13

4.7K 304 167
                                    

Siedziałem w kuchni już drugą godzinę i najzwyczajniej w świecie układałem sobie puzzle, byle nie iść do swojego pokoju, w którym był ten pchlarz. Wkurzył mnie i nie chciałem z nim siedzieć, więc miałem nawet zamiar spać w salonie.

Cały czas byłem oburzony faktem, że pomyślał, że mógłby mi się spodobać. Owszem - nie był najgorszy, jednak na pewno mi się nie podobał. Co to, to nie. 

Jeszcze miałem resztki zdrowego rozsądku.

Z zastanowieniem spoglądałem na wszystkie elementy układanki, zastanawiając się, gdzie każda z nich powinna się znaleźć. Nie byłem najlepszy w układaniu puzzli, jednak było to lepsze niż nie robienie nic. Zawsze zajmowało to sporo czasu i można było się skupić na czymś innym niż własne myśli.

Gorzej było jedynie wtedy, gdy okazywało się, że jeden z tysiąca kawałków nagle zniknął i nie można było dokończyć układanki. Chyba nie było rzeczy, która mogłaby bardziej sfrustrować człowieka po kilku godzinach nieustannej pracy umysłowej.

Nawet nie wiedziałem jaki obraz ma powstać z tych puzzli i szczerze nie interesowało mnie, bo wolałem zająć się próbami dopasowywania do siebie poszczególnych elementów. Co prawda traciłem powoli cierpliwość, ale starałem się dokończyć to, skoro już zacząłem.

Nie zwracałem uwagi na późną godzinę, ponieważ nawet mi ona nie przeszkadzała. Miałem światło, wygodne siedzisko i zapasy, które czasem podjadałem, więc czego więcej potrzebowałem do szczęścia?

Zadowolony spojrzałem na to, co udało mi się ułożyć i doszedłem do wniosku, że została mi jedynie połowa pracy, czyli kolejne dwie godzinki zastanawiania się i układania, podczas których miałem spokój od Minho. A przynajmniej myślałem, że będę miał.

- Długo jeszcze będziesz tu siedział obrażony? - odezwał się nagle mój Opiekun, siadając na krześle obok, by mi pomóc nieco.

- Czego chcesz? - odparłem z grobową miną.

- Żebyś się już nie dąsał i poszedł spać - wzruszył ramionami, łącząc pojedyncze elementy ze sobą.

- Nie do wykonania - mruknąłem i próbowałem skupić się na puzzlach.

- Żartowałem, przecież. Wiem, że ci się nie podobam, nie obrażaj się na mnie, Jisung - mruknął, po czym dał mi lekkiego kuksańca w bok.

- Wypchaj się, sierściuchu - wywróciłem oczami, by oprzeć lekko głowę na jego ramieniu.

- Już dobrze? - uśmiechnął się lekko.

- Tak, ale pomóż mi z tym - poprosiłem, bo zaczęło nudzić mnie to układanie, tym bardziej, że mi nie do końca wychodziło.

- Zawsze i wszędzie - przytaknął, układając ze mną.

Nawet nie sądziłem, że we dwójkę tak szybko nam pójdzie i w ciągu niecałej godziny dokończyliśmy układanie puzzli, które razem tworzyły panoramę Paryża. Bardzo kreatywne, nikt by się tego nie spodziewał, naprawdę.

Nieśmiało zerknąłem na Minho, który wlepiał we mnie swoje badawcze spojrzenie i w pewnym momencie przestał nawet mrugać. Wydało mi się to nieco przerażające, ale bardziej mnie to onieśmielało.

- Czemu się tak patrzysz? - westchnąłem w końcu, gdy ten nie przestawał.

- Po prostu uroczo wyglądasz - wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste, a ja wciągnąłem ze świstem powietrze.

- Że jak wyglądam? - spytałem w szoku, robiąc duże oczy.

- Uroczo, przydałoby ci się obciąć włosy, bo robią się przydługie, ale pasują ci - mruknął z zastanowieniem i owinął sobie jeden z moich dłuższych kosmyków wokół palca.

W szoku wpatrywałem się w niego, nie mając pojęcia, jak powinienem zachować się w takiej sytuacji. Cholernie się wstydziłem i czułem się dziwnie z tym, że bawił się moimi włosami, jednak w dalszym ciągu podobało mi się to.

Mimo wszystko cofnąłem się z rumieńcami i zebrałem puzzle, by schować je do sporego pudełka. Byłem ostrożny, bo nie chciałem zgubić żadnego elementu i przy okazji unikałem Opiekuna, który rozbawiony patrzył za mną.

- Chodź już spać - mruknął, gdy skończyłem i wstał, by iść do pokoju.

- Zaraz przyjdę - przytaknąłem, po czym poleciałem do łazienki, w której się zamknąłem i zacząłem przemywać czerwoną twarz zimną wodą.

Co on sobie wyobrażał? Czemu mi tak robił?

Zdezorientowany pokręciłem głową i otarłem twarz, by po prostu wpatrywać się w swoje odbicie. Musiałem się ogarnąć i przestać rumienić, bo to nie było normalne. Nie powinien mnie aż tak zawstydzać, a jednak moje serce mocno obijało się o żebra, zawsze gdy był bliżej niż powinien.

Nie podobały mi się moje reakcje, ale nie miałem nad nimi żadnej kontroli, zwłaszcza, gdy zbliżał się do mnie. Albo gdy patrzył mi w oczy. Albo gdy się uśmiechał. Nie kontrolowałem rumieńców ani szalejącego serca, ani też tego, że moje kolana same miękły.

Nie miałem pojęcia co się ze mną działo, ale musiałem to jak najszybciej uciąć, by nie zrobić czegoś głupiego. A jeśli zaszłoby to o wiele za daleko? Wolałem nawet o tym nie myśleć.

Dalej zawstydzony przebrałem się w piżamę i powoli ruszyłem do pokoju, zastanawiając się czy zastanę tam kociaka, czy chłopaka, choć osobiście wolałem pierwszą opcję. Minho jako kot nie onieśmielał mnie aż tak, więc po cichu trzymałem kciuki za to, że zmienił się w niego.

- Wreszcie - mruknął niezadowolony, gdy przyszedł do pokoju i zacząłem rozpaczać w myślach - Co tak długo? - uniósł brew, podnosząc się do siadu.

- Po prostu tak wyszło - szepnąłem zdruzgotany jego ludzką postacią i niechętnie ruszyłem do łóżka - Przesuń się nieco - westchnąłem.

- Czemu? Przecież jest miejsce - prychnął i odkrył specjalnie dla mnie kołdrę, bym się ułożył.

Miał rację, bo faktycznie było trochę miejsca, ale było go tak mało, że, stety niestety, byłem do niego lekko przyciśnięty, a tego moje biedne serduszko nie wytrzymywało. Próbowałem się odsunąć, ale przez to prawie spadłem na ziemię i właściwie pogorszyłem swoją sytuację, bo Minho mnie objął, przez co był jeszcze bliżej.

- Co ty taki spięty? - mruknął zdziwiony.

- Wydaje ci się, śpij - wydusiłem z trudem, czując, że palę się ze wstydu.

- Dobranoc - szepnął, jednak cały czas mi się uważnie przyglądał, gdy ja modliłem się w duchu o litość.

- Dobranoc - odpowiedziałem słabo.

Uroczo wyglądasz, gdy jesteś zawstydzony, wiesz?

Zamknij się najlepiej i śpij, jak masz spać.

O jaki oburzony

Wypchaj się

Obróciłem się do niego tyłem zirytowany, jednak i wtedy nie uwolniłem się od niego, bo ten kretyn najzwyczajniej w świecie objął mnie w pasie i przycisnął do siebie. Tak po prostu, bez żadnego pytania.

Mimo zawstydzenia, musiałem przyznać, że podobała mi się ta bliskość, dlatego nie wyrywałem się mu. Chciałem się nacieszyć, póki mogłem, dlatego zamknąłem powoli oczy, by zasnąć kolejny raz w jego ramionach.

(Not)Purrfect | MinsungOnde histórias criam vida. Descubra agora