Rozdział 40

574 37 2
                                    

Wracam do publikowania rozdziałów w poniedziałki.


Kolejny raz siedzę w samolocie. Nasze małe wakacje się skończyły, a my właśnie lecimy do Londynu. Zanim wylecieliśmy rozmawiałam z Alanem i powiedziałam mu o wszystkim. Właściwie to tylko o przeprowadzce, bo o płycie i o trasie wiedział już wcześniej. Nie wydawał się być zdziwiony, a wręcz powiedział, że się tego spodziewał. Cóż, możliwe, że byłam przewidywalna.

Będąc w samolocie przeglądałam oferty szkół. Sprawdziłam wszystkie szkoły nieopodal naszego domu, aż w końcu znalazłam jakąś szkołę oddaloną trzydzieści minut. Pokazałam ją chłopakom i stwierdzili, że jest w porządku. Wysłałam również link Gemmie, Anne oraz Paulowi. Ten ostatni z racji bycia moim menagerem musiał wiedzieć jaką szkołę chce wybrać. Nie wiedziałam jak Anne i Paul załatwią mi miejsce w niej tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, ale kazali mi się tym nie przejmować.

W Londynie wylądowaliśmy o dziesiątej rano. Tym razem na lotnisku również nie było żadnych paparazzi ani fanów. Wszyscy sądzili, że wracamy do Los Angeles, aby tam czekać na rozpoczęcie trasy, ale nikt oprócz naszych najbliższych nie wiedział, że mamy przystanek. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nasza „anonimowość" nie będzie trwała wiecznie, ale chociaż mogliśmy spokojnie przejechać z Londynu do Hayes.

Po rozmowie z Alanem stwierdziłam, że lepiej będzie jak zatrzymamy się w hotelu, a nie w moim dawnym domu. Prawda jest taka, że nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przez całe wakacje Louisa i Timothy nie zadzwonili do mnie ani razu. Nie wiedziałam co u nich ani czy wiedzą o moim przyjeździe. Wolałam więc dmuchać na zimne.

Postanowiliśmy, że pojedziemy do Alana około pierwszej po południu. Chcieliśmy przed tym się odświeżyć i trochę odpocząć po podróży, więc daliśmy sobie wolne dwie godziny. Gdy już byłam w hotelowym pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się w świeże ubrania. Założyłam białe jeansy i musztardową bluzkę typu tube czyli po prostu bluzkę bez jakichkolwiek rękawów czy ramiączek. Włosy spięłam w wysoką kitkę i poprawiłam makijaż. Stwierdziłam, że poczekam jeszcze kilkanaście minut zanim pójdę sprawdzić czy chłopacy byli gotowi. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam sprawdzać social media. Zobaczyłam na Snapchacie, że niedługo ma być jakieś ognisko z okazji zakończenia wakacji. Przypomniało mi się ostatnie ognisko. Wtedy po raz pierwszy zagrałam i zaśpiewałam sama z siebie dla kogoś więcej niż moi najbliżsi. Szkolne apele się nie liczyły przez to, że do tego byłam namawiana przez nauczycieli. Na Instagramie spędziłam najwięcej czasu. Popisałam chwilę z Kendall i Kylie. Dziewczyny zaprosiły mnie do siebie, gdy wrócę do Los Angeles, a ja przyjęłam ich zaproszenie.

Wstawiłam zdjęcie z wakacji, na którym jesteśmy w wodzie wszyscy razem, a kilka chwil później zaczęłam czytać pod nim komentarze. Zdziwiłam się, gdy większość z nich była o treści „czy to prawda, że zaczęłaś być z Zaynem na wakacjach". Zmarszczyłam brwi i zastanawiałam się dlaczego ludzie tak pomyśleli. Na Dominikanie nie wstawialiśmy zbyt dużo na Instagrama, więc nie rozumiałam o co chodzi. Postanowiłam trochę poszperać i po chwili znalazłam przyczynę całego zamieszania. Jakiś profil, który zapewne był czymś w rodzaju strony plotkarskiej wstawił zdjęcia jak Zayn mnie niesie na plaży oraz jak się całujemy i przytulamy.

Byłam cholernie zdezorientowana, bo nie widziałam jakiegokolwiek paparazzi, a poza tym nikt nie wiedział o naszym miejscu pobytu. Nie było jednak sensu robić z tego zamieszania. Uważałam, że sprawa ucichnie, jeśli nie będziemy się wypowiadać na ten temat. Poza tym na zdjęciach nie było dokładnie widać, że to my, więc równie dobrze mógłby być to każdy. Leżałam tak jeszcze piętnaście minut, dopóki do drzwi ktoś nie zapukał. Wstałam z łóżka i otworzyłam je. Jak się okazało była to cała piątka chłopaków.

That's my brother H.S.जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें