Rozdział 46

481 26 0
                                    

Happy bday Niall!!


Wrzesień. Miesiąc znienawidzony przez młodzież uczęszczającą do szkoły. Pierwszy września. Początek nowego roku szkolnego. Dla mnie to również zaczęcie nauki w nowej szkole. Poznanie nowych znajomych nawet jeśli nie będę zbyt często się tam pojawiała.

Rozpoczęcie roku miało być o jedenastej, więc obudziłam się tak jak zawsze chwilę po ósmej. Zanim jednak się podniosłam to minęło kilka minut w trakcie których musiałam się wyswobodzić z uścisku Zayna. Wczoraj zrobiliśmy sobie kolejną noc filmową i nawet nie pamiętam kiedy zasnęliśmy.

Zeszłam na dół i zaczęłam robić śniadanie. Chłopacy jeszcze spali, więc miałam wolną kuchnie. Otworzyłam drzwi tarasowe, a Simba wybiegł na dwór. Wsypałam mu do miski karmę i wymieniłam wodę na świeżą. Stwierdziłam, że zrobię gofry. Całość zajęła mi nie dłużej niż pół godziny. Dla każdego z chłopaków zrobiłam po trzy gofry i dodałam składniki, które lubią. Nalałam im do szklanek soku i poszłam obudzić wszystkich.

Oczywiście nie mogło być tak pięknie, więc wzięłam do jednej ręki dzbanek napełniony wodą, a do drugiej ręki szklankę. Weszłam najpierw do pokoju Liama, który jak się okazało nie spał, więc odpuściłam mu. Cała reszta już niestety nie miała tego szczęścia i została oblana wodą. Na koniec został Zayn, którego nie miałam serca oblać. Oczywiście przez to, że spał na moim łóżku i na mojej poduszce. Po chwili namysłu zamoczyłam palce w wodzie, a następnie lekko ochlapałam mulata.

- Co jest? – chłopak poderwał się do pozycji siedzącej

- Zrobiłam śniadanie, chłopaki są już na dole, więc rusz się, bo Niall wszystko zje – zaśmiałam się i cmoknęłam zaspanego chłopaka w kącik ust

Wzięłam telefon z szafki nocnej i ruszyłam w stronę wyjścia. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść swoją porcje. Chłopaki już w większości mi towarzyszyli, ale oczywiście brakowało Zayna i Harrego. Ta dwójka nie potrafiła nie spóźnić się. Nawet jeśli chodziło o śniadanie. Dopiero po pięciu minutach zeszli na dół i usiedli do stołu.

- Jak samopoczucie Lays? – spytał Liam

- Muszę zaraz się zacząć szykować – odpowiedziałam biorąc łyk soku

- Szykować? – odezwał się Louis, a ja wywróciłam oczami

- Lou, mam dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego – powiedziałam

- No tak, czasami zapominam, że jeszcze się uczysz – zaśmiał się

Na jego słowa tylko się uśmiechnęłam i dopiłam resztę soku. Zebrałam swój talerz oraz szklankę i wstawiłam do zmywarki. Powiedziałam chłopakom, że idę się przebrać i wbiegłam po schodach na górę. Poszłam wziąć szybki prysznic i przebrałam się w białą, plisowaną spódniczkę oraz krótki beżowy sweter. Jako dodatek założyłam zegarek z również beżowym paskiem i kilka pierścionków Wyjęłam z garderoby moje ulubione białe, sportowe buty na wysokiej podeszwie i podeszłam do toaletki. Wykonałam staranny, ale zarazem delikatny makijaż i rozczesałam włosy przy okazji je układając. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że nie jest najgorzej. Zabrałam z komody telefon i popsikałam się perfumami.

Gdy miałam pewność, że jestem gotowa wyszłam z pokoju i zeszłam do salonu. Miałam jechać z kierowcą chłopaków i jednym ochroniarzem, chociaż sądziłam, że ten ostatni jest niepotrzebny. Wątpiłam w to, że cokolwiek mi się stanie w szkole, ale wynegocjowałam to, że będzie cały czas w samochodzie, a gdy będzie się coś działo to wyśle mu wiadomość.

Chłopaki byli już ubrani i gotowi do rozpoczęcia kolejnego dnia. Była dopiero dziesiąta, więc miałam jeszcze kilka minut. Nie widziałam sensu, żeby jechać za wcześnie i czekać.

That's my brother H.S.Onde histórias criam vida. Descubra agora