8

4.5K 306 105
                                    


Nie sądziłem, że życie z tym wiecznie obrażonym kocurem będzie takie ciężkie, jednak pierwszy miesiąc naszej znajomości dał mi mocno w kość. Co prawda były naprawdę fajne dni, podczas których nie dokuczał mi i był całkiem miły, jednak należały one do mniejszości.

Mimo wszystko to właśnie wspomnienie ich i świadomość, że potrafi być miły, sprawiały, że o dziwo polubiłem go. Ostatecznie moje życie nie było takie nudne i wiele razy mnie uratował albo zwyczajnie pomógł. To, że przy tym nazywał mnie sierotą, niezdarą i niemyślącym dzieckiem to inna sprawa.

Początkowo jego złośliwości bardzo mi przeszkadzały, jednak z czasem chyba zacząłem się przyzwyczajać, bo jedynie mnie bawiły. Był tak leniwy, a chciało mu się mnie zaczepiać, cud. Stwierdziłem, że to zapewne jego unikatowy sposób na okazywanie mi zainteresowania, więc już nie reagowałem zbytnio na jego zaczepki.

- Minho, chodź tu - westchnąłem, patrząc na kota, który w najlepsze przeciągał się na moim łóżku.

Po co?

- No chodź - nadymałem policzki, bo był naprawdę leniwy.

Nie chce mi się

- Proszę - zrobiłem do niego maślane oczka, mając nadzieję, że to pomoże.

Co ty chcesz ode mnie?

- Żebyś tu przyszedł - uniosłem brew i cały czas wpatrywałem się w niego.

Co będę z tego miał?

- Jeju, po prostu chodź - fuknąłem, gdy ten nie dawał za wygraną.

A może ty chodź do mnie?

- Minho! - naprawdę czasem ciężko było się z nim dogadać i dojść do porozumienia.

Nie krzycz, jeny.

Obserwowałem, jak czarny kociak zeskakuje z mojego łóżka, żeby podejść do mnie i wskoczyć na moje kolana. Widziałem, że nie był do końca zadowolony, jednak ja w przeciwieństwie do niego byłem i to bardzo.

Co chciałeś?

- Nic, po prostu chciałem cię pogłaskać - zaśmiałem się cicho, przeczesując jego lśniącą sierść.

Jesteś niemożliwie denerwujący, wiesz?

- Mówisz mi to średnio dwa razy na minutę, więc tak, wiem - prychnąłem rozbawiony, gdy ten wygodniej się ułożył na moich kolanach, dając się głaskać - Jako kotek jesteś potulniejszy - zauważyłem.

Zaraz cię podrapię albo zrobię dziury w udach.

- No nie burz się, kiciusiu - zaśmiałem się, wpatrując się w wyraźnie oburzonego futrzaka.

Pozwalasz sobie na zbyt wiele, gryzoniu.
Wiesz, że mógłbym cię zjeść?
Wiewiórki są mniejsze niż koty

- Grozisz mi? Poza tym pozwalam sobie, bo cię lubię - wzruszyłem ramionami i podrapałem go za uszkiem, na co automatycznie zaczął przechylać uroczo głowę i mruczeć.

Lubisz mnie?

- A co, kocurek ma słaby słuch? - uniosłem brew - Tak, lubię cię, mimo że jesteś wredny - przyznałem otwarcie.

Póki co byłem na tyle odważny, bo był w postaci kota, jednak gdyby zmienił się w człowieka, prawdopodobnie siedziałbym zarumieniony i nie wiedziałbym, co powiedzieć. Jego ludzka forma cholernie mnie onieśmielała. Trzeba było przyznać, że był bardzo przystojny jako człowiek.

A kto by mnie nie lubił?

Obrócił się na plecy i zaczął się mocno przeciągać, a ja w tym czasie powoli miziałem go po brzuszku, wsłuchując się w jego przyjemne dla ucha mruczenie. Robił to cholernie głośno, jednak odprężało mnie to.

- Żebyś się nie zdziwił - prychnąłem rozbawiony, jednak zaraz jęknąłem przez pazury, który ten wbił w moją dłonią - No weź! - spojrzałem na niego rozżalony.

Sam jesteś sobie winny, dzieciaku

- Obetnę ci te pazury, gdy będziesz spał, zobaczysz - mruknąłem urażony, jednak przeszło mi, gdy tyknął moją dłoń swoim wilgotnym noskiem.

Nie obrażaj się

- Pomyślę jeszcze - westchnąłem, mimo wszystko uśmiechając się.

Idziemy na zewnątrz?

- Nagle chcesz na spacer? - zdziwiony zerknąłem na zegarek, a potem za okno.

Tak, idziemy?

- Niech ci będzie - zrezygnowany wziąłem go na ręce i wstałem, żeby zabrać telefon i iść ubrać buty - Idziesz jako kot? - zerknąłem na niego, wiążąc sznurówki.

- Nie - odparł sekundę później, gdy stał przede mną w ludzkiej formie.

Znowu głupio się zawstydziłem i odwróciłem wzrok, by na niego nie patrzeć. Zachowywałem się, jak jakaś nastolatka z telenoweli, jednak to było silniejsze ode mnie. Nie dość, że był wyższy ode mnie to jeszcze był piekielnie przystojny. Tak idealnie w moim typie.

- A dziękuję, też lubię tę postać - prychnął rozbawiony, unosząc brwi.

- Ja może jednak przestanę naprawdę myśleć - mruknąłem pod nosem i wyminąłem go, żeby wyjść z domu.

Czułem się co najmniej zażenowany, że usłyszał moje myśli, ale jeszcze nie do końca potrafiłem to kontrolować. Najlepiej, żebym nie myślał o nim, gdy był w pobliżu. 

Tylko problem w tym, że on cały czas był w pobliżu.

- I cały czas będę - zauważył.

- Przestań! Nie słuchaj moich myśli! - zawołałem oburzony.

- Ale to ty krzyczysz, nie ja - zaczął się cicho śmiać przez moją złość.

- A wypchaj się, przerobię cię na rękawiczki - burknąłem zły.

- Chodźmy po prostu się przejść - zaproponował, hamując śmiech i ruszając przed siebie.

- Nie śmiej się ze mnie - zawołałem za nim, a następnie podbiegłem do niego, by nie zostać w tyle.

- Nie krzycz tak, bo sobie gardło zedrzesz - schował dłonie w kieszeniach swoich ciemnych jeansów, nawet nie spoglądając na mnie.

- Nie udawaj, że się martwisz - burknąłem pod nosem i nieco go przegoniłem, żeby iść dosłownie trzy kroki przed nim, więc nie mogłem zauważyć jego smutnego spojrzenia.

(Not)Purrfect | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz