22. Pomogę ci

502 15 0
                                    

-Wróciłam - Krzyknęłam, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że nikt mi nie odpowie, ani nie wyjdzie przywitać się ze mną. Westchnęłam i powiesiłam klucze tam, gdzie zawsze wisiały. Zdjęłam buty i bez ustawiania ich poszłam do kuchni. Przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze spotykałam tam któregoś z nich, dlatego lekkim zaskoczeniem było to, że tym razem pomieszczenie było puste. Westchnęłam i otworzyłam lodówkę. Wyciągnęłam karton soku i napiłam się, bez szukania szklanki. Przeskanowałam wzrokiem pomieszczenie, a po chwili opuściłam wzrok na podłogę. W mieszkaniu nie było czuć tej rodzinnej atmosfery, co kiedyś. Były tu jedynie śladowe ilości jakiejkolwiek obecności ludzi. W salonie nie leżały porozrzucane poduszki, które zawsze ja sprzątałam, w zlewie nie było szklanek ubrudzonych różnymi napojami, lodówka nie była pełna jedzenia, jak kiedyś. Pokręciłam głową i schowałam karton na miejsce. W zasadzie, przyszłam tu w jednym celu, żeby zobaczyć się z Nathanem. Cała moja determinacja opuściła mnie, gdy weszłam do mieszkania. Jeszcze raz rozejrzałam się po wnętrzu i ruszyłam w stronę schodów na górę. Z każdym kolejnym krokiem moje serce biło coraz bardziej. Nie mogłam się uspokoić, bo doskonale wiedziałam, że żaden z chłopaków nie będzie zachwycony moją wizytą. Postanowiłam najpierw pójść do Steva, żeby mieć to za sobą. Delikatnie zapukałam do drzwi i czekałam, aż pozwoli mi wejść. Minęła niecała minuta, ale mi dłużyło się to w nieskończoność. Gdy nie uzyskałam żadnej reakcji ze strony blondyna zapukałam jeszcze raz, głośniej. Po kilku sekundach usłyszałam jego głos.

-Wejdź.

Nie wiedziałam, że to możliwe, żeby moje serce biło aż tak szybko, ale najwyraźniej jest. Czułam się jak po najgorszym biegu, gdy nie można złapać oddechu i praktycznie czujesz jak zaraz wyplujesz płuca. Z wielkim wahaniem otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju kuzyna. Od razu poczułam jego wzrok na mojej osobie, ale nie potrafiłam na niego spojrzeć.

-Cześć - Wymamrotałam. Gdy nie usłyszałam jego odpowiedzi przeniosłam na niego wzrok. Nie był to już ten sam chłopak, który chciał mi pomóc za wszelką cenę. Nie widziałam w nim już mojego kochanego kuzyna, który zawsze był tu dla mnie. Teraz, oczy miał zimne i nieobecne, jakby kompletnie nie cieszył się z mojej obecności. Dopiero po chwili, gdy wreszcie to on odwrócił wzrok mogłam usłyszeć jego głos ponownie.

-Cześć - Zamknęłam na chwilę oczy, bo wrogość, z jaką wypowiedziane były te słowa, była nie do zniesienia - Gdzie ty się do cholery podziewałaś przez ten czas, gdy nie było Cię tu, co? - Wycedził przez zaciśnięte zęby.

-U.. koleżanki - Znowu kłamałam, ale nie miałam innego wyjścia. Czułam, że coraz bardziej oddalam się od Steva i nie mogłam nic z tym zrobić. Znowu przez Iana traciłam moją rodzinę, to było okropne uczucie. Teraz naszła mnie myśl, że będąc z nim, nawet niechętnie, nie będę miała możliwości przebywania również z blondynem. Jego drwiący śmiech wyrwał mnie z zamyślenia.

-Kurwa, nawet nie kłam. Doskonale zdaję sobie sprawę, gdzie byłaś, więc przestań gadać bzdury - Powiedział, a ja miałam wrażenie, że ma ochotę wypchnąć mnie z pokoju i nigdy więcej na mnie nie patrzeć. 

-Nie wiesz, gdzie byłam, Steve- Starałam się jakoś złagodzić tę sprawę, ale nie zanosiło się na moją wygraną.

-A byś się zdziwiła - Powiedział to tak cicho, że ledwo usłyszałam. Nie mogłam pozwolić sobie na takie traktowanie z jego strony. On nie miał pojęcia dlaczego to robię, więc nie miał też prawa myśleć o mnie jak najgorzej, przez to co robiłam.

-Nic nie wiesz - W końcu postanowiłam się trochę postawić.

-Ja nic nie wiem? Jesteś śmieszna - Zaśmiał się ironicznie.

-Nie, to ty jesteś śmieszny. Oskarżasz mnie o najgorsze, chociaż za cholerę nie zdajesz sobie sprawy, dlaczego to robię! - Krzyknęłam, aby choć trochę polepszyć swoją sytuację.

They Don't KnowWhere stories live. Discover now