Letharia

286 21 6
                                    

* * *

Nigdy nie sądziłam, że ktoś będzie chciał mnie kiedykolwiek zabić. Czułam się z tym dziwnie. To wszystko było dziwne. Spotkanie Oscara, sny, wizja, ceremonia, w końcu ucieczka i atak. Prowadziło to do jednego, ale nie wiedziałam czego. Podpowiedzią był telefon od Mayi. Kim ona była? Chciała księgę mojej mamy. Tylko po co? Która Maya była dobra, a która zła? Która Maya chciała mnie zabić i  kto był kim?

Leżałam na łóżku w motelowym pokoju. Było już grubo po drugiej w nocy, a ja nie mogłam spać. Gdy uspokoiłam się po ataku Oscar mnie tutaj przyprowadził. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam. Cały czas byłam jeszcze roztrzęsiona. Próbowałam zamknąć oczy i odpłynąć, ale nie mogłam. Za dużo się wydarzyło. Ta, wydarzyło. Moja podświadomość mówiła mi, że nie śpię bo nie ma tu Oscara. Nie chciałam w to wierzyć, dlatego próbowałam odpłynąć w krainę Morfeusza. Na daremno.

Ciągle miałam przed oczami scenę, jak Ogge odrywa głowę Wiktorowi. Bałam się chłopaka i nie wiedziałam co on może mi zrobić. Zapewniał mnie, że mnie nie skrzywdzi, niestety było ''ale''.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i na podłogę padła słaba smuga światła z korytarza. Poruszyłam się lekko na łóżku. Postać weszła do pokoju i zamknęła drzwi. Oscar. Poznałam go po butach i tym, że zachowywał się cicho. Podszedł do łóżka i zapalił lampkę stojącą na stoliku obok. Zamknęłam oczy i próbowałam udawać, że śpię.

– Wiem, że nie śpisz, Thea.

Oscar usiadł na brzegu mebla.

– Słyszałem jak się wiercisz i chodzisz po pokoju.

Usiadłam i oparłam się o ścianę.

– Coś się stało? – zapytał.

Pokręciłam głową i naciągnęłam wyżej kołdrę.

–  Thea – wymruczał.

– Nie, nic. Po prostu nie mogę spać. Za dużo emocji dzisiaj było.

Wzięłam do ręki telefon i odblokowałam go. Miałam dwadzieścia nieodebranych połączeń od Wali'ego, trzynaście od Blaise, dziesięc od Vanessy oraz pięć od Matta. Do tego z czterdzieści wiadomości. Ojej. Chyba mi się dostanie. Miałam nadzieje, że nie wiedzą nic o ataku, a ty bardziej nie powiedzieli nic babci.

– Naprawdę? – zapytał i spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu.

Zaczęłam nerwowo bawić się telefonem. Próbowałam też opanować łzy, które zebrały mi się w oczach. Oscar wyrwał mi urządzenie i podniósł głowę za podbródek.

– Thea?

Gdy moje oczy spotkały się z jego, poleciały mi łzy, które szybko próbowałam zetrzeć. Ogge odciągnął moje ręce od twarzy i sam wytarł moje potoki na policzkach. Po chwili przyciągnął mnie do uścisku sadzając na swoich kolanach. Moje policzki były już całe mokre.

– Ciii...wszystko jest już w porządku – zaczął szeptać. – Nic ci nie grozi.

Jedna z jego rąk gładziła mnie po plecach, a druga podtrzymywała w tali. Oscar oparł podbródek na mojej głowie. Wtuliłam się w chłopaka, ukrywając twarz w jego koszulce. Zacisnęłam pięści na materiale i próbowałam się uspokoić..

– Maya nic ci nie zrobi – mówił dalej. Odsunęłam się i spojrzałam na jego twarz.

– Jesteś pewny? – wyszeptałam i wróciłam do poprzedniej pozycji.

– Tak, Thea. Obiecałem twojej mamie, że cię obronię i nic ci się nie stanie – odpowiedział.

Siedziałam mu na kolanach dopóki się nie uspokoiłam. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

DARKNESS // oscar molander ✔Where stories live. Discover now