25. Co mi dosypałeś?

546 11 2
                                    

-Gdzie byłaś? - Jego złowrogie spojrzenie doskonale mówiło mi, że nie spodobało mu się to, że na jakiś czas stracił mnie z oczu.

-Po prostu odeszłam na bok, nie chciałam być w środku tego zamieszania - Teraz, gdy wyjaśniłam sobie wszystko z Nathanem, kłamanie przychodziło mi jeszcze łatwiej. Byłam cholernie szczęśliwa, że oboje zdajemy sobie sprawę co się stało i co tak naprawdę czujemy. Myśl o tym, że Nath mnie kocha była idealna. Nie potrafiłam przestać się cieszyć.

-Czyżby? - Spojrzał na mnie z błyskiem w oku.

-No tak - Przewróciłam oczami - Potrzebowałam po prostu trochę przestrzeni, żeby odetchnąć. Wszystko okej? Twój kolega zadowolony z wygranej? - Zmieniłam temat, ale nie mogłam powstrzymać tego, że moje pytanie zadałam z drwiną w głosie.

-Jak najbardziej - Urwał - Wracamy do domu - Pociągnął mnie za ramie w kierunku swojego samochodu. Nie starałam się nawet sprzeciwiać. Wiedziałam, że dzisiaj muszę znieść jego towarzystwo, aby nie nabrał żadnych podejrzeń, że coś idzie nie po jego myśli. Bardzo ryzykowałam tym, że Ian dowie się wszystkiego, ale nie mogłam dłużej czekać, to i tak było za dużo czasu, który spędziłam z dala od Nathana. Samochodem wracaliśmy sami, najwyraźniej Ianowi nie przeszkadzało to, że zostawił tam swojego kumpla, który nie będzie miał jak dostać się do domu. Pokręciłam głową i odwróciłam głowę w stronę okna. Na dworze było już ciemno, tylko uliczne latarnie dawały trochę światła. Miejsce, gdzie odbywały się wyścigi nie znajdowało się daleko od mieszkania chłopaka. Samochodem było to dosłownie 20 minut jazdy. Deszcz padał jeszcze, ale nie tak bardzo jak wcześniej. Byłam trochę przemoczona, głównie moje włosy nie prezentowały się najlepiej. Dzięki kurtce Iana koszulkę miałam suchą. Szybko dojechaliśmy na miejsce i wysiedliśmy z samochodu. Chłopak odpalił papierosa i zaciągnął się nim.

-Mogłabyś mi oddać kurtkę? - Rzucił w moją stronę, nawet na mnie nie patrząc.

-A wybierasz się gdzieś? - Szczerze zainteresował mnie tą nagłą chęcią spaceru, na dodatek w deszczu.

-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - Mruknął. Sprawiał wrażenie spokojnego, ale ja wiedziałam doskonale, że tak nie było. Mocno zaciskał dłoń w pięść, co oznaczało jego zły humor.

-Sorry - Przewróciłam oczami i cicho prychnęłam pod nosem. Zabrałam się za ściąganie kurtki, gdy Ian niespodziewanie znalazł się obok mnie.

-Coś mówiłaś? - Warknął i oparł się dłonią o samochód po mojej lewej stronie. W drugiej nadal trzymał papierosa, dzięki czemu nie mógł mnie uwięzić ramionami. Spojrzałam w jego oczy i naprawdę się przestraszyłam. To już nie był ten chłopak, który pożyczył mi dzisiaj kurtkę i w miarę normalnie ze mną rozmawiał.

-N-ie - Zająknęłam się przy odpowiedzi na jego pytanie. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Był tak wściekły, że doskonale widziałam to w jego oczach. Zacisnął szczękę i odrzucił papierosa na bok.

-Mam nadzieję - Warknął i oparł dłoń po prawej stronie samochodu, obok mnie. Teraz byłam uwięziona między jego ramionami, czego najbardziej się obawiałam. Starałam się jak najbardziej odsunąć od tego wściekłego chłopaka, ale nie miałam takiej możliwości. Całkowicie opierałam się o samochód. Strach sparaliżował całe moje ciało. Zdawałam sobie sprawę, co grozi mi przy tym chłopaku, gdy go wkurzę, a teraz najwyraźniej to właśnie zrobiłam. Pytanie o powód jego humoru cisnęło mi się na usta, ale nie odważyłam się go zadać. Jeszcze sekundę, Ian wpatrywał się we mnie a potem po prostu uderzył w maskę samochodu i odszedł. Deszcz padał, teraz trochę mniej, niż wcześniej, ale jednak był odczuwalny. Stałam przy samochodzie jeszcze minutę i nie mogłam się pozbierać. Ian wyglądał na maksymalnie wkurzonego, w jego oczach widziałam furię. Wzdrygnęłam się, gdy przypomniałam sobie jego oczy i to skutecznie mnie obudziło. Odepchnęłam się od auta i ruszyłam w stronę domu. Przed drzwiami, wytarłam buty i z kieszeni kurtki wyciągnęłam klucz, dzięki któremu dostałam się do domu. Większość mokrych ciuchów zostawiłam niedaleko drzwi, żeby za bardzo nie nabrudzić. Szybkim krokiem weszłam po schodach do pokoju i skierowałam się do szafy, żeby wyjąć czyste ciuchy. Marzyłam o ciepłym prysznicu, więc skierowałam się w stronę łazienki. Gdy miałam otwierać drzwi od pomieszczenia usłyszałam sygnał sms. Zostawiłam ciuchy na szafce, stojącej najbliżej i podeszłam do łóżka, żeby chwycić telefon. Odblokowałam go i zobaczyłam, że napisał do mnie Nath. Uśmiech rozświetlił moją twarz i praktycznie zapomniałam o wydarzeniach z przed kilku minut. Kliknęłam na wiadomość.

They Don't KnowWhere stories live. Discover now