Rozdział 25.1

66 8 0
                                    

-Wooooo, wysoko trochę.

-Stąd są najlepsze widoki, hm.

-Widzę właśnie! Pięknie to wszystko wygląda. Swoją drogą, daleko jeszcze?

-Nie, jeszcze z pięć minut-mruknął wychylając się lekko by móc ujrzeć co jest przed nami.

-Nie jesteś zły na Konan że zdradziła mi twój plan na naszą podróż?

-Nie jestem. I tak musiałbym Ci powiedzieć gdzie się wybieramy. W końcu, inaczej nie wiedziała byś w co się ubrać, hm.

-Racja... Hehe, swoją drogą nieźle się odstroiłeś.

-Phi, nadal daleko mi do ciebie. W tej Yukacie wyglądasz cudnie.

-Nie przesadzaj.

-Nie jestem ogrodnikiem-uśmiechnął się chytrze.

-Dei!

-No już, już. Nie wybuchaj mi tu.

Spojrzałam na niego lekko spod byka po czym się od razu rozpromieniłam.

-Dei, spójrz!-Wskazałam na wielką, kolorową plamę.

-Oho, czyli lądujemy.

Ptak wylądował w lesie, gdzie też go zostawiliśmy i ruszyliśmy na festiwal.

Z początku było słychać tylko muzykę, ale gdy weszliśmy na główną ulicę, od razu uderzyły w nas zapachy przekąsek, muzyka i dużo świateł bijących z kolorowych lampionów i latarni. Ludzie chodzili wszędzie z uśmiechami na twarzach.

-Jak tu pięknie!-Krzyknęłam podekscytowana.

-To jeszcze nic, poczekaj na finał. A teraz chodź, kupimy jakieś maski lub przekąski.

-Hmmm... Może najpierw maski?-Wskazałam na stoisko z maskami kota i lisa na pół twarzy.-Będziemy mogli jeść dalej mając je na twarzy. Do tego są śliczne!

-W porządku!


[Time skip]


Minęły chyba dwie godziny odkąd się tu zjawiliśmy. Jest tu pełno gier typu 'wyłów jabłko używając tylko ust' i takie tam. Zaliczyliśmy też wiele stoisk z przekąskami. Do finału została jeszcze godzina więc wraz z Deidarą maszerujemy przed siebie.

-Patrz!-Zatrzymałam się patrząc na dużego białego misia.-Wygrasz mi gooo?-Spojrzałam na niego niczym mały szczeniaczek.

-W porządku, hm.

Deidara zapłacił facetowi a ten dał mu trzy shurikeny. Zadanie jakie ma Dei wykonać, to trafić w środek tarvzy shurikenem.

-Patrz jak się to robi-powiedział blondyn przepełniony pewnością siebie.

Rzucił wszystkimi trzema z czego tylko dwie trafiły środek.

-Proszę, oto miś dla was-powiedział ciepło mężczyzna podająć dużego niedźwiadka Deidarze, który podał misia mi.

-Dziękuje!-Wykrzyknęłam radośnie tuląc misia do siebie.

-Mhm, chodź ze mną. Pokażę Ci pewne wzgórze, hm.

-Ok!

Niebieskooki złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w kierunku 'pewnego wzgórza'.

Wyszliśmy z centrum, serca festiwalu przechodząc przez gęsty bluszcz i inne rośliny, wychodząc na piękna polanę z której zaczęliśmy wchodzić na niewielkie wzgórze. Na niebie mieniły się gwiazdy pięknym blaskiem, zaś księżyc oświetlał nam naszą drogę. Delikatny wiaterek bawił się zarówno moimi jak i Deidary włosami.


-Długo jeszcze?-Mruknęłam.

-Jescze chwila.

Szliśmy przed siebie, a bynajmniej takie mam wrażenie bo miałam przepaskę na oczach.

-Deidara-Kun..! Gdzie idziemy???-Jęknęłam męczeńsko nic nie widząc.

-Zobaczysz!-Wykrzyknął pewien chłopiec ciągnąc mnie w tylko sobie znanym kierunku.

-Możesz zdjąć z oczu tą przepaskę.

Zgodnie z poleceniem, zdjęłam przepaskę. W tej samej chwili wystrzeliły fajerwerki.

-Woooo!

Zachwycona spoglądałam na migające światła. Wszystko wyglądało jak z bajki. W pewnej chwili, chłopak do mnie podszedł i mnie przytulił.


-Już jesteśmy-powiedział Blondyn oddychając pełną piersią.

-Cudnie tu-powiedziałam zachwycona.

-Wybrałem te miejsce z myślą o tobie i o naszym dzieciństwie.

-Huh, to tutaj byliśmy..?-Mruknęłam przypominając sobie urywek wspomnienia.

-Aha! Najlepsze jest to że nie zmieniło się tu nic, poza tym że nie ma już tu tej huśtawki i jest więcej kwiatów, hm.

Rozejrzałam się podziwiając miejsce. Na prawdę tu cudnie. Cisza, spokój... I tylko my.

-Ekhem, ja też tu jestem-mruknęła Matatbi.

-No tak i ty też.

-No, bo juz myślałam że o mnie zapomniałaś.

Przewróciłam oczami i spojrzałam w niebo na którym było pełno gwiazd. Nic nie może pójść źle...

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Où les histoires vivent. Découvrez maintenant