Rozdział 6

1K 62 2
                                    

Szłam do kuchni w której miałam dzisiaj pracować. To był mój pierwszy raz i się stresowałam. Lauren mówiła, że wszystko będzie w porządku ale to jakoś mi nie pomogło.

Weszłam do środka a w pomieszczeniu oprócz dziewczyny nie było nikogo innego. Zdziwiło mnie to ale cieszyłam się że będziemy same dzięki temu będę się mniej denerwować.

-W końcu jesteś. – Powiedziała idąc w moim kierunku. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę krzesła. Posadziła mnie na nim i wręczyła nóż. Popatrzyłam na niego a po chwili do oczu rzucił mi się wielki karton ziemniaków, które zapewne miałam obrać.

-Nie martw się we dwie pójdzie szybciej. – Uśmiechnęła się siadając na drugim krześle i również do ręki wzięła nóż.

-Długo już tu jesteś? – Spytałam gdy zaczęłyśmy obierać.

-Jakieś pięć miesięcy. – Odparła nie przerywając swojego zajęcia.

-Długo.

-Zapewne tak.

Popatrzyłam na nią i zauważyłam, że chyba nie ma ochoty rozmawiać więc już się nie odezwałam. Pracowałyśmy w ciszy, która była miła i żadnej z nas nie przeszkadzała. Po naszej pracy wróciłyśmy do pokoju. Położyłam się na łóżku obrócona przodem do Lauren. Dziwnie się czułam z tym, że się ani razu do mnie nie odezwała i czułam, że to moja wina.

-Przepraszam. – Szepnęłam na co dziewczyna zmarszczyła brwi.

-Za co?

-Że cię uraziłam czy coś. – Zaśmiała się sprawiając, że poczułam się głupio.

-Nie uraziłaś mnie Camz. Po prostu nie lubię rozmawiać o pobycie tutaj.

-Rozumiem, ale i tak przepraszam.

-To ja powinnam cię przeprosić. Zachowałam się jak dzieciak.

-Jest w porządku. – Odparłam i odwróciłam się przodem do ściany. Po dłuższej chwili ciszy usłyszałam skrzypienie łóżka Lauren i kroki. Poczułam jej ręce obejmujące mnie w pasie i przyciągające do swojego torsu.

-Przepraszam. – Wymamrotała Lauren do mojego ucha ze skruchą w głosie, a po moim ciele przeszły dreszcze spowodowane jej oddechem na mojej skórze.

-Wybaczone. – Szepnęłam z uśmiechem.

Poczułam uśmiech na karku a potem delikatne muśnięcie jej ust. Odwróciłam się do niej przodem i wtuliłam twarz w jej klatkę piersiową na co cicho się zaśmiała. Nie trwało długo gdy w jej objęciach odleciałam do krainy snów.

Nightmares ✔Where stories live. Discover now