Impreza i spotkanie

466 32 3
                                    

~ * ~

Po dwudziestu minutach dojechałyśmy na miejsce. Tak jak się spodziewałam. Wielka willa, otoczona wysokim ogrodzeniem, z wielką bramą teraz otwartą. Przez, którą wchodzili goście. Gdy wysiadłyśmy z samochodu było słychać głośną muzykę z wnętrza budynku. Poszłyśmy w kierunku wejścia, chciałam zawrócić, była to moja pierwsza tak duża impreza. Blaise przeczuła chyba, że chce się wycofać, więc złapała mnie pod ramię i posłała uśmiech w moim kierunku.

Chcę ci tylko kogoś przedstawić, chwile pogadamy, potańczymy, napijemy się czegoś...

— Ja nie pije.

Przerwałam jej. Nigdy nie piłam i nie miałam ochoty tego zmieniać.

— Dobra, pić nie musisz, ale poznać kogoś możesz, nie? Chwile pobędziemy, a jak będziesz chciała wrócić to wyjdziemy, okej?

Pokiwałam głową, że się zgadzam. Dziewczyna uśmiechnęła się i z podniesioną głową ruszyła do wejścia.

Od razu można było poczuć unoszący się w powietrzu zapach alkoholu, potu, papierosów i skrętów. Zapach drażnił mój nos, muzyka była coraz głośniejsza. Blaise zaprowadziła nas w kierunku kuchni. Weszłyśmy do środka, gdzie obok wysepki stała grupka ludzi w moim wieku. Podeszłyśmy do nich. Blaise przywitała się z nimi i wskazał na mnie.

— To jest Thea, moja znajoma z New Hapshire. Jej babcia prowadzi sklep z ziołami po drugiej stronie Vegas. — Wszyscy popatrzyli na mnie. Niektórzy wymamrotali jakieś powitanie, a ja pomachałam im lekko ręką. — Od lewej to jest Natalie, Drake, Omar, Kate, Oscar, Olivia i Felix oraz Jenny, Sue i Vicky.

— Fajnie cię wreszcie poznać, Thea. Blaise tyle o tobie opowiadała — powiedziała niska blondynka z naciskiem na trzy ostatnie słowa, która Blaise przedstawiła jako Natalie.

Bawiła się ona broszką, którą miała przypiętą do kamizelki, którą miała na sobie. Widniała na niej czarna dalia. Znak rozpoznawczy czarownic. Uśmiechnęłam się lekko i poprawiłam naszyjnik na mojej szyi, na którym także był narysowany kwiat.

— Brakuje mi kogoś. Prawda, Omar? — zapytała Blaise ciemnowłosego chłopaka, który stał naprzeciwko mnie i obserwował wzrokiem jakbym była nie wiadomo czym.

Razem z nim przyglądali mi się chłopak z blond włosami, które były przydługie oraz chłopak z lekkimi lokami na głowie.

— A gdzie Ogge się podziewa? Jego też miałam ci przedstawić, ale nie ma go — zwróciła się do mnie koleżanka. — Chodź idziemy po coś do picia, zaraz wracamy — rzuciła do reszty. Pociągnęła mnie w kierunku salonu, gdzie na stole stały różne napoje w tym alkoholowe. Wzięłam czysty kubek i nalałam sobie zwykłej wody.

— Co pijesz? — zapytała mnie Blaise. 

— Wodę i nie mów nic. Nie namówisz mnie na nic innego jak woda — dodałam, gdy już otwierała usta.

— Dobra, przecież ci obiecałam. Chodź wracamy do reszty, może Og się już pojawił. Przedstawię ci go. — Zaczęłyśmy przepychać się w kierunku kuchni. — On tak naprawdę ma na imię Oscar, ale jeden już jest, więc żeby odróżnić kogo wołają to mówią Ogge.

Wróciłyśmy do pomieszczenia, gdzie grupka się trochę zmniejszyła. Nie było Natalie, Drake'a, Jenny, Sue i Vicky. Blaise stanęła obok Oscara i pochłonęła się rozmową. Ja nie wiedziałam co mam zrobić popatrzyłam na Felixa, który przyglądał mi się.

— Mam może coś na twarzy, coś się stało? — zapytałam prosto z mostu.

— Co nie, czekaj? 

DARKNESS // oscar molander ✔Where stories live. Discover now