Rozdział 30

742 41 2
                                    

-Więc jak czujesz się z tym, że dzisiaj wychodzisz? – Spytał lekarz ciepło się do mnie uśmiechając.

Odpowiedziałam również ciepłym uśmiechem. Może to dziwne ale będę za nim tęsknić. Bardzo dużo mi pomógł w takim krótkim czasie. Był dla mnie kimś więcej niż tylko lekarzem. Był moim przyjacielem, który zawsze wiedział co powiedzieć.

-Dobrze bo Lauren wychodzi razem ze mną. – Odparłam chwytając do ręki butelkę z wodą, która stała na biurku specjalnie dla mnie.

-Jak wam się układa?

-Wspaniale. – Nic więcej nie potrafiłam powiedzieć. Bo to co między nami było to nie dało się tego opisać słowami. Słowa to było za mało.

-Za chwile powinni przyjechać twoi rodzice. Idź się zbierać.

-Dziękuje za wszystko. – Powiedziałam jeszcze wychodząc i poszłam w stronę jeszcze mojego pokoju.

Torby były już spakowane i leżały na moim łóżku. Lauren siedziała na swoim i patrzyła przez okno. Czułam jakbym przeżywała jakieś deja vu. W dniu gdy tutaj przyszłam też pierwszy raz zobaczyłam ją w takiej pozycji. Kto by pomyślał, że się w niej zakocham. Że to ona będzie moim lekarstwem i właśnie z nią będę planować swoją przyszłość. Bo na pewno nie ja.

-Gotowa? – Spytałam podchodząc do dziewczyny i stając między jej nogami. Odwróciła głowę i popatrzyła na mnie lekko się uśmiechając.

-Nie mogę w to uwierzyć.

-Uwierz bo to się dzieje naprawdę. – Szepnęłam przy jej ustach i złożyłam na nich czuły pocałunek.

Zabrałyśmy swoje torby i wyszłyśmy. Stanęłyśmy na dworze i obydwie popatrzyłyśmy w niebo, na którym były chmury. Za niedługo zapewne będzie burza. Rozejrzałam się i przed bramą zobaczyłam samochód moich rodziców i mamę machającą do nas siedząc na masce.

-Tak cholernie cię kocham. – Szepnęła mi Lauren do ucha łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce.

-Ja ciebie też. – Odwróciłam głowę w jej stronę i szybko cmoknęłam ją w usta.

Uśmiechnęłyśmy się do siebie i ruszyłyśmy w stronę bramy.

Właśnie dziś zaczynało się moje nowe, lepsze życie. U boku dziewczyny, która sprawia, że ono jest lepsze.

Jednak to zabawne jak życie może się szybko zmienić na lepsze. Idąc do tego miejsca czułam, że już nigdy z niego nie wyjdę. Czułam, że to będzie mój nowy dom już na zawsze bo koszmary nigdy nie odejdą.

I chociaż nie odeszły to czułam się lepiej niż kiedykolwiek. Trafiając do takiego miejsca nie czujesz już nadziei, myślisz sobie, że to już koniec, że twoje życie się już skończyło a jednak moje się tak naprawdę dopiero zaczęło.

Zerknęłam na Lauren gdy auto ruszyło w stronę naszego domu a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.

Tak od dzisiaj już miało być tylko lepiej.

Tylko lepiej z Lauren, która stała się dla mnie na tyle ważna, że tylko przy niej mój mózg czuł się bezpiecznie.

Tylko przy niej czułam się wolna.

Wolna na tyle, że żaden koszmar się nie pojawiał.

Stała się moim aniołem i wiedziałam, że już do końca życia nie będę musiała się bać iść spać bo ona zawsze będzie obok i jak tarcza ochronna będzie mnie chronić przed wszystkim co złe.

Życie samo w sobie jest ciężkie czy z chorobą czy bez, dobrze jest mieć przy sobie kogoś dzięki komu to życie staje się chociaż troszeczkę łatwiejsze.

Ja już znalazłam tą osobę.

----------------------------------------

To już niestety ostatni rozdział. Wiem, że długo nie było a teraz nagle się pojawia i na dodatek ostatni ale tak właśnie miało się zakończyć to opowiadanie.

Mam nadzieje, że ta przygoda Camren wam się podobała i może czasem do niej wrócicie. Jak na razie chce teraz skończyć moje dwie pozostałe prace ale na pewno za jakiś czas pojawi się coś nowego co postaram się wrzucać bardziej systematycznie a jak na razie to życzę miłego dnia.

Nightmares ✔Where stories live. Discover now