Nie sądziłem, że życie z tym wiecznie obrażonym kocurem będzie takie ciężkie, jednak pierwszy miesiąc naszej znajomości dał mi mocno w kość. Co prawda były naprawdę fajne dni, podczas których nie dokuczał mi i był całkiem miły, jednak należały one do mniejszości.
Mimo wszystko to właśnie wspomnienie ich i świadomość, że potrafi być miły, sprawiały, że o dziwo polubiłem go. Ostatecznie moje życie nie było takie nudne i wiele razy mnie uratował albo zwyczajnie pomógł. To, że przy tym nazywał mnie sierotą, niezdarą i niemyślącym dzieckiem to inna sprawa.
Początkowo jego złośliwości bardzo mi przeszkadzały, jednak z czasem chyba zacząłem się przyzwyczajać, bo jedynie mnie bawiły. Był tak leniwy, a chciało mu się mnie zaczepiać, cud. Stwierdziłem, że to zapewne jego unikatowy sposób na okazywanie mi zainteresowania, więc już nie reagowałem zbytnio na jego zaczepki.
- Minho, chodź tu - westchnąłem, patrząc na kota, który w najlepsze przeciągał się na moim łóżku.
Po co?
- No chodź - nadymałem policzki, bo był naprawdę leniwy.
Nie chce mi się
- Proszę - zrobiłem do niego maślane oczka, mając nadzieję, że to pomoże.
Co ty chcesz ode mnie?
- Żebyś tu przyszedł - uniosłem brew i cały czas wpatrywałem się w niego.
Co będę z tego miał?
- Jeju, po prostu chodź - fuknąłem, gdy ten nie dawał za wygraną.
A może ty chodź do mnie?
- Minho! - naprawdę czasem ciężko było się z nim dogadać i dojść do porozumienia.
Nie krzycz, jeny.
Obserwowałem, jak czarny kociak zeskakuje z mojego łóżka, żeby podejść do mnie i wskoczyć na moje kolana. Widziałem, że nie był do końca zadowolony, jednak ja w przeciwieństwie do niego byłem i to bardzo.
Co chciałeś?
- Nic, po prostu chciałem cię pogłaskać - zaśmiałem się cicho, przeczesując jego lśniącą sierść.
Jesteś niemożliwie denerwujący, wiesz?
- Mówisz mi to średnio dwa razy na minutę, więc tak, wiem - prychnąłem rozbawiony, gdy ten wygodniej się ułożył na moich kolanach, dając się głaskać - Jako kotek jesteś potulniejszy - zauważyłem.
Zaraz cię podrapię albo zrobię dziury w udach.
- No nie burz się, kiciusiu - zaśmiałem się, wpatrując się w wyraźnie oburzonego futrzaka.
Pozwalasz sobie na zbyt wiele, gryzoniu.
Wiesz, że mógłbym cię zjeść?
Wiewiórki są mniejsze niż koty- Grozisz mi? Poza tym pozwalam sobie, bo cię lubię - wzruszyłem ramionami i podrapałem go za uszkiem, na co automatycznie zaczął przechylać uroczo głowę i mruczeć.
Lubisz mnie?
- A co, kocurek ma słaby słuch? - uniosłem brew - Tak, lubię cię, mimo że jesteś wredny - przyznałem otwarcie.
Póki co byłem na tyle odważny, bo był w postaci kota, jednak gdyby zmienił się w człowieka, prawdopodobnie siedziałbym zarumieniony i nie wiedziałbym, co powiedzieć. Jego ludzka forma cholernie mnie onieśmielała. Trzeba było przyznać, że był bardzo przystojny jako człowiek.
A kto by mnie nie lubił?
Obrócił się na plecy i zaczął się mocno przeciągać, a ja w tym czasie powoli miziałem go po brzuszku, wsłuchując się w jego przyjemne dla ucha mruczenie. Robił to cholernie głośno, jednak odprężało mnie to.
- Żebyś się nie zdziwił - prychnąłem rozbawiony, jednak zaraz jęknąłem przez pazury, który ten wbił w moją dłonią - No weź! - spojrzałem na niego rozżalony.
Sam jesteś sobie winny, dzieciaku
- Obetnę ci te pazury, gdy będziesz spał, zobaczysz - mruknąłem urażony, jednak przeszło mi, gdy tyknął moją dłoń swoim wilgotnym noskiem.
Nie obrażaj się
- Pomyślę jeszcze - westchnąłem, mimo wszystko uśmiechając się.
Idziemy na zewnątrz?
- Nagle chcesz na spacer? - zdziwiony zerknąłem na zegarek, a potem za okno.
Tak, idziemy?
- Niech ci będzie - zrezygnowany wziąłem go na ręce i wstałem, żeby zabrać telefon i iść ubrać buty - Idziesz jako kot? - zerknąłem na niego, wiążąc sznurówki.
- Nie - odparł sekundę później, gdy stał przede mną w ludzkiej formie.
Znowu głupio się zawstydziłem i odwróciłem wzrok, by na niego nie patrzeć. Zachowywałem się, jak jakaś nastolatka z telenoweli, jednak to było silniejsze ode mnie. Nie dość, że był wyższy ode mnie to jeszcze był piekielnie przystojny. Tak idealnie w moim typie.
- A dziękuję, też lubię tę postać - prychnął rozbawiony, unosząc brwi.
- Ja może jednak przestanę naprawdę myśleć - mruknąłem pod nosem i wyminąłem go, żeby wyjść z domu.
Czułem się co najmniej zażenowany, że usłyszał moje myśli, ale jeszcze nie do końca potrafiłem to kontrolować. Najlepiej, żebym nie myślał o nim, gdy był w pobliżu.
Tylko problem w tym, że on cały czas był w pobliżu.
- I cały czas będę - zauważył.
- Przestań! Nie słuchaj moich myśli! - zawołałem oburzony.
- Ale to ty krzyczysz, nie ja - zaczął się cicho śmiać przez moją złość.
- A wypchaj się, przerobię cię na rękawiczki - burknąłem zły.
- Chodźmy po prostu się przejść - zaproponował, hamując śmiech i ruszając przed siebie.
- Nie śmiej się ze mnie - zawołałem za nim, a następnie podbiegłem do niego, by nie zostać w tyle.
- Nie krzycz tak, bo sobie gardło zedrzesz - schował dłonie w kieszeniach swoich ciemnych jeansów, nawet nie spoglądając na mnie.
- Nie udawaj, że się martwisz - burknąłem pod nosem i nieco go przegoniłem, żeby iść dosłownie trzy kroki przed nim, więc nie mogłem zauważyć jego smutnego spojrzenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/230661935-288-k61584.jpg)
CZYTASZ
(Not)Purrfect | Minsung
FanfictionKażdy w swoje osiemnaste urodziny otrzymuje swojego własnego Opiekuna, który ma go chronić i być przy nim. Jisung naprawdę nie mógł się doczekać tego dnia, a gdy wreszcie nadszedł, został mu przydzielony czarny kocur, który zdecydowanie odbiegał sw...