Rozdział 45

52 3 7
                                    

Od wczorajszej nocnej rozmowy z Nanami wciąż po głowie krążą mi jej słowa. Czy naprawdę Akatsuki zaatakowali klan Ōkami? Z jednej strony, Akatsuki to niebezpieczna organizacja, która zrobi wszystko by osiągnąć swój cel... Pytanie tkwi w tym... Po co mieliby atakować Ōkami i oskarżyć ich o kłamstwo? Klan Ōkami jest jednym z najszczerszych klanów, jakie ludzkość widziała.

-Uważaj!
-Ah!

Zderzyłam się z pewnym mężczyzną, którego zakupy, jakie miał przed sobą rozsypały się na ziemię.

-Najmocniej przepraszam! Zamyśliłam się i nie widziałam pana!-Podałam mu rękę, by pomóc mu wstać.
-Dobrze, nic się nie stało.

Mężczyzna poprawił fryzurę i otrzepał się z kurzu. Następnie uśmiechnął się lekko do mnie. Posłałam mu w odpowiedzi przeprosinowy uśmiech.

-P-Pomogę panu zbierać te zakupy. W końcu to przeze mnie się rozsypały...- Kucnęłam i zaczęłam zbierać zakupy. Ten tylko kiwnął na znak, że rozumie i sam również zaczął zbierać zakupy.

Gdy wszystko zostało uzbierane i powkładane do siatek, mężczyzna oddalił się z zakupami. Ja tylko westchnęłam i udałam się dalej.

-Powinnaś była bardziej się skupić na tym, co dzieje się wokół. Jeszcze byś wpadła na jakiegoś... A ja wiem... Jakiegoś arcy potężnego shinobi i miałabyś przerąbane.-Powiedziała zirytowana Matatabi.
-Jedyni tacy to są kage, większość Jinchuurikich i może jakieś pojedyncze jednostki, takie jak Madara Uchiha. I szanse na ich spotkanie są nikłe.
-Tak, tak. Wmawiaj sobie. A teraz idź do tego sklepu po pieczywo nim wszystko wykupią!

×××

-Wróciłam!
-To dobrze. Masz już pieczywo?
-Tak... Prawie by mnie stratowała jakaś kobieta, która „potrzebuje tego chleba i tych bułeczek, by przeżyć”! I się jeszcze chamsko uśmiechała.
-Ojoj. Ale nic Ci nie jest?
-Jestem cała... Hidan i Kakuzu już przybyli?
-Jeszcze nie.
-Rozumiem... Pójdę potrenować w ogródku.

Udałam się na podwórek za domem. Wzięłam kilka kunai, jakie były na stoliku i stanęłam kilka metrów od kukły do treningu. Następnie wzięłam wdech i wraz z wydechem wyrzuciłam wszystkie kunai, jakie miałam.

-Całkiem nieźle jak na start-powiedziałam do siebie, podchodząc do kukły i wyjmując kunai.

Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Obróciłam się na pięcie i ujrzałam parę czerwonych oczu. Nie był to znany wszystkim sharingan. Nie były to także oczy Nanami. Była to Tomoko.

-Dzień dobry Tomoko. Wstałaś już?-W odpowiedzi tylko kiwnęła głową i podeszła bliżej.-Jesteś głodna?-Tym razem pokręciła na nie.

Coś czuję, że ciężko będzie się z nią dogadać...

Dziewczynka sięgnęła po coś do kieszeni. Zerknęłam z ciekawości co robi. Z kieszeni wyjęła kartkę i jakąś kredkę. Następnie coś na niej napisała i mi pokazała.

-Czy mogę... Z panią... Potrenować?- Przeczytałam na głos. Spojrzałam tylko na nią, a ta pokręciła głową.-Oczywiście, że tak! A co byś chciała potrenować?

Wyrwała mi kartkę z ręki i znów zaczęła pisać. Racja... Przecież Tomoko nie mówi. No nic jakoś damy radę.

-Ninjutsu? Hmmm.... A jakim elementem chakry dysponujesz?

Spytałam, krzyżując ręce, na co ta podeszła do stolika, na którym było pudełko. Z początku nie wiedziałam, o co chodzi dopóki sobie nie przypomniałam pewnej rzeczy. Moja ciotka ma całe pudełko kartek, za pomocą których sprawdza się typ chakry.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Where stories live. Discover now