24. Słyszałem waszą rozmowę

562 14 3
                                    

Patrzyłam na samochód w którym obecnie jest Nathan i nie czułam kompletnie nic. Łzy płynęły po moich policzkach, ale mieszały się z deszczem, więc nikt nie mógł ich zobaczyć. Łapałam oddech krótkimi wdechami. Drżałam i sama nie wiem czy było to spowodowane zimnem, czy raczej niesamowitym strachem, który ogarnął całe moje ciało w dosłownie jednej sekundzie. Nie mogłam przestać patrzeć w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był jego samochód. Teraz, gdy już zniknął za zakrętem, ja też odwróciłam swój wzrok. Stałam tam, z dłonią przy ustach i jako jedyna nie czerpałam radości z tego co właśnie się działo. Chwilowo nie mogłam pojąć jakim cudem Ian pozwolił Nathanowi ścigać się zamiast niego. Gdy tylko przypomniałam sobie o moim 'chłopaku' musiałam spojrzeć w jego stronę. Stał tam z głupim uśmiechem na twarzy i czerpał radość z nadchodzącej porażki Nathana. Nie liczyłam nawet na to, że chłopakowi uda się wygrać. Zdecydowanie nie był osobą, która bierze udział w wyścigach i co do tego nie miałam najmniejszych zastrzeżeń. Fala nienawiści przepłynęła przez moje ciało. Nie bardzo kontrolowałam co robię. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę Iana.

-Dlaczego pozwoliłeś mu się ścigać? - Krzyknęłam, gdy byłam już na tyle blisko, żeby mnie usłyszał.

-Co? A dlaczego miałbym mu nie pozwolić? - Był spokojny.

-Ale.. To był twój finał, nie jego! Jakim cudem on mógł po prostu wsiąść i pojechać?! - Nie mogłam pokazać jak bardzo mnie to zraniło, ale nie potrafiłam być też spokojna.

-Skarbie, to jest wyścig, tu nie ma żadnych zasad.

-Nie mów taki do mnie! - Krzyknęłam i nerwowo przeczesałam dłonią włosy - Nie powinieneś mu pozwalać jechać.. o-on nie zna się na tym, a jak mu się coś stanie?

-Tak bardzo Ci na nim zależy, co? - Spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.

-Ja.. Oczywiście, że nie. - Zaśmiałam się z roztargnieniem - Po prostu, znam go i wiem, że nie powinien, on się do tego nie nadaje!

-Skoro Ci nie zależy, to jakim kurwa cudem aż tak bardzo Cię to obeszło, co? - Warknął i zrobił krok w moją stronę.

-Powiedziałam Ci już dlaczego - Starałam się, naprawdę, ale myśl, że w tym momencie ja stoję tu, ale Nathan po prostu ściga się z jakimś kolesiem po ulicy pełnej samochodów, była nie do zniesienia.

-Wiem, że kłamiesz - Mruknął i złapał moje ramie. Syknęłam z bólu, gdy zacieśnił uścisk na mojej ręce, ale nie wyrywałam się.

-Puść mnie - Wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

-Lepiej, żebyś mnie nie oszukiwała, Emily - W jednej chwili po prostu puścił moje ramie i uśmiechnął się - Lepiej, żebyś nie oszukiwała - Powtórzył swoje wcześniejsze słowa i zrobił krok w tył.

-To co? Poczekamy na nich i zobaczymy kto wygra? - Mrugnął do mnie i odwrócił się w stronę ulicy, jakby nie oczekiwał odpowiedzi. 

Bardzo dobrze zrobił, bo nie mogłabym mu odpowiedzieć. Jak ja miałam niby nie okazać jakiegokolwiek zaniepokojenia tym co się właśnie działo? To było wręcz niemożliwe. Chłopak, którego kocham jest narażony na cholernie duże niebezpieczeństwo, a ja mam stać tu i nic nie robić? Kurwa. Potarłam dłonią czoło i za jednym zamachem przeczesałam również włosy. Przedtem, jeden taki wyścig trwał bardzo krótko, pewnie dlatego, że nie zwracałam na to w ogóle uwagi. Teraz miałam wrażanie, że wszystko trwa już kilka godzin. Dalej nie mogłam powstrzymać swoich łez, skrupulatnie ścierałam je wierzchem dłoni, ale to mi nie pomagało. Odetchnęłam parę razy głęboko, żeby choć trochę się ogarnąć. Rozejrzałam się, aby zobaczyć co działo się właśnie między ludźmi. Pierwsze dziewczyny, na które zwróciłam uwagę były zafascynowane jakimś chłopakiem, który stał niedaleko nich. Westchnęłam i przeniosłam wzrok na kogoś innego. Kilku chłopaków głośno coś komentowało. Wskazywali palcami pewne miejsce. Spojrzałam tam i gdy zobaczyłam, że pokazują samochód pokręciłam zrezygnowana głową. Już nawet na nich nie spojrzałam, po prostu przeniosłam wzrok bardziej na prawo. W tłumie zobaczyłam dziewczynę. Zainteresowała mnie, bo po prostu stała patrząc na dół, nie zwracając na nic uwagi. Przewróciłam oczami i znów zajęłam się patrzeniem na drogę. Zdaje się, że nikt inny oprócz mnie nie był zainteresowany przebiegiem wyścigu. Naprawdę zupełnie nikogo nie obchodziło to, że ścigał się nie ten chłopak co powinien? Wypuściłam drżący oddech a zaraz po tym potarłam dłońmi zmarznięte ramiona. Widziałam, że Ian kątem oka patrzy na mnie, ale nawet nie miałam zamiaru odwzajemnić jego spojrzenia. Jedyne co później zarejestrowałam, to kurtka na moich ramionach. Oczywiście nie miałam żadnych wątpliwości kto się poświęcił. Chcąc jak najlepiej odgrywać swoją rolę przysunęłam się do Iana i pocałowałam jego policzek. Po odsunięciu się wyszeptałam jeszcze ciche dziękuje i przy jego uchu i stanęłam na swoim miejscu. Byłam obrzucona milionem zawistnych spojrzeń. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że chłopak przyciągał wzrok dziewczyn i ja zdecydowanie nie pasowałam do idealnego obrazka jakim był dla niektórych. Prychnęłam cicho pod nosem i wsunęłam swoje ręce w długie rękawy kurtki Iana. Jestem pewna, że dla każdego kto widział mnie w tym momencie wyglądałam jak zakochana dziewczyna, stojąca obok swojego chłopaka, która niczym się nie przejmowała, ale tak nie było. Zdecydowanie byłam zakochana, tylko mój kurwa chłopak.. No dobra, przyszły chłopak, nie stoi koło mnie, tylko ściga się właśnie teraz po ulicach tego jebanego miasta. W środku byłam wrakiem. Moje serce biło tak mocno, że już prawie go nie czułam. To dosyć ironiczne, ale tak było. Ręce mi się trzęsły i mogło się zdawać, że to zimno tak na mnie działa, ale to nie była prawda. Tak bardzo się o niego bałam, że nie potrafiłam wyrazić tego słowami. Utkwiłam wzrok w swoich butach i zakryłam swoją twarz włosami. Najgorsze było to, że przestawało padać, więc teraz już każdy mógł zauważyć, że płakałam. W niezbyt dziewczęcy sposób pociągnęłam nosem i jeszcze raz wytarłam policzki od łez. W zasadzie cały czas było tu bardzo głośno, ale, gdy tylko samochody zbliżały się do mety, wszyscy krzyczeli dwa razy głośniej. W momencie, gdy usłyszałam pisk opon i głośniejszą atmosferę na miejscu, zamarłam. To był ten moment. Samochody zbliżały się do mety i jedyne o czym mogłam myśleć to fakt, że Nathanowi nic się nie stało.

They Don't KnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz