Rozdział 18

69 6 0
                                    

Rano zostałam obudzona w nietypowy sposób gdyż pierwszą rzeczą jaką widziałam był pyszczek kota od ciotki i oczy tej małej uroczej kulki futra. Kot leżał mi na klatce piersiowej. Deidara wciąż spał a za oknem słońce dopiero wschodziło.

-Pssst! [T/I]! To ja, Matatbi.

-Matatabi..? Co się stało...-mruknęłam pod nosem.

-Nic, po prostu chciałam sprawdzić czy w końcu możemy ze sobą normalnie rozmawiać.

-Oh, ok.

-A tak w ogóle to nie mów o mnie nikomu z tego całego Akatsuki. Chyba cenisz sobie swoje życie i życie twojej towarzyszki, to znaczy moje.

-Ok..?

Po chwili nastała cisza. Matatabi nic się nieodzywała. Ja tylko spoglądałam na sufit starając sobie przypomnieć swoje dzieciństwo gdyż moje wspomnienia były niekompletne. Mam pewne luki w pamięci.

Nagle materac trochę zaskrzypiał a śpiący obok blondyn obrócił się do mnie i przytulił mnie strasząc kota, który wyskoczył z łóżka. Co prawda nie mam nic przeciwko przytulaniu... Ale łeb w moim biuście to przesada! Ruszyłam kolanem w kierunku mojego brzucha po drodze uderzając blondyna w krocze. Jego reakcja była bezcenna! Otworzył oczy szeroko i syknął pod nosem zabierając ręce ode mnie i łapiąc się za bolący punkt. Natomiast podczas obracania się na plecy zleciał z łóżka. Zaczęłam się śmiać.

-Z-za co to było, hm!?-Krzyknął z wyczuwalnym bólem w głosie.

Nic nie odpowiedziałam. Nagle do pokoju weszła ciocia Aoi.

-Co się tak drzecie z samego rana?

-[T/I] uderzyła mnie w krocze, hm!-zawył starając się powstrzymać łzy.

-Czym on sobie na to zasłużył?

-Miał głowę w mym biuście...-mruknęłam.

-C-co!?

-Chcesz powtórkę?-powiedziała strasznym głosem Aoi.

-N-Nie!- wstał przerażony i pobiegł do łazienki.

Zaczęłam się śmiać. Po chwili dołączyła się do mnie ciocia.

-Jak się czujesz kochana?

-Dosyć dobrze. Czuję jak pewna energia we mnie wrze.

-Czyli w końcu masz dostęp do chakry?

-Tak!

-To wspaniale! Myślę że Tora nie może się doczekać aż go przyzwiesz.

Tora? Pomyślałam.

-Taki tygrys którego możesz przyzwać. Do czasu aż nie poznałaś pewnego blondyna, był on twoim jedynym wiernym przyjacielem-powiedziała Matatabi.

-Racja.

-Dobrze, ubierz się i chodź do jadalni. Przy okazji, to samo powiedz twojemu koleżce by tam przyszedł.

-W porządku.

Wyszła. Ubrałam się w te same ciuchy które miałam jak tu szliśmy. W sumie innych nie mam. Rozczesałam włosy, a następnie spojrzałam na stolik będący w rogu pokoju nieopodal łóżka. Były na nim dwie przekreślone przepaski. Iwagakure i [nazwa wioski]. Tylko czy [nazwa wioski] dalej istnieje? W końcu została zbombardowana przez ninja z kraju wiatru...

-Co tak stoisz i myślisz, hm?-spytał blondyn spokojnym głosem. Mimo to podskoczyłam ze strachu. Kiedy on tu przyszedł?

-Deidara, czy [nazwa wioski] dalej istnieje?

Uśmiechnął się i spojrzał się na mnie dziwnym spojrzeniem.

-Przecież jesteśmy w [nazwa wioski].

Zamarłam. Serio jesteśmy w mojej ukochanej wiosce? W wiosce w której się wychowywałam przez większość mojego dzieciństwa?

-Na prawdę?

-Tak. Jednakże wioska nie jest taka jak dawniej. Nie zamieszkują jej już tylko trzy klany. Zamieszkuje ją około 9 klanów z czego 2 są niezbyt przyjaźnie nastawione do twojego klanu.

-Czemu?

-Są to klany które niegdyś zamieszkiwały kraj wiatru. Są zazdrosne o twe kekkei genkai, dlatego chciały wyeliminować twój klan, jednakże sytuacja wyszła spod kontroli i cała wioska ucierpiała. I jak widać ocalałaś ty i twój wujek z ciocią.

-Oh...

Spochmurniałam. Czyli nie spotkam reszty swych krewnych.

-Ten przekreślony ochraniacz jest twój-podał mi ochraniacz wioski [nazwa wioski] ówcześnie zakładając swój własny.

Założyłam swój po czym spojrzałam w lustro wiszące na ścianie. Po chwili obróciłam się do Deidary.

-Chodźmy na śniadanie-odrzekłam po czym wraz z blondynem poszliśmy do jadalni.

Na miejscu zastaliśmy Aoi i Akio siedzących przy stole i czekających na nas.

-Gdzie jest Sasori?

-Poszedł do bazy przedwczoraj twierdząc, że nie ma zamiaru dłużej czekać na to aż się obudzisz, hm.

Kiwnęłam tylko głową na znak że rozumiem.

-Smacznego!


[Time Skip]


Pożegnaliśmy się z Akio i Aoi po czym wyruszyliśmy w kierunku bazy. Mieszkańcy zdawali się niezwracać uwagi na nas. A tym bardziej na to że jesteśmy z Akatsuki. Z tego co mówiła Matatabi, mój klan z pokolenia na pokolenie w wieku 18 lat stawał się prywatnymi szpiegami Akatsuki. A ze wzgledu na nasze specjalne kekkei genkai nikt nie mógł uzyskać od nas informacji w żaden inny sposób, niż zmuszenie siłą do gadania.

-Znów bujasz w obłokach, hm?

-Huh? Nie?

-W takim razie co przed chwilą do ciebie powiedziałem, hm?

-Uh... Że...-Co on wcześniej powiedział? Powinna byłam słuchać...

-Nie mówiłem nic...-Powiedział z dziwnym uśmiechem.- Wiem że świat fantazji jest lepszy od tego. Ale jak tak dalej będziesz robić to się zgubisz albo zabijesz.

Nic nie mówiąc odwróciłam wzrok czując jak moje poliki palą się ze wstydu. Na niebie nie było ani jednej chmury, słońce świeciło przyjemnie a wiatr orzeźwiająco muskał mą skórę. To będzie przyjemna podróż.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon