22 DWADZIEŚCIA DWA | CZUJĘ SIĘ ZAGROŻONY

320 18 7
                                    


*Takuya w grafice*



-hm. . .nieodpowiednia osoba i tyle- skomentował.

-gdyby miała taki charakter, jak ty. . .byłaby idealna- westchnął, a Jimin o mało co nie opluł się kawą. 


-o-oh- tylko tyle był w stanie z siebie wydusić, patrząc z szeroko otwartymi oczami na Krisa, który nic nie robił sobie ze swoich słów. Jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, jak zabrzmiało to, co właśnie powiedział.

-była toksyczną osobą- podsumował po chwili, dopijając kawę do końca. 

-t-tak, masz rację- zająknął się lekko i odkaszlnął będąc wciąż nieco zawstydzonym.- a. . .a szukasz teraz kogoś nowego?- spytał nieśmiało i miał ochotę zapaść się pod ziemię, gdy oczy bruneta spojrzały prosto w te jego. Przez chwilę nie odzywał się, jakby zastanawiał się nad swoją odpowiedzią. Różowowłosego nieco peszyło zachowanie starszego, a szczególnie, jak tak długo patrzył mu w oczy.

-chyba na razie sobie odpuszczę- zaśmiał się cicho, a Jimin próbował ukryć rozczarowanie, które malowało się na jego twarzy.- jednak jeśli spotkam odpowiednią osobę, nie będę miał oporów, by zacząć się z nią umawiać- wyznał, a młodszy pokiwał głową w zrozumieniu.- dość już o mnie,. . .opowiadaj, co u ciebie- posłał mu ciepły uśmiech. 

-hmm. . .nie wydarzyło się, aż tak wiele- skłamał. W rzeczywistości wydarzyło się tak dużo, że nie był pewien, czy na opowiadanie tego starczyłby jeden dzień. Jednak nie miał zamiaru zdradzać Krisowi pewnych szczegółów, pragnąc wypaść w jego oczach, jak najlepiej.- cóż. . .miałem dwóch chłopaków- przyznał, a brunet wybałuszył oczy.- pierwszym był Jeongguk. . .ale po pewnym czasie doszło do nas, że byliśmy ze sobą tylko z przyzwyczajenia, a łączy nas jedynie przyjaźń- wyznał.- a drugim był Yoongi. . .kapitan drużyny koszykówki- wyjaśnił.- on. . .no cóż, zakochał się w kimś innym- spuścił głowę i drgnął, gdy niespodziewanie poczuł na swej dłoni dłoń starszego. Zszokowany i nieco skrępowany uniósł wzrok na Krisa, który posyłał mu pocieszające spojrzenie. Przełknął ślinę, czując, jak stado motyli szaleje w jego podbrzuszu.

-nie przejmuj się nim- powiedział cicho.- następnym razem nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził- delikatnie pogłaskał jego dłoń, a Jimin poczuł, jak się rumieni. Tyle sprzecznych uczuć w tej chwili szalało w jego sercu. Uśmiechnął się delikatnie, spuszczając głowę.- w końcu od tego są przyjaciele- dodał, puszczając jego dłoń. Uśmiechał momentalnie zszedł z twarzy mniejszego, a on westchnął cicho. Tak, proszę państwa, to jest właśnie friendzon.

-dziękuję- posłał mu słaby uśmiech, a Kris zmarszczył brwi lekko, przyglądając się przez jakiś czas jego twarzy. Jednak w końcu odpuścił i kiwnął jedynie głową.

-oprowadzisz mnie po mieście?- zagadnął.- dawno tu nie byłem i trochę pozapominałem- zaśmiał się cicho.

-jasne- na jego twarzy znów urósł szeroki uśmiech, który nieco rozczulił starszego.- chodźmy w takim razie- machnął na niego dłonią i po chwili obaj wyszli z kawiarenki, kierując się w stronę centrum.  



🌸💌🌸



Seokjin zamiast, jak zwykle, pić zieloną herbatę i rozkoszować się sobotnim popołudniem przy dobrej książce, przeglądał się właśnie w lustrze. Za kilka minut powinien zjawić się tutaj Namjoon, który postanowił, że razem gdzieś pójdą. Rzecz w tym, że nic więcej nie powiedział i ilekroć brunet starał się coś od niego wyciągnąć ten milczał. Zatem nie miał pojęcia, jak powinien się ubrać. Chwilę myślał nad koszulą, ale stwierdził, że może być zbyt elegancka. Potem włożył podkoszulek, jednak kilka sekund później go zdjął, uznając, że jest zbyt nieformalny. Co jeśli poszliby do eleganckiej restauracji? Seokjin czułby się wtedy bardzo skrępowany, wiedząc, że jako jedyny poszedł w takie miejsce tak ubrany.  W końcu zdecydował się na biały podkoszulek i czarne, nieco obcisłe spodnie. Na górę zarzucił dużą, szeroką koszulę w czarno białe pasy, którą rozpiął. Przeglądnął się w lustrze po raz kolejny i wreszcie się uśmiechnął. Przeczesał włosy dłonią, które zdążyły się lekko roztrzepać, przez ciągłe zmienianie bluzek. Nałożył pomadkę na usta i wypsikał się ulubionymi perfumami. Drgnął lekko, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Z szerokim uśmiechem, którego nie zamierzał powstrzymywać, podbiegł do nich. Nie patrząc przez judasza, nacisnął klamkę i otworzył je na całą szerokość. Z jego twarzy niemalże od razu zniknął uśmiech, gdy ujrzał osobę stojącą w progu. Zmarszczył brwi i nieco rozchylił usta, spoglądając z niedowierzaniem na mężczyznę przed nim. 

𝓁𝑜𝓋𝑒  𝓁𝑒𝓉𝓉𝑒𝓇𝓈  • 𝓈𝑜𝓅𝑒Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang