~Rozdział 5

21.3K 437 127
                                    

~~~~

Kiedy byłam już na podjeździe do domu, obok naszego basenu zauważyłam opalającą się Madisson. Jak obiecała tydzień temu, ma mi dziś opowiedzieć co się dzieje. Zatem porzegnałam się z Ander'em i od razu podeszłam do dziewczyny. Poprosiłam chłopaka, aby moją torbę zostawił u mnie w pokoju.

— Hej Madd.- Powiedziałam dość głośno. Dziewczyna jednak chyba zasnęła, więc postanowiłam ją lekko szturchnąć. Maddison po chwili się ocknęła i przytuliła się do mnie.

— Co tam słychać? Chłopcy są w domu?- Zapytałam wychodząc z uścisku.

— Szczerze mówiąc to nie jest dobrze, wręcz jest tragicznie.- Po tych słowach stanęłam w lekkim szoku i zakłopotaniu. 

— Tydzień temu miałam Ci o czymś powiedzieć. Jednak w tamtym momencie potrzebowałam sama to wszystko przeanalizować. W skrócie chciałam pobyć sama.

— No tak, a teraz chcesz mi o tym powiedzieć? Czy może jednak dalej potrzebujesz rozwiązać sama?- Zaproponowałam, nie chce dziewczyny zmuszać do tego, więc wole się upewnić czy jest na to gotowa.

— Obiecałam ci powiedzieć, więc nie będę owijać w bawełnę.- Stwierdziła rozglądając się. Pewnie chciała upewnić się czy na pewno nie ma nikogo obok nas. 

— Jestem w ciąży.- Rzuciła, a mi się od razu nogi ugięły. 

— Cooo?! To dobra wiadomość!- Krzyknęłam, totalnie nie wiedziałam jak zareagować. Nie chciałam również, żeby dziewczyna widziała mój lęk czy zakłopotanie. Potrzeba jej teraz więcej wsparcia, a nie dołowania się dalej.

— Cicho bądź, chłopcy są za domem.- Uciszyła mnie.

— Brays wie?- Zapytałam, tym razem już ciszej. 

— Nie i się nie dowie.- Powiedziała dość stanowczym głosem.

— Co? Ale musisz mu o tym powiedzieć! To jego dziecko prawda?- Powiedziałam dość zaskoczona.

— Oczywiście że to jego! Ale jak Ty to sobie wyobrażasz? Nie mogę urodzić! Mam dopiero 19 lat!- Zaczęła krzyczeć do mnie szlochając pod nosem. 

— Madd.. spokojnie, damy radę.- Powiedziałam, aby trochę się uspokoiła przytuliłam dziewczynę.

— Byłaś już u ginekologa?- Zapytałam kiedy zauważyłam uspokojenie wobec niej.

— Nie, boję się.- Rzekła odwracając wzrok.

— To na co czekasz?! Skoro nie byłaś to, to nie jest pewne, że masz pod sercem dziecko.- Dodałam szepcząc ostatnie dwa słowa.

— Choć idziemy cię umówić.- Stwierdziłam łapiąc dziewczynę za rękę i prowadząc ją do swojego pokoju.

Szczerze mówić znam Madisson bardzo krótko, ale strasznie ją polubiłam. Czuje się przy niej jakbym ją znała już z parę lat. Mogę śmiało stwierdzić, że super się dogadujemy. Ja jestem osobą, która nie lubi poznawać nowe osoby, lecz cieszę się, że poznałam akurat ją. Jest wspaniała osoba, nie dziwię się, że mój brat wybrał akurat ją. Mamy bardzo dużo wspólnego ze sobą. 

Kiedy doszliśmy już do pokoju, od razu posadziłam dziewczynę na łóżko. Natomiast ja zaczęłam szukać najlepszego lekarza. Miałam dwóch na oku, lecz tylko jeden odebrał telefon.

— No i z głowy, jutro masz wizytę.- Powiedziałam z uśmiechem.

— Pójdziesz ze mną?- Zapytała zawstydzona.

— No jasne, że tak.- Odpowiedziałam przytulając ją.

~~~

I tak to minęły już całe wakacje i to bardzo szybko. Co do ciąży Madisson jednak był to fałszywy alarm. Choć szkoda, bo bardzo chciałam zostać ciociom. Przyznam, że w tamtym momencie byłam przerażona, ale z drugiej strony fajnie mieć bobasa. No cóż zdarzy się jeszcze nie jedna taka okazja. Co do mojego brata to super nam się kontakt poprawił. Codziennie spędzamy wspólnie czas wraz z Taylerem i Maddison. Wcześniej jedynie mogłam z bratem pisać lub rozmawiać. Teraz mam go na co dzień i cieszę się z tego ogromnie. Co do Taylera to śmiało mogę stwierdzić, że obydwoje się za sobą nie przepadamy. Codziennie dzień w dzień sobie wytykamy dosłownie wszystko. W niektórych sytuacjach mam go naprawdę dość. Chciałabym, żeby się stąd wyprowadził i to jak najszybciej. 

Za kilka dni zaczyna się rok szkolny. Pierwszy dzień w mojej nowej szkole. Strasznie się stresuje, ale cóż będzie co będzie. Nie chce się na zapas już martwić, lecz z głowy nie chce mi to wyjść. Maddison i mój brat chwalą sobie szkołę i twierdzą, że nie mam się czym stresować. Z jednej strony mają rację, ale ciężko jest przestać o tym myśleć. Mam nadzieję tylko, że osoby miło przyjmą mnie na ten ostatni rok. Teoretycznie nie chce spędzić go jak najgorzej. Po szkole mam zamiar studiować. Właściwie nie jestem zdecydowana co dokładnie, ale na pewno chce zacząć przygodę na uczelni.

— Charli wychodzisz?- Z wyobraźni wyrwał mnie głos Maddison.

— Tak tak już wychodzę.- Odpowiedziałam rzucając do dziewczyny.

Z Madison umówiłam się na plażę. Ostatnio bardzo często spędzamy tam czas. Mimo że mamy basen w ogródku to i tak bardziej wybieramy piasek. 

Założyłam szybko pierwszy lepszy strój i przewiewną kremową sukienkę. Na nogi założyłam białe conversy. Wzięłam spakowaną przez siebie torbę i wyszłam z pomieszczenia.

~~~

Okej, dzisiaj jest już ten dzień. Za dwie godziny mam rozpoczęcie roku. Stresuje się tak bardzo, że ciężko jest mi to opisać. Andera I Dixi znam od 1 klasy podstawówki, więc jakoś rozpoczęcia roku i inne te sprawy łatwo mi szły, a teraz to będę musiała iść na nie sama. Gdzie ja mam niby iść jak wejdę do szkoły? Przecież nawet nie wiem gdzie co jest. No cóż trudno, jakoś muszę dać sobie radę. Będę musiała poprosić kogoś o pomoc.

Wstałam z łóżka i poszłam ogarniać się do łazienki. Ogólnie miałam jeszcze dużo czasu, więc zrobiłam dosyć mocniejszy makijaż, niż tylko same rzęsy. Chciałabym zrobić dobre wrażenie przed nowa klasa. Uważam, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Wychodząc z łazienki udałam się do garderoby. Wybrałam tradycyjnie białą koszulkę i czarną krótką spódniczkę. Przebrałam się i udałam się w stronę parteru. Tam czekał już na mnie Tayler i Brays. Ostatnio z Taylerem mam fatalny kontakt. Można powiedzieć że nienawidzimy się praktycznie za nic. Właściwie to on zaczął być agresywny, a nie ja. Nie wiem o co chodzi chłopakowi. Teoretycznie nic do niego nie mam, ale czasem mam dość tych jego zaczepek. Robią się po prostu nudne i żałosne.

Zjadłam szybciej śniadanie i wyszłam z Bryse'm z domu. Chłopak postanowił, że to dziś on będzie moim szoferem. Ugh chce mieć już własne auto i prawo jazdy. Cóż Charli musisz jeszcze trochę poczekać. W sensie mogę już zrobić sobie prawko, ale jeszcze nie jestem przekonana, że byłabym dobrym kierowcą. Wolę jeszcze trochę poczekać i być przekonana do tego. Dla mnie motoryzacja i te sprawy to czarna magia.

Brays podjechał pod szkole. Postanowił również, że oprowadzi mnie trochę po niej i pokaże co gdzie jest. Widział, że jestem trochę zestresowana i chce pomóc. Wychodząc z auta mogłam zauważyć wzrok innych dziewczyn na mnie, jak i mojego brata. Jest on przerażający. Patrzyły się na niego jakby miały zaraz..- dość, a na mnie? Jakby chciały mnie zabić na miejscu.

Chłopak zaprowadził mnie na miejsce gdzie powinno się wszystko rozpocząć. W pewnym momencie zostawił mnie tam i odszedł. Po chwili zaczęło się rozpoczęcie z przemówienia dyrektora. Następnie udaliśmy się klasowo do wyznaczonej klasy. Niespodziewanie szybko  poznałam dziewczynę, która nazywa się Sophia. Teoretycznie zauważyła jako jedyna z klasy, że jestem tutaj nowa i postanowiła podejść. Powiedziała mi, że ona dołączyła rok temu do tej klasy i prawdopodobnie dalej nie zauważyli, że jest z nimi w klasie. No cóż z tego co odkryłam to ta klasa jest strasznie egoistyczna i jest podzielona na tak zwane grupki. Jednak mam nadzieję, że z Sophią zaprzyjaźnię się, bo nie mam zamiaru przez cały rok żyć w tej szkole w samotności. Nie wyobrażam sobie tego.

~~~~

Przyjaciel mojego starszego brata Where stories live. Discover now