Rozdział 32

51 7 1
                                    

A więc używa również elementu wody? To będzie ciężka walka... Pomyślałam, tworząc wokół siebie powietrzną barierę.

-Nie myśl sobie, że ten wicherek Cię obroni!
-Zamknij się, hm!-Blondyn posłał w jej kierunku masę glinianych ptaków, które zaczęły wybuchać jeden po drugim, robiąc miejsce i zasłonę dymną kuli ognia Itachiego.

Wszyscy spojrzeliśmy w kierunku, gdzie unosił się dym. Po dziewczynie nie było ani śladu. Zaniepokojona rozejrzałam się, by ujrzeć jak wynurza się za Deidarą.

-Dei! Za tobą!-Rzuciłam w jej kierunku Kunai'a którego sprytnie odbiła, wbijając wodny sztylet w plecy Deidary. Ku jej zdziwieniu, usłyszała tylko śmiech, a klon przed nią wybuchł, odrzucając ją w powietrze.-Uff...

Niestety na odpoczynek zbyt wcześnie, z nieba nadleciały wodne pociski. Umocniłam moją barierę, by nie oberwać, chłopacy natomiast unikali ich, odskakując z miejsca na miejsce.

-I co teraz zrobisz? Typiara używa technik wody i ziemi.
-Dałoby się umocnić dobrze wiesz, którą technikę?
-Hmmm.... Mam pomysł...

[Deidara pov]

Skubana, myśli, że nas pokona? Podczas robienia uników obserwowałem [T/I]. Wyglądała, jakby intensywnie nad czymś myślała. Gdy tylko atak ustał, doskoczyłem do dziewczyny. Niestety jej bariera uniemożliwia mi i Itachiemu podejście bliżej.

-Długo będziesz siedzieć pod tą osłoną czy nam pomożesz, hm?-Brak reakcji.- [T/I]?-Nic.- [T/I]-Chan?-Wciąż nic.- Hej! Nie ignoruj mnie!
-Zostaw ją i skup się na tamtej kobiecie-odezwał się stanowczo Uchiha.
-Twój kolega na rację, zostaw te beznadziejną dziewuchę i jej bestię-odezwała się kobieta idąca do nas z dziwnym uśmiechem.-Nie jest warta niczego więcej, niż śmierci.
-Po moim trupie-wręcz wyplułem z siebie te słowa ze złości. Jak ona może tak gadać o [T/I]!? Nie zrobiła nic.
-Z rozkoszą.

Kobieta oblizała usta. Spojrzała na osłonę [K/W] włosej a jej mina wyrażała niezadowolenie. Czyżby nie była w stanie się przebić przez jej osłonę? ... No przecież, że nie głupku. Tak, to by ją wtedy zniszczyła.

Podczas gdy tak rozmyślałem, Uchiha zaczął robić pieczęcie za plecami. A gdy tylko kobieta na niego spojrzała, ten, jak na zawołanie wykrzyknął swoją technikę, a dziewczyna oniemiała. Skoro on ją wykańcza psychicznie, to ja ją wykończę fizycznie.

Kilka węży popełzało do niej i zaczęło ją wiązać. Już miałem zwycięsko wykrzyczeć swą technikę, lecz poczułem metaliczny smak w ustach.

-Nie tak prędko...-Zaśmiała się wyjmując powoli katanę z mego brzucha.-Że też daliście się nabrać na dziecinną sztuczkę z klonem.-Zacisnąłem zęby i spojrzałem na dym pozostały po klonie.-Szkoda, że zaufałeś tej szmuli. Ładnyś jest i nie wart bycia jej towarzyszem.
-Łżesz...-Wycedziłem przez zęby.

Gdy tylko katana całkowicie wyszła z mego ciała, poczułem kopnięcie w plecy i poleciałem na twarz. Ugh... Nie mogę się ruszyć... Spojrzałem na nią z nienawiścią.

-Jeden z głowy-rozejrzała się.-Przykre, że twój towarzysz nie przyszedł Ci na ratunek. Bynajmniej masz zaszczyt zginąć z rąk jednej z najlepszych twórczyni trucizn w całym kraju wiatru.

Spojrzałem w kierunku [T/I], wciąż stała nieruchomo... W zasadzie to siedziała na wpół klęcząc. Co się z nią dzieje? Po szatynie nie było śladu. Czyżby zwiał? Hah, zawsze wiedziałem, że Uchiha to tchórze.

Nagle poczułem skręt w żołądku. Nie jest dobrze...

[Itachi POV]

Obserwowałem szarowłosą z ukrycia. Poszedłbym pomóc wybuchowemu artyście, ale wtedy sam nie miał bym szans.

-Heh, uciekł. Nie sądziłam, że taki z niego tchórz...-Dziewczyna zaśmiała się do siebie. Myślę, że to dobry moment na atak.

Rzuciłem ze świstem jednym z Kunai, jak podejrzewałem odskoczyła od niego. Na jej nieszczęście nie uniknęła drugiego, którego wyrzuciłem niemalże w tej samej chwili co tamten. Szarowłosa upadła, wyklinając pod nosem.

Podczas gdy ta wyciągała kunai, wysłałem w jej kierunku shurikeny nasycone chakrą. Już, gdy myślałem, że oberwała, przed oczami miałem ogromnego shurikena, wokół którego była wodna otoczka. ... Plask. Przybiła mnie do jednego z pobliskich drzew. Wyplułem krew. Złamała mi żebra.

Spojrzałem na nią w ciszy. Ta tylko wstała i opierając się o katanę, zaczęła do mnie iść ze strzykawką w ręce. Ścisnąłem usta w wąską linię.

-I drugi z głowy-uśmiechnęła się wstrzykując mi coś.-Sama trucizna paraliżująca to za mało jak na moje-mruknęła, obracając się w kierunku [K/O] okiej, wokół której przestała unosić się bariera. Jeśli ona polegnie, to koniec dla nas wszystkich.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Où les histoires vivent. Découvrez maintenant