Rozdział 49

480 31 0
                                    

Mogę powiedzieć, że dopiero czwartego dnia szkoły mogłam być na wszystkich lekcjach. Przez pierwsze trzy dni byłam na zajęciach, ale zazwyczaj wychodziłam po trzeciej godzinie lub przychodziłam na ostatnie dwie.

Nie powiem żebym narzekała, bo stracone godziny były po prostu zapoznawcze. Nauczyciele przedstawiali sposób oceniania, zasady panujące na lekcji i tym podobne. Znajomość tego zawdzięczałam jedynie Cheryl, Travisowi i Keiynanowi. Z tą trójką zdarzyłam się umówić na kawę drugiego dnia szkoły i opowiedzieli mi o wszystkim.

Był piątek, a to oznaczało, że miałam zajęcia na dziewiątą trzydzieści. Mimo to nastawiłam budzik na siódmą. O tej porze każdy jeszcze spał, więc mogłam na spokojnie się wyszykować. Wzięłam prysznic i przebrałam się w wcześniej przygotowane ubrania. Miało być bardzo ciepło, więc postawiłam na czarne spodenki i musztardowy top na ramiączka. Dla dopełnienia stroju założyłam na palce zestaw kilku pierścionków. Włosy związałam koka i po przejrzeniu się w lustrze dodałam wiszące kolczyki. Jeśli chodzi o makijaż to postanowiłam nie malować się jakoś specjalnie. Wykonałam wszystko tak, jak to robię na co dzień i gdy byłam gotowa to zeszłam na dół.

Otworzyłam drzwi tarasowe, aby Simba mógł się wybiegać, a sama udałam się do kuchni. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było wlanie świeżej wody do jednej miski, a do drugiej wsypanie karmy dla psa. Nie byłam za bardzo głodna, ale wiedziałam, że za kilka godzin mój organizm będzie domagał się pokarmu, więc stwierdziłam, że zrobię sobie koktajl owocowy. Oczywiście zrobiłam go więcej, żeby chłopacy mogli go wypić jak wstaną.

Usiadłam przy wyspie kuchennej i pijąc koktajl zaczęłam przeglądać Instagrama. Polubiłam kilka zdjęć i przeczytałam parę wiadomości prywatnych. Spojrzałam na godzinę i zauważyłam, że jest kilka minut przed dziewiątą. Pustą szklankę włożyłam do zmywarki i pobiegłam na górę. Do czarnej torebki włożyłam laptopa i kilka mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy.

Dzisiaj miałam jechać do szkoły z kierowcą, który wcześniej wiedział, że ma być o dziewiątej, więc założyłam buty i wyszłam z domu. Niecałe dwadzieścia minut później byłam już przed budynkiem. Pożegnałam się z mężczyzną i ruszyłam w kierunku wejścia. Kilka osób mi się przyglądało, ale starałam się to zignorować. Mój telefon zawibrował, więc spojrzałam na wyświetlacz i zauważyłam wiadomość od Cheryl, że razem z chłopakami czeka na mnie przy szafce.

Moja szafka miała numer pięćset siedem co było dość interesujące przez to, że właśnie piątego lipca poznałam Harrego. Z daleka widziałam już trzy sylwetki moich znajomych, więc przyspieszyłam kroku. Przywitałam się z każdym z nich i otworzyłam swoją szafkę.

- Gotowa na pierwszy pełny dzień szkolny? – zaśmiała się Cheryl

- Nie powinno być źle – uśmiechnęłam się

- Wychodzimy po szkole na pizze i kręgle, idziesz z nami? – zapytał Keiynan

- Chętnie bym poszła, ale chyba mamy jakieś spotkanie – powiedziałam choć nie byłam pewna czy to prawda

To nie było tak, że nie chciałam się z nimi spotkać. Wręcz przeciwnie. Wolałam jednak dzisiaj odpocząć, bo wiedziałam, że jutro czeka nas cały dzień prób. Poza tym w ostatnim tygodniu nie rozmawiałam za długo z Alanem, więc chciałam to dzisiaj nadrobić.

- Możemy wyjść we wtorek – zaproponowałam przypominając sobie, że wtedy będę mieć wolny dzień – w weekend będziemy mieć próby, a w poniedziałek mamy wywiad, spotkanie z Paulem i Gemmą.

- Mi pasuje – odpowiedział Travis – a kiedy wylatujecie?

- W przyszły piątek, więc właściwie to we wtorek będę ostatni raz w szkole w tym roku – uśmiechnęłam się

That's my brother H.S.Where stories live. Discover now