6

4.5K 312 137
                                    

Wyskoczyłem z lekkim uśmiechem z sali, by móc wreszcie wrócić do domu. Byłem cholernie głodny i zmęczony, dlatego niezmiernie cieszyłem się na koniec lekcji.

Chciałem wrócić do domu, jak najszybciej, dlatego zbiegałem po schodach, by iść po Minho i swoje rzeczy. Szczerze powiedziawszy nawet nie co się za nim stęskniłem przez te kilka godzin, mimo że zawsze był złośliwy.

Z szerokim uśmiechem mknąłem w dół schodów, dopóki nie nadepnąłem na swoją rozwiązaną sznurówkę, przez co poleciałem do przodu z piskiem.

Minho miał rację, ja sam siebie zabiję przez swoją niezdarność.

Przerażony zamknąłem oczy, wiedząc, że zaraz wyląduję na ziemi i prawdopodobnie sturlam się ze schodów, może łamiąc sobie coś przy tym. W najgorszym wypadku mogłem chyba skręcić sobie kark.

Tym razem znowu ktoś mnie uratował i szczerze powiedziawszy byłem pewny, że to mój Opiekun, jednak wylądowałem w ramionach jakiegoś kompletnie nieznanego mi chłopaka, przez co kompletnie się zarumieniłem.

- Nic ci nie jest? - jego głos przyjemnie połaskotał mnie po uszach.

- Nie, dziękuję - wydukałem zawstydzony i opuściłem wzrok.

- Uważaj nieco bardziej. Szkoda, żeby taki uroczy dzieciak się zrobił sobie krzywdę - uśmiechnął się lekko i pomógł mi złapać równowagę, podczas gdy moje serce dosłownie chciało mi wyskoczyć z klatki piersiowej.

- Odsuń się od niego - nagle usłyszałem dobrze już znany mi głos, a chwilę potem Minho przyciągnął mnie do siebie za nadgarstek.

- Wyluzuj, uratowałem go - spojrzał na niego zdziwiony blondyn, zerkając na mnie z zaskoczeniem - To twój Opiekun? - spytał, mimo że odpowiedź była jasna.

- Tak, jestem jego Opiekunem. Dziękuję, że mu pomogłeś, a teraz możesz sobie iść - syknął cicho obejmujący mnie chłopak, rzucając błyskawicami z oczu.

- Jestem Chan, miło by cię uratować - kompletnie go zignorował i uśmiechnął się do mnie ciepło, przez co mój żołądek zrobił fikołka.

- Jisung, jeszcze raz dziękuję - wydukałem i delikatnie odwzajemnił uśmiech, mając ochotę piszczeć.

- Panu mówimy papa - Minho ściągnął brwi, po czym pociągnął mnie w stronę szatni, zanim miałem szansę pożegnać się z nowo poznanym chłopakiem.

- O co ci chodzi? - jęknąłem niezadowolony, zerkając na nasze splecione dłonie zdziwiony.

- O nic - odmruknął chłodno i puścił mnie dopiero przy mojej szafce - Bierz swoje rzeczy - zaczął wpatrywać się przed siebie pusto.

- Jesteś zazdrośnikiem, co? - uśmiechnąłem się półgębkiem i sięgnąłem do szafki po zeszyty.

- Nie zaczynaj nawet - westchnął lekko zirytowany, czym wywołał mój cichy chichot - Chcesz być cały zabandażowany? - zgromił mnie spojrzeniem.

- Nie bądź taki, Minho - wywróciłem oczami, zarzucając plecak na ramiona, jednak on mi go wyrwał i sam go wziął.

- Chodź - rzucił do mnie przez ramię i ruszył przed siebie, zapewne do domu, więc pobiegłem za nim z lekkim uśmieszkiem.

Cały czas po głowie chodził mi chłopak, który mi pomógł i naprawdę cokolwiek bym nie próbował zrobić, cały czas o nim myślałem. Był naprawdę przystojny, a do tego miły i delikatny, co wywnioskowałem z tego w jaki sposób się zachowywał. Zaciekawił mnie.

Myślałem o nim całą drogę do domu, podczas obiadu, a także, gdy wreszcie wziąłem się odrabianie lekcji, co akurat robiłem z niechęcią. Tym bardziej, że ja naprawdę nie rozumiałem tego działu w matematyce, dlatego szybko odpłynąłem myślami.

- Możesz przestać o nim myśleć cały czas? - warknął wyraźnie zdenerwowany Minho, który rozłożył się wygodnie na moim łóżku.

- Możesz mi nie zaglądać do myśli? - uniosłem brew, stukając czubkiem długopisu o zeszyt.

- Za głośno myślisz - urażony odwrócił wzrok, by po chwili zamknąć oczy.

Nie chciałem się z nim niepotrzebnie kłócić i sprzeczać. Wystarczyło mi, że nasza relacja i bez tego była dosyć skomplikowana i nie chciałem, by się pogorszyło.

Ty jesteś przystojniejszy.

Uniosłem lekko brew, próbując popchnąć myśl w jego stronę i cały czas obserwowałem jego reakcje. Początkowo myślałem, że całkowicie to zignoruje, ale zauważyłem, jak jego kąciki ust lekko drgnęły.

- Próbujesz się wkupić w moje łaski? - prychnął rozbawiony i uchylił jedną powiekę, by spojrzeć na mnie.

- Może? - zaśmiałem się cicho, siadając wygodniej, bo po turecku.

- Ale z ciebie dzieciak - westchnął i uśmiechnął się dosłownie na sekundę - Na co się tak patrzysz? Rób te zadania - no i wróciliśmy do naszej rzeczywistości.

- Nie umiem - jęknął płaczliwie, spoglądając na podręcznik.

- Naprawdę z ciebie jest straszna sierota - pokręcił głową i niechętnie podniósł się do siadu - Wytłumaczę ci to - zabrał mi długopis, po czym wziął czystą kartkę, by rozwiązać zadania, których nie umiałem i zaczął mi tłumaczyć.

Nie sądziłem, że będzie chciał mi pomóc, a jednak dzięki niemu w niecałą godzinę zrozumiałem jeden z najtrudniejszych działów w matematyce. Naprawdę potrafił dobrze tłumaczyć.

- Dziękuję, kocurku - zaśmiałem się radośnie, gdy udało mi się zrobić samodzielnie kilka zadań.

- To jedno z moich zadań, nie powinieneś dziękować - westchnął, by zmienić się w kotka i zwinąć się w słodką kuleczkę.

- I tak dziękuję - wzruszyłem ramionami i zacząłem go delikatnie miziać po grzbiecie oraz za uszkiem. Cieszyłem się, że pozwalał mi na to.

Miałem jeszcze sporo wolnego czasu, dzięki niemu, więc postanowiłem popisać w tym czasie z Hyunjinem i pooglądać coś w telewizji, jednak tę pierwszą czynność przerwał mi mój jakże kochany Opiekun.

O co chodzi znowu?

Zajmij się mną, a nie piszesz z kimś

Miałeś spać

Co nie znaczy, że masz się mną nie zajmować

Jak ja mam się niby tobą zajmować?

A jak można zajmować się kotem?

Byłem pewny, że gdyby mógł to w tym momencie wywróciłby oczami i skrzywiłby się niezadowolony. Na szczęście jako kiciuś nie miał takiej możliwości.

Przecież cały czas cię głaszczę!

Kot mruknął niezadowolony i wdrapał się na mnie, by ułożyć się na plecach na moim brzuchu, jak gdyby nigdy nic. Chwilę zajęło mi ogarnięcie tego, co się działo, jednak moja dłoń automatycznie zatopiła się w jego sierści.

Zauważyłem, że w tej postaci był jakoś bardziej przychylnie do mnie nastawiony. Co chwilę chciał żebym go głaskał i poświęcał mu całą swoją uwagę. No tak, ostatecznie był w jakiejś części kotem, więc czego mogłem się spodziewać?

Westchnąłem rozbawiony, mrużąc oczy i skupiając się na delikatnym przeczesywaniu jego sierści, gdy on pomrukiwał i przeciągał się. Naprawdę jako sam kociak był rozkoszny, mimo swoich humorków.

(Not)Purrfect | MinsungTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon