3. Mogę Cię przytulić?

1.2K 17 1
                                    

Rano obudziłam się bardzo wcześnie. Nie chciałam siedzieć w domu i znosić towarzystwa tych ludzi. Byłam maksymalnie wkurzona na Iana i jego zachowanie, tym razem nie wybaczę mu tak szybko, nie ma mowy. Zerknęłam na zegarek, była dopiero 8:06. Na pewno wszyscy jeszcze śpią. Podniosłam się z wygodnego łóżka i usiadłam na brzegu zakładając kapcie. Zauważyłam, że telefon ciągle leży pod drzwiami, tam gdzie rzucił go wczoraj Ian. Szybkim krokiem podeszłam do niego, żeby sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Był wyłączony. Nerwowo stukając paznokciem o podłogę czekałam aż w końcu się włączy. Gdy to zrobił i upewniłam się, że działa odetchnęłam z ulgą. Od razu otrzymałam kilka nowych wiadomości. Wiedziałam od kogo były, w końcu z nikim innym nie pisałam SMS. Z uśmiechem na ustach odczytałam wiadomości.

Nathan: Dobranoc jeszcze raz ;)

Nathan: Chyba jeszcze nie śpisz, prawda?

Nathan: Wszystko okej?

Nathan: Przesadzam, pewnie po prostu zasnęłaś. 

Jakby wyczuł, że coś się działo. Znowu sprawił, że się uśmiechnęłam.

Emily: Dzień dobry. Masz rację, po prostu spałam ;)

Czułam się źle, okłamując go, ale nie mogłam powiedzieć mu prawdy. Wsadziłam telefon do kieszeni moich dresów i ruszyłam w stronę łazienki. Szybko umyłam zęby, nie chciało mi się brać prysznica, dlatego zrezygnowałam. W momencie, gdy popatrzyłam w lustro natychmiast się skrzywiłam. Cały mój lewy policzek był zaczerwieniony od uderzenia, nie miałam pewności, że uda mi się to zamaskować. Nałożyłam trochę więcej podkładu, mimo to, nadal nie było to idealnie zakryte. Westchnęłam, ale już nic z tym nie robiłam. Pomalowałam oczy i zabrałam się za układanie włosów. Wszystko przerzuciłam na lewą stronę, tak aby włosy choć trochę zakrywały mój policzek. Nie chcąc już na siebie patrzeć wyszłam z łazienki i zabrałam się za szukanie ubrania na dzisiaj. Po kilku minutach postanowiłam, że ubiorę długie czarne spodnie i zwykłą granatową bluzkę z dłuższym rękawem. Wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Szybkim krokiem ruszyłam po schodach, żeby mieć pewność, że nikogo nie spotkam. Zostało mi dosłownie parę kroków i byłabym poza domem, ale chyba nie było mi to pisane. Ktoś złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Dlaczego wcale się nie zdziwiłam, gdy zobaczyłam przed sobą Iana?

-Gdzie się znowu wybierasz? - warknął, ciągle nie puszczając mojego nadgarstka.

-Wychodzę, nie będę siedzieć cały czas w domu - Próbowałam wyswobodzić swoją rękę z jego uścisku, ale na nic się to nie zdało, jego uchwyt stawał się coraz mocniejszy.

-Idziesz się z nim spotkać, nie? - Znowu był wściekły.

-Nie. Pamiętasz, chciałeś, żebym znalazła pracę. Nie dam rady tego zrobić nie wychodząc z domu - Odważnie patrzyłam w jego oczy, chociaż tak naprawdę niesamowicie się bałam. Nigdy nie potrafiłam zaufać mu do końca, zawsze zrobił coś to zniechęcało mnie do niego, ale nie potrafiłam od niego odejść. Wczorajszy incydent zadecydował, mimo, że go kochałam, nie potrafiłam już czuć się przy nim bezpiecznie. Gdy zauważył, że go nie słucham jeszcze mocniej ścisnął mój nadgarstek.

-Możesz mnie puścić? To boli - syknęłam w jego stronę. Popatrzył na dół, na swoją dłoń zaciśniętą wokół mojego nadgarstka, potem przeniósł spojrzenie znowu w moje oczy. Doczekałam się w końcu, żeby mnie puścił, natychmiast cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Widząc to rozszerzył swoje oczy.

-Em, przepraszam..

-Nie chcę tego słuchać - Jak najszybciej wyszłam z domu, nie patrząc za siebie. Dzięki Bogu nie poszedł za mną, nie chciałam z nim teraz gadać. Skierowałam się w stronę, skąd, jak miałam nadzieję wracałam wczoraj z Nathanem. Było dopiero kilka minut przed 9, dlatego dosłownie parę osób kręciło się po ulicach. Miałam jeszcze trochę odłożonych pieniędzy, ale koniecznie musiałam znaleźć jakąś pracę. Nie chciałam o tym teraz myśleć, próbowałam jedynie znaleźć tę kawiarnię w której wczoraj byłam z Nathanem. Miałam wielką ochotę na kawę. Nie pamiętałam dokładnie drogi, dlatego za cholerę nie mogłam znaleźć tego miejsca. To był szalony pomysł, ale wyciągnęłam telefon i napisałam do chłopaka.

They Don't KnowWhere stories live. Discover now