Rozdział 15

84 6 3
                                    

Obudziłam się w nocy. Gwiazdy pięknie migotały na niebie a księżyc oświetlał te miejsce jasnym światłem. Usiadłam w siadzie skrzyżnym rozglądając się.

-Nie umiesz spać, hm?-usłyszałam za sobą na co lekko drgnęłam.

Kiwnęłam tylko głową na tak.

-Hm... Nie wiem czy pamiętasz... Ale gdy byliśmy mali i spędzałem lato w twojej wiosce...-Spojrzał w niebo z uśmiechem po czym spojrzał na mnie.-Zawsze gdy nie umiałaś zasnąć...-Podszedł do mnie i usiadł blisko mnie na co me serce zaczęło szybciej bić.-Prosiłaś bym z tobą spał...-Przytulił mnie delikatnie i wraz ze mną się położył.

Nic nie powiedziałam. Nawet nie wiem co? Jednakże będąc w jego objęciach czułam się bezpiecznie. Sen szybko przyszedł.


-Wujku Akio..?-spytałam zapłakana.

-Tak, [T/I]?

-C-Czy De...-kun -słowa były niewyraźne...- może ze mną spać..?

-Jasnę złotko. Już go wołam.

Po chwili przyszedł blond włosy chłopak którego twarz była rozmazana.

-Nie umiesz zasnąć, hm?

-T-tak...

Nieśmiało spojrzałam na niego.

-Już, w porządku. Chodź, hm.

Delikatnie złapał mnie za rękę i wraz ze mną poszedł do łóżka. Po chwili mnie przytulił.

-Śpij spokojnie, jestem przy tobie...-wyszeptał.

×××

Nazajutrz całą trójką przygotowaliśmy się do dalszej podróży. Pierwszą godzinę przeszliśmy w spokoju. Później...

-Chyba śnisz! Prawdziwa sztuka jest tym pięknym ulotnym momentem, hm!

-Chciałbyś. Prawiwą sztuką jest to co jest wiecznie i piękne-powiedział ze stoickim spokojem sasori. Jednakże w jego głosie było czuć nutkę poirytowania.

-Pfff! Sztuka jest krótkotrwała! Sztuką jest eksplozja!

-Może zapytajmy się [T/I] o to czym jest sztuka?

-Dobry pomysł. [T/I]?

-Ja... Jeszcze nigdy się nad tym nie zastanawiałam...-chłopacy się załamali.-Aleee... Dla mnie sztuką jest coś co trwało krótko-na twarz Deidary wkradł się uśmiech zwycięzcy-ale wspomnienie jakie zostawia jest wieczne.

-Na przykład?-spytał Sasori.

-Na przykład... Uh...-Spaliłam buraka. Nie wiem czy chcę to mówić przy dwóch niemalże obcych mi ludziach.

-Wszystko w porządku?-spytał Deidara z wyczuwalną troską w głosie.-Jesteś czerwona.

-T-tak. Wszystko ok.

Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Na miejscu nie zastaliśmy nikogo. Było cicho i spokojnie. Wiatr delikatnie muskał mą twarz. Słońce powoli kierowało się ku zachodowi.

-Gdzie on jest... Mieliśmy się tu spotkać minutę temu a go dalej nie ma. Spóźnia się-mruczał pod nosem sasori będący w swej kukle.

-Czy aby na pewno, mistrzu sasori? Byłem tu przed wami-zza drzew wyłonił się szarooki mężczyzna.

-To dlaczego nie wyszedłeś powiedzieć chociażby dzień dobry?

-Ponieważ nie mogłem uwierzyć że moja bratanica tak bardzo urosła i zmieniła się w cudowną kobietę.

-To wiele wyjaśnia, hm...-burknął pod nosem Deidara.

-Dobrze, możesz odpieczętować jej dostęp do chakry? Najlepiej teraz?

-Tak, tylko proszę kogoś o przytrzymanie jej. Odpieczętowanie jej chakry może być dla niej trochę bolesne ale zważając na to że pieczęć słabnie, będzie boleć mniej.

-Ale nic jej nie będzie?-spytał niebieskooki.

-Tak, Spokojnie.

Deidara podszedł do mnie chwytając mnie mocno za ramiona jednakże uważając na to aby nie zrobić mi krzywdy. Akio przyłożył dłonie do mych pleców ówcześnie osuwając w dół górną część ubrania. Po chwili poczułam jak fala bólu zaczyna przeszywać moje ciało a moc i energia zaczynają nagle napływać. Było to strasznie silne uczucie. Poczułam coś jeszcze... Coś strasznego aczkolwiek "przyjaznego" zarazem... Coś jakbym nie była sama w tym ciele.

-Gotowe. Jak się czujesz [T/I]?

Deidara delikatnie mnie puścił. Już chciałam odpowiedzieć gdy nagle przed oczami miałam tylko ciemność, straciłam przytomność.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Where stories live. Discover now