14

4.4K 297 143
                                    


Naprawdę nie wierzyłem, że to działo się naprawdę. Byłem tak cholernie wściekły i zawiedziony postawą Minho, że brakowało mi po prostu słów. Najchętniej wyszedłbym z domu, trzaskając drzwiami, ale nic by mi to nie dało.

I tak byłem na niego skazany do śmierci.

- Jakim prawem to zrobiłeś? - krzyknąłem, nie wierząc w to, co on zrobił.

- Chciałem cię chronić! - zawołał, jakby to było oczywiste.

- Chronić!? Przed czym niby? Jesteś niepoważny - zacząłem się czerwienić ze złości.

- Wiesz jakie ma intencje wobec ciebie? Może chce cię skrzywdzić! I co wtedy? - zirytowany prychnął.

- Nie masz pieprzonego prawa tak ingerować w moje życie, słyszysz? Nie każdy będzie chciał mnie skrzywdzić, a ty zrobiłeś to, bo jesteś zazdrosny - zacisnąłem mocno pięści, próbując się jakoś uspokoić.

- Może i jestem, i co? Zrobiłem to dla twojego dobra! - wstał, żeby stanąć dwa kroki przede mną.

- Zrobiłeś to, bo jesteś popieprzony, Minho! Chan nic mi nie zrobił, a ty się na niego rzuciłeś, jak jakiś psychopata, bo chce się ze mną przyjaźnić - spojrzałem mu w oczy z furią.

- Mam cię chronić, więc to robię - ściągnął brwi, a jego oczy błysnęły na czerwono.

- Chuja robisz, a nie mnie chronisz! Jedyną osobą, która mnie krzywdzi, jesteś ty! Trzymaj się od moich przyjaciół z daleka - cofnąłem się, bo naprawdę nie chciałem go widzieć.

- Uspokój się i porozmawiajmy normalnie, bez krzyków - burknął.

- Nie! Nie będę z tobą rozmawiał! Nie chcę takiego Opiekuna, jesteś popierdolony - zawołałem pod wpływem emocji - Jesteś zazdrosny o każdego, jeździsz po mnie, drapiesz mnie, wbijasz mi swoje pieprzone pazury i cały czas mnie krzywdzisz! Jesteś okropny! W ogóle nie obchodzi cię to, jak ja się czuję - rozpłakałem się gwałtownie.

- Jisung.. - zaczął widocznie przejęty i wyciągnął do mnie dłoń, ale uderzyłem w nią, by mnie nie dotykał.

- Nie dotykaj mnie do cholery - warknąłem wściekły, mimo że po moich policzkach spływały wręcz potoki łez.

- Proszę, uspokój się - szepnął cicho, widząc w jakim jestem stanie.

- Nie! Nie uspokoję się i nie będę z tobą rozmawiać - trzasnąłem drzwiami, by iść na spacer.

Miałem go serdecznie dość, mimo że ostatnio mieliśmy lepszy czas. Zachowywał się koszmarnie, jeśli chodziło o moich przyjaciół, ale kompletnie przegiął, gdy rzucił się na biednego Chana, który chciał iść jedynie do kina ze mną i odmówił odczepienia się ode mnie.

Bolało mnie to, bo polubiłem Minho, a on wszystko psuł swoją durnowatą zazdrością. Już nawet jego złośliwości i pazury mi nie przeszkadzały tak, jak ona. Mógłby znieść resztę jego wad, ale tej jednej nie.

Zapłakany objąłem się ramionami, idąc szybko przed siebie, byle znaleźć się daleko od domu. Wiedziałem, że i tak tam wrócę, ale nie chciałem robić tego teraz, dlatego kierowałem się tam, gdzie poniosły mnie nogi.

Nie rozglądałem się i nie zatrzymywałem, przez co prawie udało mi się wpaść pod samochód, ale nawet tym się nie przejąłem. Za bardzo bolało mnie to wszystko, bym przejmował się resztą. Chciałem być po prostu sam, by się wypłakać.

Nie wiedziałem jakim cudem znalazłem się na placu zabaw, ale usiadłem na karuzeli zrezygnowany i schowałem buzię w dłoniach, żeby cicho w nie szlochać. Było mi cholernie przykro i dzisiaj przelała się czara goryczy.

Mój płacz można było porównać do oberwania się chmury. Był gwałtowny, silny i nikt się go nie spodziewał tak nagle. Nawet ja. Dawno tyle nie płakałem ile przez ten czas, odkąd był ze mną Minho.

To były najtrudniejsze dwa miesiące w całym moim życiu i to bez wątpienia, a najgorsze było to, że czekało mnie całe życie z nim.

- Jisung, porozmawiajmy - nagle usłyszałem Minho, przez co skurczyłem się w sobie.

- Czemu za mną łazisz? - wyszlochałem.

- Bo się martwię o ciebie - westchnął, siadając obok.

- Odczep się ode mnie wreszcie - odsunąłem się prawie od razu.

- Nie chcę, a nawet gdybym chciał, to nie mogę - mruknął i znowu przysunął się do mnie.

- Nie zbliżaj się - załkałem rozdygotany.

- Cichutko, Sungie - szepnął, ignorując moje słowa i objął mnie, na co zadrżałem.

- Puść - poprosiłem płaczliwie.

- Nie, nie puszczę cię - odmówił i mocniej mnie przytulił do siebie, przez co bardziej się rozkleiłem.

- Czemu mi to wszystko robisz? - zapłakałem cicho, bo naprawdę nie miałem siły szarpać się z nim.

- Przepraszam, jestem dupkiem. Po prostu nie chcę, żeby ktoś cię skrzywdził albo mi cię zabrał - westchnął smutno i przeniósł mnie na swoje kolana, na co mimowolnie pisnąłem i spiąłem się.

- To nie jest dobre wytłumaczenie - spojrzałem na niego zapłakany i zarumieniony jednocześnie, a on zaczął ścierać mi łzy.

- Wiem, doskonale o tym wiem. Nie umiem nad tym panować, nie umiem ci okazać tego, że mi zależy i się martwię w inny sposób - przyznał widocznie przygnębiony - Ja nie chcę się tak zachowywać, nie sprawia mi to przyjemności, ale taki jestem - jęknął smutno.

- A teraz to co? Zachowujesz się normalnie - pociągnąłem noskiem parę razy.

- Bo nie chcę cię stracić - objął mnie szczelnie i wtulił delikatnie w siebie, żebym się wreszcie uspokoił.

- Mówisz, jakby to było w ogóle możliwe. Jesteśmy na siebie skazani, tak czy siak - zamknąłem powieki, spod których dalej wypływały łzy.

- Nie chcę, żebyś mnie znienawidził - wytłumaczył, dalej ocierając moje policzki.

- Nie umiałbym nawet - odmruknąłem - Ale nie rób tak więcej, ja chcę mieć przyjaciół, jak każdy inny nastolatek. To, że ich mam, nie znaczy, że mnie stracisz, idioto - burknąłem zirytowany, że w ogóle tak pomyślał.

- Przepraszam, Jisung. Proszę, wybacz mi. Ja wiem, że jestem beznadziejnym Opiekunem, ale wybacz mi - westchnął, gładząc moje plecy niepewnie, na co mimowolnie pomrukiwałem.

- Cicho już bądź - pociągnąłem ostatni raz nosem, by przetrzeć sobie twarz i wtulić się w niego z całej siły - Ale masz przeprosić Chana hyunga - dodałem.

- Przeproszę, dla ciebie wszystko - odpowiedział pospiesznie.

- Idiota -skwitowałem go.

- Twój idiota, jakby nie patrzeć - wzruszył ramionami.

- No cóż, przynajmniej mój - odetchnąłem.

- Chcesz wrócić do domu? - spytał niepewnie.

- Nie, posiedźmy tu - poprosiłem, na co Minho pokiwał głową i dalej tulił mnie do siebie.

A ja? Mimo tego wszystkiego, wcale nie narzekałem, a nawet w głębi duszy cieszyłem się, że byłem w jego ramionach.


~~~~
Kocham tego fanfika, mimo że nie jest najlepszy, okay?
Lubię wstawiać rozdziały, a zostało ich zaledwie 11 :< 

Wrzucę jeszcze jeden dzisiaj^^


(Not)Purrfect | MinsungWhere stories live. Discover now