29

3.9K 268 45
                                    


Nie mogłem zasnąć, więc przez pół nocy przewracałem się z boku na bok, szukając sobie miejsca. Za nic nie mogłem usnąć, nieważne, co robiłem, a nie chciałem budzić Minho, bo wiedziałem, że był zmęczony.

Pozostawałem z moim problem sam, dlatego nie spałem aż do siódmej rano, gdy wreszcie padłem ze zmęczenia. Wiedziałem, że się nie wyśpię, jednak chyba musiałem pogodzić się z moim marnem losem i może nie byłoby to tak trudne, gdyby nie koszmary, które mnie męczyły dodatkowo.

Przewracałem się z boku na bok, majacząc i roniąc kolejne łzy, które wsiąkały w poduszkę. Nie miewałem koszmarów zbyt często, więc nie byłem też do nich przyzwyczajony i nie potrafiłem sobie z nimi poradzić.

Podświadomie wołałem Minho, żeby mi pomógł, bo sam nie dawałem sobie rady z męczącymi mnie złymi snami. Dosłownie czułem się atakowany przez nie z każdej strony i byłem kompletnie bezradny.

Spokojnie, jestem tu, mały.

Poczułem, jak jego ramionami mocno obejmują mnie w pasie, a po chwili przesunął moje ciało tak, że byłem w niego mocno wtulony. Do moich nozdrzy dotarł jego przyjemny zapach, a ja mogłem wyłapać ciche uderzenia jego serca. Uspokoiłem się troszkę.

Ochronię cię.

Miałem ochotę uśmiechnąć się, jednak tylko zagłębiłem się w snach, które nie były aż tak przerażające. Byłem wdzięczny za to, że go miałem i dzięki niemu mogłem być spokojny o wszystko. Nie dość, że opiekował się mną jako Opiekun, to jeszcze jako chłopak.

Dawał mi tyle czułości, ile tylko potrzebowałem, tak samo z miłością. Martwił się o mnie i troszczył się na każdym kroku, przez co czułem się ważny i kochany. Generalnie byłem o wiele szczęśliwszy dzięki niemu.

Gdyby nie on zapewne męczyłbym się całą noc, a tak spokojnie zasnąłem i obudziłem się po kilku godzinach. Niestety życie to nie bajka, więc wcale nie byłem wyspany, a wręcz czułem się, jak żywy trup.

Podniosłem się zmarnowany do siadu i zwiesiłem głowę, będąc jeszcze cholernie sennym. Właściwie, gdybym się nie pilnował to pewnie bym zasnął na siedząco i było już naprawdę blisko, ale wtedy Minho wkroczył do akcji.

- Mm - mruknąłem zaspany, gdy delikatnie całował mój kark.

- Nie śpij, Sungie - szepnął, po czym kontynuował zasypywanie mojej skóry całusami.

- Nie śpię - westchnąłem, spoglądając na niego kątem oka.

- Więc przestać? - wymruczał w moją szyję.

- A ktoś ci powiedział byś przestał? - w odpowiedzi uniosłem brew, po czym przetarłem oczy.

- Zaspany jesteś bardzo uroczy - zaśmiał się.

Zadowolony odchyliłem lekko głowę, by dać mu całkowity dostęp do mojej szyi i pomrukiwałem na kolejne całusy, które zostawiał na niej. Każde zetknięcie się jego ust z moją skórą powodowało, że przez moje ciało przechodził lekki prąd.

Czułem się, jakby jego wargi wypalały jakieś znaki na mnie, ale wcale nie narzekałem. Zazwyczaj wszystko, co robiliśmy było niewinne i delikatne, jednak lubiłem, gdy zachodził nieco dalej tak, jak teraz, gdy przygryzł moją skórę.

Syknąłem cichutko i zacisnąłem palce na pościeli, mimowolnie przebierając nogami. Ciężko było mi stwierdzić czy to było przyjemne, czy bardziej sprawiało mi ból, ale i tak podobało mi się to. Nawet bardzo.

- Wstajemy? - mruknął po dłuższej chwili.

- Za chwilę - szepnąłem słabo. Moje ciało tak dziwnie reagowało na to wszystko.

Moje palce odnalazły drogę do włosów Minho, którymi zacząłem się bawić, pociągając je lekko i przeczesując. Uwielbiałem to robić w takich momentach i nigdy nie odmawiałem sobie tej frajdy.

Jeszcze?

Taak

Chłopak wrócił do muskania mojej szyi, na co dalej wzdychałem rozanielony i dalej owijałem dłuższe kosmyki jego włosów wokół moich palców. Zawsze było mi przy nim błogo, ale teraz dosłownie czułem, że znalazłem się w niebie.

Nagle z moich ust uciekł cichy jęk, któremu towarzyszył dość spory szok spowodowany działaniami Minho. Do samego przygryzania skóry byłem nieco przyzwyczajony, jednak nie spodziewałem się, że tuż po tym zassie się na niej.

- Co ty.. - sapnąłem cicho, gdy odsunął się odrobinę.

- Tylko zaznaczam, że jesteś mój - mruknął z uśmiechem i oparł swoje czoło o moje.

- Chyba nie masz wątpliwości co do tego? - uniosłem brew, wpatrując się w jego oczy.

- Oczywiście, że nie, ale chcę, by inni również ich nie mieli - puścił mi oczko, na co zacząłem się cicho śmiać.

- Ćwok - skwitowałem rozbawiony.

- Osz ty.. - ściągnął brwi i naciągnął na nas koc, by zacząć mnie łaskotać, na co reagowałem głośnym śmiechem oraz błaganiami o litość.

Przynajmniej byliśmy sami w domu, więc mieliśmy pełną swobodę.

(Not)Purrfect | MinsungWhere stories live. Discover now