1. Nie przywitasz się ze mną, skarbie?

2.1K 30 0
                                    

Obudziłam się wyjątkowo wcześnie jak na mnie. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem, ale dzisiaj nie mogłam spać. Byłam zdenerwowana. Nie panowałam nad emocjami od momentu, gdy dowiedziałam się, że przeprowadzamy się do Londynu, ale co ja mogłam w tej sytuacji. Nie chciałam wracać do rodziców, prawili by mi kazania do końca mojego życia, czego z całą pewnością bym nie zniosła. Wczoraj spakowałam trochę ciuchów do walizki, dlatego dzisiaj nie musiałam się z tym spieszyć. Mimo to wstałam z łóżka i po porannym prysznicu zabrałam się za pakowanie. Wybierając które rzeczy spakować, a które nie, nie usłyszałam pukania do drzwi, dlatego dopiero gdy ktoś krzyknął moje imię oprzytomniałam i szybkim krokiem poszłam otworzyć. W zasadzie nikogo innego się nie spodziewałam, ale i tak zdziwiłam się, gdy bez żadnego przywitania Ian wpadł do mojego pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi.

-Jesteś już spakowana? - Spytał na jednym wdechu, patrząc na moje porozrzucane po pokoju rzeczy.

-No, już kończę, a co? - Zerknęłam na niego, przerywając pakowanie, ponieważ zaniepokoiła mnie jego mina.

-Nic takiego po prostu za dwadzieścia minut musisz być na dole ze swoją walizką - Włożył dłonie do kieszeni, udając wyluzowanego, jednak znałam go za dobrze, aby wiedzieć, że się denerwuje.

-Ale dlaczego tak szybko? Przecież mówiłeś..

-Wiem, co mówiłem - warknął - Ale nie mamy na to czasu, musimy uciekać.

-Co? Dlaczego? - Mruknęłam, nie mając pojęcia co się dzieje. Rzadko widywałam Iana takiego.. przestraszonego? Był nerwowy i co chwilę zerkał, to na mnie, to na walizkę.

-Nie zadawaj głupich pytań - Robił się coraz bardziej wkurzony - Wiesz czym się zajmuję, czasami tak bywa, że nie oddajesz kasy na czas i wtedy chcą Cię dopaść i wyciągnąć je od Ciebie siłą, prawda? No właśnie, teraz jest taka sytuacja, dlatego zbieraj się i zaraz widzimy się na dole.

-O-okej.. - zgodziłam się bez zbędnych komentarzy, co Ian przyjął z niemałą ulgą. Podszedł do mnie i pogłaskał dłonią mój policzek.

-Będzie dobrze, Em. Zawsze jest - Puścił do mnie oczko, na co mimowolnie zachichotałam.

-Jasne, że będzie - Odpowiedziałam mu, bo wiedziałam, że tego właśnie oczekiwał. Przybliżył swoje usta do moich i lekko je musnął. Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego, bo naprawdę mi tego brakowało. Co chwilę gdzieś wychodził, nie mówiąc ani słowa, a wracał późnym wieczorem, gdy już spałam.

-Za dwadzieścia minut na dole - Dodał, gdy już się ode mnie odsunął. Nie pozwolił sobie na więcej czułości, pewnie ze względu na sytuację. Puścił mi oczko i już go nie było.

Dopakowałam jeszcze kilka rzeczy i pakowanie miałam za sobą. Na siebie założyłam zwykłe szorty i pasujący t-shirt, bo na dworze było bardzo ciepło. Ostatni raz spojrzałam na pokój, w którym mieszkałam przez 3 ostatnie lata. Nie był on niczym specjalnym, ale i tak bardzo się do niego przywiązałam. Nie chcąc bezczynnie stać odwróciłam się i zamknęłam za sobą drzwi. Po zamieszaniu jakie panowało na dole wywnioskowałam, że wszyscy już tam są i czekają tylko na mnie. Jeszcze bardziej przyspieszyłam kroku i za chwilę znajdowałam się na dole.

-Kurwa, ile można na Ciebie czekać? - krzyknął na mnie Jason. Od zawsze mnie nie lubił, ale ze względu na Iana tolerował moje towarzystwo. Przyzwyczaiłam się do jego głupich odzywek i wyzwisk skierowanych w moją stronę, dlatego teraz też nic nie odpowiedziałam. W zasadzie nie wiedziałam dlaczego tak bardzo mnie nie lubi, po prostu tak było i już, co miałam na to poradzić? Od zawsze w tym domu panowała napięta atmosfera, wszyscy często się kłócili i nie było to zbyt miłe. Byliśmy czwórką młodych ludzi, do cholery, a czasami miałam wrażenie, że znajduję się między starymi ludźmi, którzy wiecznie na coś narzekają i wiecznie im coś nie pasuje. To było strasznie denerwujące. Wszyscy pomału zaczęli zbierać się do wyjścia, dlatego chwyciłam swoją walizkę i nie patrząc na nikogo wyszłam z domu. Tak jak przewidziałam, było bardzo ciepło i świeciło słońce, dlatego szybko nałożyłam na nos okulary. Po chwili reszta towarzystwa również zechciała wyjść na zewnątrz, więc zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Siedziałam na samym końcu, żeby mieć spokój. Założyłam słuchawki na uszy i patrzyłam w okno. Nie mogłam uwierzyć, że już nie będę mieszkała w Maidstone. Pierwszy raz w ogóle będę w Londynie, a już mam tam mieszkać na stałe. Byłam kompletnie wytrącona z równowagi, ale kto sobie da radę jak nie ja? Od zawsze musiałam radzić sobie sama. Ojca nigdy nie było w domu, mamy podobnie. Wiecznie jakieś służbowe wyjazdy, albo innego rodzaju podróże. Przysyłali mi kasę i pojawiali się w domu raz na trzy miesiące. Wtedy przynajmniej miałam od nich spokój. Jakiś rok przed moją wyprowadzką zaczęli mniej pracować, cholera wie dlaczego, praktycznie cały czas byli w domu i bardzo czepiali się Iana. Uważali, że to nie jest facet dla mnie i mam się z nim rozstać, bo ich ukochana córeczka nie może marnować życia z kimś takim. Nic im nie pasowało, wiecznie awantury, to był główny powód mojej wyprowadzki. Od tamtej pory, nie miałam z nimi kontaktu. Gdy tylko przekroczyłam próg domu z walizką, mama wyrzekła się mnie i zapowiedziała, że nigdy więcej nie chce mnie widzieć.
Nie wiem ile czasu już jechaliśmy, ale teraz zaczęłam odczuwać moją dzisiejszą noc, w której mało co przespałam. Ułożyłam się wygodniej i zmęczona tym wszystkim zasnęłam.

They Don't KnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz