20. Od jednej tabletki? Nie żartuj

599 11 3
                                    

Wstałam rano i szybko zebrałam się z łóżka. W sumie nie miałam jakiś większych planów, ale nie chciało mi się leżeć i kompletnie nic nie robić, musiałam działać. Czasami mnie nachodziła taka dziwna wena, że koniecznie musiałam robić cokolwiek. Dziwne, ale prawdziwe. Szybko poszłam do łazienki i ogarnęłam włosy. Zaraz po tym umyłam zęby i delikatnie się pomalowałam. Nie miałam ochoty na prysznic, więc go sobie odpuściłam. Narzuciłam na siebie jeszcze jakieś ciuchy i wyszłam z pokoju. Na początek chciałam zjeść jakieś śniadanie, żeby mieć trochę więcej siły. Droga po schodach zajęła mi kilka minut, bo ciągle poprawiałam swoje czarne spodnie. Niesamowicie mnie coś w nich uwierało, więc z każdym krokiem zatrzymywałam się i próbowałam poprawić je na tyle, żeby było mi wygodnie. Gdy już wszystko było pod kontrolą weszłam do kuchni. Nie spodziewałam się, że o tak wczesnej porze zastanę tam Nathana. Szczerze powiedziawszy, wolałabym go na razie nie widywać. To było za ciężkie, widzieć jego cierpienie.

-Hej - Wymamrotałam i szybko podeszłam do lodówki, żeby już nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego. Widziałam w jego oczach mieszankę emocji. Najbardziej widoczny był ból. Tak bardzo nie chciałam widzieć chłopaka w tym stanie, ale nie mogłam nic zrobić.

-Cześć - Powiedział poniżej szeptu, tak, że ledwo usłyszałam jego głos. Był bardzo cichy i zachrypnięty. Nie chciałam myśleć, że wczoraj doprowadziłam go do płaczu, to było nie do zniesienia. W tej chwili niesamowicie mocno nienawidziłam Iana. Gdyby nie on, powiedziałabym Nathanowi co do niego czuje i dzisiaj byłoby wszystko dobrze. Cząstkę winy mogłam zrzucić też na siebie. Powiedziałam Ianowi, że Nath nie jest moim chłopakiem, ale wtedy chciałam jedynie odsunąć jego myśli od chłopaka z lokami. Przymknęłam oczy i oparłam się dłońmi o blat. Łzy zaczęły się pomału gromadzić w moich oczach, przez co byłam bliska pokazania swojej słabości.

-Dobrze się czujesz? - Zapytał cicho chłopak. W tym momencie, słysząc jego zaniepokojony głos, rozkleiłam się na dobre. Kilka samotnych łez wypłynęło z moich oczu.

-Jasne - Mruknęłam i ukrywając się za gęstymi włosami, niepostrzeżenie wytarłam z policzków mokre ślady.

-Widzę, że coś jest nie tak. Mi możesz powiedzieć.

-Wszystko dobrze - Powiedziałam pewniejszym głosem, żeby mieć spokój. Nathan nie mógł się tak zachowywać. Tym co robił, sprawiał, że coraz bardziej mnie do niego ciągnęło, a nie mogłam sobie na to pozwolić. Musiałam być silna. Gdy nie usłyszałam jego odpowiedzi odetchnęłam z ulgą. Byłam pewna, że sobie odpuścił i wyszedł, co byłoby mi bardzo na rękę. Nie spodziewałam się, że za chwile odwróci mnie do siebie jednym, pewnym ruchem. Po sekundzie stałam naprzeciwko chłopaka i już nie byłam w stanie ukrywać tego, że płakałam.

-Dlaczego płakałaś? - Patrzył mi w oczy i koniecznie chciał znaleźć w nich odpowiedź. Bardzo chciałam odwrócić wzrok, ale nie byłam w stanie tego zrobić. Stałam tam jak zahipnotyzowana. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, ale coś kazało mi odwrócić wzrok. Spojrzałam w dół i westchnęłam.

-Nic mi nie jest, możesz mnie już puścić - Powiedziałam to cicho i starałam się, żeby zabrzmiało pewnie, jakbym naprawdę tego chciała.

-Em...

-Puść - To, że tak bardzo starał się mi pomóc i dowiedzieć się co tak naprawdę się ze mną dzieje, źle na mnie działało. Znowu miałam ochotę po prostu się rozpłakać i wtulić w niego jak w ciepłego misia, który daje ukojenie każdej małej dziewczynce. Czułam, że byłam już bliska ponownego pokazania swoich emocji. Jeżeli w tym momencie Nathan mnie nie puści, ponownie będzie świadkiem moich łez. Byłam pewna, że chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nie zrobił tego. Po prostu odsunął się i zaczął kierować w stronę drzwi. Nie spodziewałam się, że tak bardzo mnie to ruszy. W momencie, gdy już miał zamknąć za sobą ciemne drzwi, nie powstrzymałam cichego szlochu wydostającego się z moich ust. Szybko zakryłam je dłonią, ale to nic nie dało. 

They Don't KnowWhere stories live. Discover now