Rozdział 48

30 3 0
                                    

Tydzień minął, jak strzała. Poszłam się pożegnać z ciotką i wujkiem. Kakuzu powiedział, żebyśmy wzięli ze sobą te dwie młode dziewczynki. Głównie, dlatego że są ze mną zżyte i mogą zrobić trochę dla organizacji.

-Za ile mniej więcej będziemy w bazie?-Spytała Nanami.
-Od dwóch do czterech dni.-Odpowiedział Kakuzu bez cienia uczuć.
-Oi, Kakuzu! Przestań być taki nie miły dla tej dziewczynki! Jestem pewien, że choć trochę więcej... A ja wiem... Um... Chęci! I entuzjazmu ci nie zaszkodzi!

Kakuzu go zignorował i szedł dalej. Aktualnie jesteśmy godzinę drogi od wioski. Przed jej opuszczeniem kupiliśmy jeszcze sporo jedzenia.

-Ktoś was śledzi.
-Huh?

Rozejrzałam się wokół. Po chwili usłyszałam szmer.

-Padnąć!-Krzyknęłam.

Wszyscy od razu położyli się plackiem na ziemi. Gdy wstaliśmy, wokół nas było pełno kunai. Po chwili wróg wyszedł zza rogu. Było to czterech mężczyzn w czarnych strojach i maskach zasłaniających ich usta. Nie mieli na sobie ochraniaczy, więc zidentyfikowanie ich nie jest i nie będzie prostym zadaniem.

-[T/I], Weź dziewczynki i stańcie za nami. By się z nimi rozprawimy.

Kiwnęłam na tak i wzięłam dzieci do siebie i się trochę odsunęłam. Kakuzu ruszył na dwóch po naszej lewej, a Hidan na tych po prawej.

Najpierw w ruch poszła broń. Później taijutsu. Ostatecznie przeszło do Ninjutsu. Z tego, co pamiętam to Hidan nie za bardzo używa ninjutsu, więc postanowiłam zrobić kilka płomiennych tygrysów, aby mu pomóc w walce. Co ciekawe, te tygrysy, gdy zostaną zaatakowane wodną techniką mają zamiast pary, wypuszczać trujący dym. Niestety dopóki te łajdaki mają maski... Trucizna może przypadkiem przeszkodzić Hidanowi.

Obserwowałam jak Kakuzu załatwia swoich na miazgę. Hidan bawi się jednym, robiąc jakiś rytuał, podczas gdy moje tygrysy odciągają drugiego, by mu nie przeszkodził.

Gdy Kakuzu skończył ze swoimi, ruszył na tego, którym zajmowały się tygrysy.

-To nie czas i miejsce na twoją durną zabawę w rytuały, Hidan!-Wrzasnął wściekle Kakuzu roztrzaskując przeciwnika o kamień i rozrywając mu maskę.

Gdy tygrysy było dość blisko, sama sprawiłam, że wybuchły, rozprzestrzeniając trujący dym. Kakuzu odskoczył od tego. Na nieszczęście drugiego z wrogów, znajdował się w polu rażenia trucizny i stał się jej ofiarą. Hidan zaprzestał rytuał i obserwował jak wrogowie leżą martwi.

-Może, by się pozbyć ciał?
-Dobrze myślisz, [T/I].

Wzięliśmy ciała i zabraliśmy ich dobytek, jaki posiadali ze sobą. Później zrobiliśmy z nich mini stosik i ich podpaliłam.

-Mieli dość dużo kasy jak na takich łajdaków...-Mruknął Kakuzu, licząc pieniądze w dłoni.
-To nie czas i miejsce na liczenie pieniędzy, Kakuzu!-Upomniał go Hidan.-Zresztą... Chodźmy dalej, nim się zacznie ściemniać.

×××

Reszta drogi na polanę minęła nam dość spokojnie. Ja żartowałam z Hidanem. Dziewczynki szły ze mną i Hidanem za rękę. Co ciekawe, zaczęły na niego mówić wujek Hidan... No może tylko Nanami. Tomoko głównie przytakiwała lub kręciła głową na nie. Zaś Kakuzu... Milczał i nas prowadził. Aktualnie robimy ognisko. Mamy zachód słońca i trójkę głodomorów.

-Hidan idzie po patyki, [T/I] rozpali potem ognisko, ale najpierw wraz z dziewczynkami rozłożą sobie śpiwory.-Zarządził Kakuzu.
-A ty, stary leniu?
-Ja będę liczył pieniądze i przejmę pierwszą waryę. Drugą masz ty, a trzecią [T/I].
-Uhm...

Hidan udał się w stronę lasu, a ja z dziewczynkami zaczęłyśmy rozkładać śpiwory. Poszło nam to dość sprawnie. Po chwili postanowiłam wypakować jedzenie. Gdy Hidan wrócił z patykami, rozłożyliśmy je w stosik i rozpaliłam ognisko.

-No to czas na grillowanie jedzonka!-Wykrzyknął radośnie Hidan biorący jakieś mięso zakupione w naszej wiosce.
-Tylko pamiętaj, że te jedzenie nie jest tylko dla ciebie!-Upomniałam go i sama wzięłam jakieś jedzenie dla dziewczynek i zaczęłam je podsmażać.
-Tak, tak.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Where stories live. Discover now