¹² - ᴅᴏɴ'ᴛ ᴛᴏʀᴛᴜʀᴇ yᴏᴜʀꜱᴇʟꜰ, ᴛʜᴀᴛ'ꜱ ᴍy ᴊᴏʙ

587 99 56
                                    

↷ 더 큰 모험엔 언제나
위험이 따르는 법

↷ 더 큰 모험엔 언제나위험이 따르는 법

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───


Patrzył na niego może odrobinę zbyt długo.

Od piętnastu minut siedział w jego gabinecie, na niezwykle wygodnej kanapie.

Śledził wzrokiem każdy jego krok, każdy ruch palców na klawiaturze jego laptopa, gdy pisał coś zawzięcie.

— Chcesz coś ode mnie, czy będziesz tak patrzył przez cały dzień? — Zapytał zirytowany, zamykając laptopa i przenosząc swoje spojrzenie na niego.

Bolała go głowa i nie miał ochoty rozmawiać dzisiaj z kimkolwiek, nawet z jego nianią.

Wypili wczoraj zbyt dużo, a co za tym szło kamikaze rzeczywiście go zabijało.

Papierkowa robota nie szła mu wyjątkowo dobrze, a jak na złość Kris gdzieś zniknął i nie odbierał od niego telefonów.

— Ja? Nic nie chcę, tak tylko przyszedłem posiedzieć — Odpowiedział, bawiąc się paskiem od zegarka, który dał mu Tao.

Z tego, co powiedział mu przyjaciel, to wcześniej należał on do Li, który niby przypadkiem zgubił go na zeszłorocznych wakacjach w Grecji.

Ile w tym było prawdy, to nie miał pojęcia.

— Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Gdzie są dzieci?

— Razem z Tao poszli zakopywać skarb na ogrodzie

— Skarb?  — Lekko zdziwiony wyjrzał przez okno, gdzie rzeczywiście jego trójka dzieci kopała zawzięcie w ziemi, przy uważnym oku pilnującego ich lokaja.

— Tak — Pokiwał głową — Sungmin znalazł portfel pana Xiana i po wyciągnięciu całej zawartości, postanowił, że go zakopie, by nikt go nie znalazł

— Dlaczego pozwalasz, by mój syn robił tak okropne rzeczy mojemu wspólnikowi? — Słowa nie chciały przejść mu przez gardło.

Nie mógł sobie wyobrazić, jak Jongin mógł dopuścić do tego, by jedno z jego dzieci okazywało psychopatyczne zapędy.

Miał się nimi zajmować, a zamiast tego bawił się zegarkiem, który...

Czy on dobrze widzi i to zaginiony zegarek Krisa?

— Jest kreatywny, a to się liczy najbardziej, prawda? — Wzruszył ramionami, wstając z kanapy i podchodząc do Kyungsoo.

Spojrzał na Eunbin, która trzymała balona Seunghee, gdy ta układała kamyczki wokół swojego buta.

Uśmiechnął się mimowolnie na ten widok, patrząc kątem oka na swojego szefa, który wyglądał jakby zjadł całą cytrynę.

— Bossman, zmień minę, bo ci zostanie tak na zawsze — Szturchnął go łokciem, śmiejąc się głośno.

— Co jest nie tak z moją miną? — Burknął, poprawiając swój krawat.

— Wyglądasz, jak pomarszczona ropucha, gdy tak marszczysz twarz. To nie jest cool — Wyjaśnił, widząc, jak ten unosi pytająco brew.

Do był bardzo przystojnym facetem, ale miny, które robił nie były korzystne dla jego skóry.

Zmarszczki, które się tworzyły, będą widoczne za kilkanaście, góra kilkadzieścia lat.

Wtedy pieniądze nie pomogą, gdy nie znajdzie sobie żony w odpowiednim momencie.

— Czy ty mnie właśnie obraziłeś? — Był lekko zdezorientowany tym, co się właśnie działo.

Jego dzieci rozkopywały właśnie pół ogródka, a jego niania bawiła się w
kosmecztyczkę.

To najprawdopodobniej znak, by więcej nie spożywał alkoholu.

— Nie, to taka drobna uwaga

Przytaknął.

— Jongin?

— Tak?

— Głowa mnie boli przez ciebie — Powiedział, czym zszokował mocno Kima.

Obrócił się do niego i popatrzył mu uważnie w oczy.

Starał się z całych sił, by nie wybuchnąć śmiechem.

— Boli cię głowa? — Powtórzył, pochylając się nieco w jego stronę.

Był niższy od niego, więc zrównanie się z nim wzrostem było lekko utrudnione.

— No przecież powiedziałem

— Mam dla ciebie idealne lekarstwo — Uśmiechnął się i złapał go za rękę, ciągnąc w stronę kuchni.






Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.








— Mam to wypić? — Zawartość szklanki śmierdziała tak okropnie, że był bardzo blisko od zwymiotowania na siedzącego naprzeciw Kaia.

Gdy usłyszał, że musi wypić jakiś 'magiczny napój bogów', który ponoć pomaga na ból głowy, podszedł do tego z przymrużeniem oka.

Mieszkanie z Zitao nauczyło go, by być podejrzliwym większości takich przypadków.

— Tak, do dna — Napił się ze swojej szklanki, puszczając mu oczko.

Pomysł podsunął mu kiedyś Baekhyun, gdy zamienili jarmużowe smoothie Hyejin właśnie na to.

Zagryzając swoje wargi,  Kyungsoo popatrzył jeszcze raz na zawartość swojej szklanki.

Nie wyglądało to zachęcająco, a do tego brudno-zielony odcień też go nie przekonywał.

Wziął głęboki oddech i z zamkniętymi oczyma, wypił wszystko na raz.

Od razu tego pożałował.

Czuł się jak po wypiciu całej solniczki.

Palił go cały przełyk i coś zielonego weszło mu w zęby.

Zabrał stojącą obok butelkę z wodą i zaczął ją pić, może nieco zbyt szybko.

— I jak ci smakowało? — Zapytał ze spokojnym wyrazem twarzy, w środku płacząc ze śmiechu.

Odpowiedziały mu tylko sztylety w spojrzeniu jego szefa.

— Co to było? — Gdy napił się wody, uczucie pragnienia, jak i ból głowy przeszło.

Cokolwiek to było, działało w pewnym stopniu.

— Woda po ogórkach kiszonych

el dorado | d.ks + k.jiWhere stories live. Discover now