Rozdział 24

699 54 2
                                    

-Po co mnie tu przyprowadziłaś? – Spytałam gdy chłodne powietrze przytuliło się do mojego ciała sprawiając, że pojawiła się gęsia skórka.

-Stąd bardzo dobrze widać wschód słońca. – Objęła mnie w tali rękami a brodę położyła na moich włosach.

-Więc wyciągnęłaś mnie o czwartej rano żebym zobaczyła wschód słońca? Jakże to romantyczne. – Uśmiechnęłam się szeroko lubiłam się z nią droczyć.

-Przepraszam. Myślałam, że ci się spodoba. – Usłyszałam w jej głosie smutek więc szybko odwróciłam się do niej przodem.

-Podoba mi się Lo. – Przyznałam gładząc ręką jej ciepły policzek. Uśmiechnęła się i czule musnęła moje wargi.

Wtuliłam się w jej ciało. Nawet nie wiem jak długo stałyśmy tak do siebie przytulone, a jedyną rzecz, którą słyszałam to było jej bijące serce. Nagle przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz.

-Zimno ci?

-Trochę.

Odsunęła się ode mnie. Złapała za rękę i poprowadziła na środek dachu gdzie były dwa koce. Jeden rozłożony a drugi leżał z boku żeby można się nim przykryć. Gdy podeszłyśmy bliżej zobaczyłam jeszcze koszyk. Usiadła na kocu i pociągnęła mnie za sobą. Usiadłam przed nią na co dziewczyna mnie do siebie przyciągnęła. Wtuliłam się plecami w jej tors. Przykryła nas drugim kocem i objęła mnie w pasie opierając się plecami o niewielki komin za nią. Po chwili siedzenia bez ruchu i w ciszy Lauren podstawiła mi pod nos ciepłą herbatę z termosu.

-Skąd to wszystko masz?

-Znajomości. Poprosiłam twojego lekarza o pomoc. Jest milszy niż mój. – Wytłumaczyła wtulając twarz w moją szyję.

-Kocham Cię wiesz. – Szepnęłam upijając łyk herbaty. Poczułam na szyi jak Lauren się uśmiecha i sama musiałam się uśmiechnąć.

Nightmares ✔Where stories live. Discover now