Dylan

404 27 6
                                    

~ * ~

Jestem w jaskini, skąd wiem? Słyszę kapanie wody, jest zimno i powietrze jest inne. Wszędzie jest ciemno, kompletnie nic nie widzę. Chcę poruszać rękami, ale nie mogę bo są związane. Nogi także oplata gruby sznur. Czuję za plecami chropowatą powierzchnię i wilgoć. Jedna z nóg strasznie mnie boli, jest chyba złamana. Nagle słyszę kroki, odbijają się echem, ale słychać je coraz wyraźniej. Ktoś się zbliża. Po chwili po mojej prawej widzę małą kropkę, która jest chyba światłem. Widzę coraz wyraźniej, że idzie do mnie kobieta, która w rękach trzyma lampę. Podchodzi do mnie i stawia przedmiot na skale obok, kuca przede mną. Łapie mnie mocno za brodę i unosi moją głowę do góry.

— Księżniczka się obudziła. Pięknie.

Znam ten głos, ale nie widzę twarzy właścicielki bo pada na nią cień. Wiem tylko, że musi być wysoką blondynką.

O teraz sobie porozmawiamy, ale najpierw coś ci pokażę.

Wstaje i podchodzi z powrotem do skały. Bierze czarną torbę, której wcześniej nie widziałam i wraca. Rzuca ją na ziemię obok mnie.

— Teraz odpowiesz mi na kilka pytań słońce. Gdzie jest ukryta księga twojej mamy?

Wyciąga nóż oraz jakiś kij z torby i podchodzi. Klęka przede mną.

— Odpowiesz? Powiedz gdzie twoja głupia matka ukryła księgę?

Nie odzywam się, nigdy tego nie zdradzę, nie mogę powiedzieć.

— Jak śmiesz obrażać moją mamę? — pytam odważnie. Przybliża nóż do mojego prawego policzka.

— Jaka odważna, pewnie po niej. Tak strasznie mi przykro, że ona nie żyje. Zmarła przy twoim porodzie, widzisz zabiłaś swoją mamę. Wkurzasz mnie, ale zapytam jeszcze raz, więc grzecznie mi odpowiedz. Gdzie jest księga?

— Nigdy ci nie powiem — syczę przez zaciśnięte zęby.

Czuje pieczenie na skórze oraz ciepłą substancję, która wypływa z rany zadanej przez nóż. Blondynka uważnie rysuje mi ostrzem po skórze. Boli jak cholera, w moich oczach pojawiają się łzy, zaciskam zęby. Nagle odrywa ostrze i przykłada je do mojego uda. Wbija ostrze głęboko w mięsień. Krzyczę bólu.

— Dlaczego to robisz? Po co ci ta księga? Jesteś wampirem, nie potrafisz czarować.

Wyciąga nóż i wstaje.

— Tak się składa, że potrafię. Jestem Maya, córka z rodu Hekate. Jej córka, siostra Hellewise. Może o mnie słyszałaś.

Zamieram, Maya? To nie możliwe.

— Nic nie powiesz? Thea? Zaskoczyłam cię prawda? Ale dopiero teraz się zdziwisz

Podnosi lampę na wysokość twarzy. Maya?! Przyjaciółka taty? Co ona tu robi?

— Maya?

— Tak to ja. Maya córka Hekate i przyjaciółka twojego taty. Witaj skarbie, miałyśmy porozmawiać, ale muszę cię już opuścić do zobaczenia wkrótce.

Podchodzi do mnie i uderza mnie mocno w twarz. 

Tracę przytomność.

* * *

Zerwałam się z łóżka cała spocona. Spojrzałam na zegarek, ósma rano. Przyłożyłam ręce do skroni i pomasowałam. Zaczynała mnie boleć głowa. Znów ten sen, był trochę inny od poprzedniego, ale ta sama jaskinia i znowu to samo uczucie strachu i zapach śmierci. Nie rozumiałam dlaczego śniła mi się Maya i dlaczego mnie pobiła i zadała rany nożem. Ten sen był bardzo realistyczny, czułam straszliwy ból fizyczny jak i psychiczny. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki, by wsiąść prysznic. Wczoraj nie miałam czasu. Po powrocie z obiadu poszłam biegać, a później byłam strasznie zmęczona. Kochałam biegać, ale zazwyczaj nie miałam czasu. Wzięłam prysznic i wróciłam do pokoju. Nie wzięłam ze sobą ciuchów, więc wyszłam w samym ręczniku, który sięgał mi do połowy uda. Wchodząc do pokoju zauważyłam, że okno jest otwarte. Podeszłam, by je zamknąć i wtedy usłyszałam, że ktoś chrząka. Podskoczyłam lekko i odwróciłam się w stronę łóżka. Na środku rozłożony leżał Oscar. Zamarłam. Stałam w samym ręczniku przed Oscarem. Moje policzki oblały się czerwienią. Czułam się zażenowana, spuściłam wzrok na moje stopy.

DARKNESS // oscar molander ✔Where stories live. Discover now