przed?

- Theodor zmienił się w lalkę w tydzień i co do tego nie ma wątpliwości. Odór z rozkładającej się lalki ogłupia umysł i sprawia, że człowiek nie jest w stanie normalnie funkcjonować, ale żeby zaczął działać to musi minąć tydzień. Analogicznie Theodor dostał ten odświeżacz tydzień przed tym jak zaczął zmieniać się w lalkę.

- Dużo o tym wiesz.

- To podstawowa wiedza, którą muszą posiadać Dollectorzy. 

- Ty chyba wiesz wszystko na temat Syndromu Lalki Alice.

- No nie wszystko. Nadal nie wiadomo skąd ta choroba się wzięła, ale naukowcy pracują nad tym, by jej zapobiegać. 

- A ty Alice nie boisz się, że zachorujesz na Syndrom?

- Oczywiście, że się boję. Każdy w jakimś stopniu odczuwa przed tym strach, ale jeśli będę się tym zamartwiać to potem będę żałować, że nie wykorzystałam efektywnie mojego życia. 

- Zawsze zastanawiałem się nad tym, dlaczego ludzie zostają Dollectorami z własnej woli. Prawdę mówiąc od dziecka gardziłem wami i nienawidziłem was. Ponieważ zabraliście mi moją ukochaną siostrę. 

- Nie winię cię za to, jeśli mnie nie lubisz. Każdy z nas musi ukierunkować na coś nienawiść. Jednak teraz musimy się skupić na powstrzymaniu tego mordercy za nim zginie więcej niewinnych ludzi.

Mogę mówić co chcę, ale tak naprawdę to sama mam nie małą traumę z dzieciństwa. Nie miałam w nikim oparcia, ale pojawił się Zack i jego mama. Udało mi się jakoś to przetrwać i dałam sobie cel, że jako Dollector nie pozwolę, żeby ktoś cierpiał tak samo jak ja.

- Miejmy nadzieję, że pan Mark i Luke coś znaleźli.- powiedziałam.

- Też mam taką nadzieję. Na razie stoimy w kropce.

Szybko dojechaliśmy do biura i pognaliśmy do pokoju, gdzie czekała na nas już wcześniej wspomniana dwójka.

- Znaleźliście coś?- spytałam.

- Nic oprócz pudełek pełnych rzeczy, zamówionych przez internet.- Luke oparł się o oparcie fotela.- A wy?

- Wychodzi na to, że Theodor kupował rzeczy potrzebnego użytku w internecie, albo w dni wolne. Jego przyjaciel, z którym zawsze spędzał wieczory mówił, że zwykle przy nim kupował tylko jedzenie.- Jastin i ja usiedliśmy na przeciwko tamtej dwójki.

- Czyli jesteśmy w martwym punkcie.- na mojej twarzy powstał lekko grymas.

Dlaczego nie możemy znaleźć przynajmniej jakiejś najmniejszej wskazówki?


Witajcie

W taki oto sposób daję wam kolejny rozdział, który był uwaga dokładnie tydzień temu. To zwykły przypadek, ale dajmy temu spokój XD

Pozdrawiam Makoto

Syndrom LalkiWhere stories live. Discover now