8. Po prostu leżymy

900 16 0
                                    

-Idziemy na dół? - Zapytał mnie Nathan, zaraz po tym jak założyłam jego skarpetki. Był to strasznie uroczy gest z jego strony. Nawet nie pytał mnie o zdanie, tylko od razu kazał je założyć, żeby trochę ogrzać moje stopy.

-Jasne - Delikatnie się uśmiechnęłam. Pomimo tego, że byłam bardzo zmęczona, nie chciałam jeszcze iść spać.

Teraz, gdy porozmawiałam z Nathanem miałam ochotę posiedzieć z nim i ze Stevem w salonie i pooglądać telewizję. Nic zobowiązującego, nie byłam gotowa na wyjawienie całej prawdy, chociaż już dawno powinnam to zrobić. Wiedziałam jednak, że gdy tylko Nathan się dowie, zostawi mnie.

Udaliśmy się do kuchni, ale nigdzie nie widziałam mojego kuzyna. Rozglądając się po kuchni zobaczyłam białą kartkę na stole. Nie byłam pewna, czy powinnam ją ruszać, ale zrobiłam to.

Przepraszam, że tak bez zapowiedzi wyszedłem z domu, ale mam pewną sprawę do załatwienia. Mam nadzieję, że się dogadacie i jak wrócę zastanę dom bez żadnych szkód.
Ps. Nie czekajcie na mnie, to trochę potrwa.
Steve

Westchnęłam i podałam kartkę Nathanowi który cały czas zaglądał mi przez ramię i próbował czytać razem ze mną. Był równie zdziwiony co ja, więc nawet nie pytałam czy cokolwiek wie na ten temat, bo od razu znałam odpowiedź. Wzruszył ramionami i spojrzał na mnie.

-Nie mam pojęcia, gdzie poszedł.

-Ja też - Wychrypiałam.

Moja odpowiedź zaciekawiła Nathana, wyraźnie się zamyślił, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Po chwili po prostu odwrócił się w stronę szafek i zaczął coś robić. Nie chciało mi się tak stać, więc przeszłam do salonu i usiadłam na wygodnej kanapie. Ciągle zastanawiałam się, skąd oni mieli tak dużo pieniędzy. Byli oboje bardzo młodzi, a mieszkali w pokaźnym apartamencie. Podobało mi się bardzo, to co widzę, ale dla mnie to było za dużo. Ogromny salon, praktycznie cały czarny z małymi akcentami beżu i brązu, to był wielki plus. Mimo jednolitych barw, nie wydawał się on za mały, czy zbyt wyrafinowany. Czuć było w nim rodzinną atmosferę, co mnie trochę zdziwiło, ale nie chciałam się doszukiwać niczego w moich przypuszczeniach.

Postanowiłam wreszcie włączyć telewizor. Poszukałam wzrokiem pilota i niechętnie zauważyłam, że leży na kominku, który znajdował się na drugim końcu salonu. Po co ktoś do cholery miał go tam zanosić?! Nie chciało mi się ruszać z kanapy, była zbyt wygodna. Długo nad tym nie myślałam, bo przede mną pojawił się Nathan. Na stoliku naprzeciwko kanapy położył dwa kubki z parującą substancją w środku. Po zapachu mogłam się domyślić, że to herbata. Taka jaką lubię, ta pachniała wyjątkowo mocno i jej specyficzny zapach można było od razu rozpoznać. Nath uśmiechnął się do mnie i usiadł obok. Cały czas go obserwowałam. Niespodziewanie zmarszczył brwi i na mnie popatrzył.

-Dlaczego telewizor jest wyłączony?

-Bo pilot jest na kominku - Jęknęłam, chcąc udowodnić, że to stanowczo za daleko.

-No i co w związku z tym? - Zapytał ze śmiechem w głosie.

-Nie chciało mi się wstawać - Uroczo się uśmiechnęłam i wysunęłam dolną wargę do przodu. Śmiech chłopaka był zaraźliwy. Gdy on zaczął się śmiać, ja też nie mogłam tego opanować.

-To chyba oboje posiedzimy teraz, patrząc w czarny ekran - Powiedział nadal przez śmiech.

-Ale... - Starałam się go przekonać, żeby wstał i po prostu przyniósł pilota -Teraz leci mój ulubiony serial - Kolejny raz brałam go na litość moją smutną minką. Patrzył na mnie chwilę, a ja nie mogłam odczytać o czym myśli.

They Don't KnowWhere stories live. Discover now