Rozdział 42

39 6 0
                                    

[Deidara POV]

Sasori ma dzisiaj wrócić do bazy, a jutro wyruszamy na misje. A skoro o misji mowa... Od tamtej misji z [T/I] minęło trochę czasu, a mi i Itachiemu wciąż zadawane są pytania co się działo dokładnie. Chyba lider wie, że nie powiedzieliśmy mu prawdy... Mimo to z Itachim trzymamy usta na kłódkę. Nawet nam założył, jakby barierę, by nawet lider nie dotarł do tych wspomnień. Co prawda byłem niechętny, ale skoro to dla dobra naszego i [T/I]...

Westchnąłem lekko i wziąłem łyk kawy. Dlaczego musiała iść na trening... Dlaczego nie może prędko do bazy wrócić... Spojrzałem tępo w swoje odbicie jakie znajdowało się w kubku, na ciemnej cieczy. Możliwe, że będzie to dla niej lepsze jak nie będzie w bazie. Będzie mniej narażona na to, że będą ją podejrzewać o bycie Jinchuurikim.

-Sam widziałeś na własne oczy. Ona jest Jinchuurikim.
-Tak wiem... Z jednej strony chcę iść za wolą Lidera w kwestii łapania bestii... Ale to zabija ich posiadacza, prawda?
-Tak... Słuchaj, normalnie machnąłbym na to ręką... Ale Hidan pewnie by się załamał z wieścią o śmierci jego ukochanej kuzynki, a ty o wieści, że przyczyniłeś się do zabicia swojej "siostry"...-Wziął głęboki wdech. A potem wydech.-Pomogę Ci ukryć prawdę przed liderem. Razem z Kisame wyruszymy po zwoje, w których powinno coś pisać o tym co zrobić by bestia zniknęła, a jej posiadacz żył, lub coś w tym stylu.
-Na prawdę!?-Spojrzałem na niego z blaskiem w oczach.
-Tak. Tylko dlatego, że wiem jak to boli zabić własną rodzinę. A teraz pora zataić nasze wspomnienia o tym i o tym, co widziliśmy przed liderem.
-Nie wierzę, że to powiem, ale dziękuję Ci Itachi.
-Nie ma za co.

Nigdy bym nie uwierzył, że zgodziłem się, aby Uchiha mi pomógł...

-Co tak siedzisz markotnie?-Spytała Konan przychodząc do salonu i siadając obok.-Martwisz się o [T/I]?
-Może trochę. Kiedy wróci do bazy?
-Wróci, gdy ukończy trening z sukcesem. W końcu to była jej wola by chcieć nauczyć się medycznych jutsu i być wsparciem na misjach. A jako że lider widział w tym pewne plusy to jej pozwolił.
-Ha.... Mam nadzieję, że Sasori nagle nie postanowi jej wykończyć. Albo żeby nagle jej nie zaczął nakładać do głowy, że prawdziwa sztuka jest wieczna, hm!
-Ta... Bo przecież nikt, by tego nie chciał-powiedziała, jakby od niechcenia.
-Idę tworzyć sztukę. Będę za jakiś czas. Nie czekajcie z kolacją.

[Deidara x Reader] Przypomnij mnie sobie Cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz