10. Jest dobra w łóżku

751 17 2
                                    

Kilka kolejnych dni było nudne i monotonne. Nie robiłam nic, oprócz spania, oglądania telewizji i jedzenia. Normalnie nie przeszkadzał mi taki tryb życia, ale obecnie miałam dosyć. Nathan mówił prawdę, teraz oboje nie spuszczali ze mnie oczu i nie było szans, żebym gdzieś sama wyszła. W pewnym momencie miałam wrażenie, że znów widziałam Jade niedaleko sklepu, ale potem uświadomiłam sobie, że musiało mi się coś przywidzieć. Nie zajmowałam tym swoich myśli. Nie miałam powodów, żeby nie ufać Jade, w końcu było kilka sytuacji, w których mnie nie wydała, a mogła to zrobić. Przez te kilka dni spałam w osobnym pokoju. Zastanawiałam się, dlaczego na samym początku po prostu nie poinformowali mnie o nim, nie musiałabym zajmować łóżka Nathana.

Właśnie.. Nath.

Od tamtego dnia, gdy pocałował mnie w kuchni, starałam się nie pozwalać na więcej takich sytuacji. Omijałam go zręcznie, albo robiłam wszystko, żeby Steve był z nami. Miałam dziwne wrażenie, że stanie się coś złego, że nie powinnam była dopuszczać do tych wszystkich pocałunków. Zbierałam się w sobie, żeby w końcu powiedzieć mu wszystko o Ianie, ale nie mogłam się przełamać. Nie było łatwo, bałam się, że nie będzie chciał mnie wysłuchać, że uniesie się dumą i nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Co mogłam zrobić, zależało mi na nim, nie chciałam go stracić, a powiedzenie mu o wszystkim byłoby skazaniem się na to. Z drugiej strony wiedziałam również, że jeżeli mu o tym nie powiem, nie uda mi się całe życie go okłamywać. W końcu by się to wydało, a wtedy byłoby jeszcze gorzej. I tak źle i tak nie dobrze.

Odsunęłam moje natrętne myśli na bok i wstałam z łóżka. Dzisiaj było trochę chłodno, dlatego siedziałam w dresach i bluzie. Ostatnio chłopcy kupili mi trochę rzeczy, za co byłam im naprawdę bardzo wdzięczna. Resztę zakupów postanowili zrobić, gdy będę całkowicie zdrowa. Źle się czułam z tym, że wydawali na mnie tak dużo pieniędzy, ale nie mogłam obecnie nic na to poradzić.

Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Przez te kilka dni, doskonale poznałam już mieszkanie i poruszałam się po nim bez żadnych problemów.

Od razu skierowałam się do kuchni, żeby coś zjeść. Nie miałam zbytnio apetytu, naprawdę mało jadłam, ale od czasu do czasu odczuwała głód. Zdziwiłam się, gdy zastałam tam Nathana siedzącego samotnie przy stole. Westchnęłam i weszłam do środka. Już nie mogłam się wycofać, zauważył mnie.

-Cześć - Mruknęłam i zabrałam się za robienie kanapki.

-Hej - Zdziwiłam się, gdy usłyszałam jego głos zaraz przy moim uchu. Dreszcze przeszły przez całe moje ciało, a ja zesztywniałam pod delikatnym dotykiem jego dłoni. Dopóki nic nie powiedział starałam się kontynuować robienie sobie jedzenia, ale czując go zaraz za sobą było to bardzo trudne.

-Dlaczego mnie unikasz? - Szepnął i kontynuował delikatne kręcenie kółek, kciukiem na moim biodrze.

-N-ie unikam - Starałam się, żeby mój głos był w miarę opanowany i chyba mi to wyszło.

-Dobra, zapytam inaczej. Dlaczego teraz kłamiesz? - Pierwszy raz był taki. Zdecydowany, pewny siebie i taki.. inny niż zazwyczaj.

-Nie kła..

-Nawet nie kończ, Emily - Warknął do mojego ucha. Ponownie zesztywniałam, a głos uwiązł mi w gardle. Co się stało z Nath'em? Z tym uśmiechniętym, wesołym chłopakiem, którego poznałam. Jeszcze parę dni temu nie bałabym się odwrócić i stanąć z nim twarzą w twarz, teraz nie byłam w stanie tego zrobić. Byłam jak sparaliżowana czując jego stanowczo poruszającą się, po moim ciele, dłoń. 

-Powiesz mi o co chodzi? - Jego ciało przyciśnięte do mojego, jego dłoń na moim biodrze, jego usta zaraz przy moim uchu. To było nie na moje siły, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć.

They Don't KnowWhere stories live. Discover now