13. Niech będzie trochę zazdrosny

745 20 7
                                    

Steve's POV

Byłem zobaczyć jak przebiega ich rozmowa w kuchni, ale ze zdziwieniem stwierdziłem, że nikogo tam nie ma. Podszedłem do szafki i wyjąłem z niej szklankę. Gdy położyłem ją na blacie skierowałem się w stronę lodówki. Wyjąłem jakiś sok i nalałem sobie, potem odstawiłem go na miejsce. Oparłem się o meble i napiłem. Miałem cichą nadzieję, że właśnie w tym momencie rozmawiają i że wszystko będzie z nimi dobrze. Uśmiechnąłem się w duchu na wspomnienie ich maślanych oczu, gdy na siebie patrzą. Zaśmiałem się ze swoich myśli i dopiłem sok do końca. Nie fatygowałem się z opłukaniem szklanki, po prostu zostawiłem ją na blacie. Skierowałem się w stronę schodów i powolnym krokiem wchodziłem na górę. Gdy już miałem wejść do swojego pokoju usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi. Odwróciłem się i zobaczyłem Nathana wychodzącego z pokoju Emily. Nasz wzrok się spotkał i od razu zrzedła mi mina. Chłopak nie był zadowolony, mógłbym powiedzieć, że był wręcz przygnębiony.

-Stary, co jest? - Podszedłem do niego i położyłem dłoń na jego ramieniu. Był wyższy ode mnie. Nie było między nami niesamowicie dużej różnicy wzrostu, ale i tak zawsze mnie tym wkurzał.

-Nic - Odpowiedział krótko unikając mojego wzroku. Od razu wiedziałem, że kłamał.

-Nath widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi - Nalegałem, bo wiedziałem, że w końcu ulegnie i mi powie.

-Możemy chociaż iść do pokoju? - Niezręcznie popatrzył w kierunku drzwi Emily i podrapał się po karku.

-Spoko - Weszliśmy do jego pokoju i zamknąłem za nami drzwi. Chłopak skierował się na balkon, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś się jednak stało.

-Więc?

-Powiedziała mi wszystko - Powiedział wpatrzony w widok jaki teraz mieliśmy przed sobą.

-To dobrze, tego właśnie chciałeś - Powiedziałem zdziwiony.

-Tak, tego właśnie chciałem, ale nie spodziewałem się, że to będzie aż takie... - Zaciął się i nie wiedział jak wyrazić słowami to, czego się dowiedział.

-Tragiczne, straszne? - Podsunąłem mu kilka epitetów, nie wiedząc o co dokładnie mu chodziło.

-Straszne - Dokończył. Chwilę oboje się nie odzywaliśmy, jednak widziałem, że to nie wszystko co jeszcze mógłby z siebie wyrzucić.

-Mów wszystko - Poklepałem go po plecach, w zachęcającym geście.

-To wszystko - Udawał zdziwienie, gdy na mnie spojrzał. Mógł nabrać każdego, ale na pewno nie mnie.

-Kłamiesz, mów - Powiedziałem pewny siebie. To zawsze działało. W końcu się poddawał i mówił co mu leżało na sercu.

-Stary, za dobrze mnie znasz - Westchnął, na co się zaśmiałem - Okłamała mnie, Steve. Gdyby od razu powiedziała mi wszystko, o tym całym Ianie - Jego imię wypowiedział z pogardą. Nie dziwię się, też tak na niego reagowałem - Pomógłbym jej, nie pozwoliłbym wrócić do domu. Zmusiłbym, żeby została ze mną, wtedy na pewno by jej nie skrzywdził - Wyrzucił z siebie. 

Zrozumiałem. Obwiniał się za to, co się stało. Był przekonany, że mógł jej pomóc, ale nie domyślił się, że coś się dzieje. Jednocześnie był niesamowicie wkurzony na Em, że mu niczego nie powiedziała.

-Nie możesz myśleć w ten sposób - Starałem się załagodzić sytuację - Jak to by wyglądało, jakby Emily powiedziała ci wszystko od razu? Bała się to zrobić. Nie znała cię, a jestem przekonany, że po tym wszystkim co przeszła z Ianem, nie ufała nikomu.

-Ale gdy pytałem co jej się stało w policzek.. Wtedy mogła powiedzieć. Wystarczyłoby jedno słowo, że zrobił to jej chłopak, a na pewno bym jej pomógł - Oparł się o barierkę i ukrył twarz w dłoniach.

They Don't KnowWhere stories live. Discover now