Rozdział 1

2K 44 22
                                    

Kolejny dzień wstawania o ósmej rano. Otworzyłam oczy z myślą, że to już ostatni dzień kiedy muszę tak wcześnie się budzić. Może nie definitywnie ostatni, ale ostatni w tym roku szkolnym. Przede mną dwa miesiące wspaniałych wakacji, które mogę spędzić na spotykaniu się z moimi przyjaciółmi i odsypianiu całych dziesięciu miesięcy ciężkiej pracy w przedostatniej klasie. 

Niechętnie wstałam z łóżka i pierwsze co zrobiłam to odczytałam wiadomości, które do mnie napłynęły przez noc od moich przyjaciółek i chłopaka. Bryan w tym roku kończył szkołę, byliśmy już razem dwa lata. Prawdę mówiąc byłam z nim już z przyzwyczajenia, ale nie wyobrażałam sobie, abym mogła z nim zerwać. Natomiast Rosalie i Blair były moimi przyjaciółkami od dzieciństwa. Właściwie to Blair nią była. Rosalie poznałyśmy jak miałyśmy jakieś osiem lat. 

Włączyłam playliste z utworami mojego ulubionego zespołu, One Direction i poszłam w stronę szafy, na której wisiały wcześniej przygotowane ubrania na dzisiejszy dzień. Miało być dziś dość ciepło, biorąc pod uwagę miejsce w który mieszkaliśmy. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam zielonooką brunetkę z kręconymi włosami. Ubrałam czarną spódniczkę i białą koszulę z czarnymi wstawkami. Włosy rozczesałam, zostawiając je w naturalnym stanie i lekko się pomalowałam. Nigdy nie byłam jedną z tych, które nakładały tonę tapety na twarz i ubierały rzeczy, które więcej odkrywały niż zakrywały. Oczywiście umiałam się ubrać odważnie, ale znałam umiar. 

Wyjęłam z szafy czarną torebkę na ramię i włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Mówiąc najpotrzebniejsze mam na myśli telefon, słuchawki, powerbanka i pieniądze. Wiedziałam, że po uroczystym apelu pójdziemy na pizze, a wieczorem ma być ognisko, na które również mamy się wybrać.

Zeszłam na dół lekkim krokiem i udałam się w stronę kuchni gdzie spotkałam już rodziców i brata. Moja rodzina była zawsze bardzo ze sobą zżyta, nie mieliśmy przed sobą żadnych sekretów. Mój tata, Timothy Holder był wysokim blondynem o niebieskich oczach, pracował jako architekt. Moja mama, Louisa Holder była niską czarnowłosą kobietą o brązowych oczach, która na co dzień zajmowała się wynajmem mieszkań. Miałam również młodszego brata Alana Holdera. Był nadzwyczaj wysportowanym piętnastolatkiem. Był szatynem z głęboko niebieskimi oczami. Od zawsze uwielbiał kopać piłkę, a co za tym idzie od małego zawsze był zapisywany do różnych klubów piłkarskich. Teraz gdy pójdzie do liceum wiadome jest to, że będzie chciał się dostać do szkolnej reprezentacji. 

Ja, Layla Styles byłam średniego wzrostu brunetką o zielonych oczach. Nie jestem podobna do rodziców, ale to przez to, że odziedziczyłam urodę po mojej babci, która umarła tuż przed moimi narodzinami. To właściwie po niej mam nazwisko. Moi rodzice byli bardzo wierzący i uważali, że zastąpiłam ją w naszej rodzinie dlatego też mam jej nazwisko. Jeśli chodzi o moje talenty to od dziecka śpiewałam i grałam na gitarze. 

- Lays co ty taka zamyślona – spytał Alan, on jako jeden z niewielu mówi do mnie „Lays"

- Nie jestem zamyślona – odparłam i przytuliłam całą trójkę na powitanie

- Usiądź już do stołu Laylo – powiedziała mama – za chwilę będzie śniadanie, a później tata zawiezie was na zakończenie roku

Posłusznie usiadłam do stołu i czekałam na posiłek. Przy okazji zaczęłam rozmawiać z tatą i Alanem. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał kilka minut po dziewiątej. Apel zaczynał się o dziesiątej, a do szkoły jechało się około dwadzieścia minut. Tak jak moja mama powiedziała chwilę później dostałam moją porcję naleśników polanych syropem klonowym i szklankę soku pomarańczowego do picia. 

- Bardzo dobre mamuś – pochwaliłam ją 

- Już się tak nie podlizuj siostrzyczko, nie będziesz mogła wrócić później niż o pierwszej z ogniska – wyszczerzył się mój brat

That's my brother H.S.Where stories live. Discover now