Rozdział 3 - Aniołki z Beauxbatons

866 26 4
                                    

CHLUP. Do wiaderka zleciał kolejny ślimak. I miała nadzieję, że to już ostatni. Hermiona chyba już dawno nie czuła się tak okropnie. Oczywiście, była wdzięczna, że nie oberwała Avadą, ale w tym momencie ciężko było jej się z tego cieszyć. Jej twarz oblepiona była śluzem ślimaków, których ilości już nie liczyła. Nawet na włosach widziała zeschnięte kołtuny, świadczące o obecności mazi. Do wnętrza naczynia wolała nie zaglądać, nie wspominając o smaku, który wciąż czuła w ustach. Nie pozwoli, żeby temu aroganckiemu debilowi uszło to na sucho. Co prawda po wyjściu z sali Harry i Ron zdecydowanie chcieli  dać mu nauczkę, ale wtedy ich powstrzymała. Jak to mówią, zemsta najlepiej smakuje na zimno i była pewna, że wystarczy odczekać jakiś czas, a pomysł i okazja z pewnością się nadarzą. Oczywiście, ten idiota miał ją w głębokim poważaniu i nie odprowadził jej nawet do skrzydła, ale tego akurat nie miała mu za złe. Gdyby Pani Pomfrey zobaczyła ich razem, chyba na miejscu zeszłaby na zawał. Zaśmiała się w duchu wyobrażając sobie reakcję kobiety i uświadomiła sobie, że rzeczywiście chyba jej zapas ślimaków już się wyczerpał. Nareszcie. Rozejrzała się wokół, ponieważ tak naprawdę po raz pierwszy mogła teraz zobaczyć, jak wygląda jej nowy pokój. Ściany pomalowane były na czerwono, a z sufitu zwisała piękna, zdobiona, złota lampa. Naprzeciwko wejścia znajdowało się ogromne okno, z możliwością wyjścia na balkon. Po dwóch jego stronach znajdowały się złote zasłony, a za nimi stały łóżka, jej i Ginny. A w zasadzie, wielkie, zdobione złotem łoża dwuosobowe, okryte baldachimem z przyjemnego materiału. Na ścianie nad łóżkiem Ginny widniało godło ich domu, natomiast na przeciwległej ścianie wisiały puste ramki na zdjęcia, które Hermiona od razu obiecała sobie uzupełnić. W pokoju miały też jedną, ale naprawdę ogromną drewnianą szafę i toaletkę. Wszystko razem wyglądało naprawdę luksusowo. Cieszyła się też, że dzieliła dormitorium z Ginny (jako prefekt naczelny miała przywilej mieszkania we 2 z wybraną dziewczyną), jednak obecnie nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać z nią na temat zaistniałej sytuacji, dlatego w duchu poczuła ulgę, że dziewczyna jest na zajęciach. Postanowiła, że skoro i tak korytarze powinny być teraz puste, skorzysta z okazji i pójdzie wziąć długą kąpiel w łazience prefektów, żeby na chwilę zapomnieć o ostatniej godzinie ze swojego życia. Poza tym, chciała ostatni raz przemyśleć swój udział w Turnieju Trójmagicznym. Szybko więc zebrała się z miejsca, wzięła wszystkie potrzebne kosmetyki i ubrania na zmianę i wyszła do pokoju wspólnego. Tak jak się spodziewała - był pusty. Pogoda była jeszcze na tyle ładna, że najwyraźniej jej koledzy, którzy skończyli zajęcia razem z nią postanowili wyjść na błonia. Odetchnęła z ulgą. Powoli wyszła przez obraz Grubej Damy na korytarz i już po chwili znalazła się na długich, krętych schodach prowadzących na piąte piętro. Ku jej nieszczęściu, gdy przeszła kilka kroków, zobaczyła przed sobą sporą grupę ludzi. W pierwszym momencie chciała uciec, ale stwierdziła, że wyszłaby wtedy na jeszcze większą idiotkę. Szła więc prosto przed siebie, starając zachowywać się naturalnie. Gdy zrozumiała, że grupa ludzi, to uczniowie Durmstrangu, nogi jej zmiękły i potknęła się o ostatni schodek przed progiem, przewracając się prosto na jednego z chłopaków. Zaskoczenie spowodowało, że jej ofiara nie zdążyła zaprzeć się mocniej o podłogę i w ten oto sposób Hermiona wylądowała razem z chłopakiem na ziemi, a rzeczy, które trzymała jeszcze przed chwilą w rękach rozsypały się dookoła nich. Zrobiła się purpurowa ze wstydu. Towarzystwo wokół zamilkło, co speszyło ją jeszcze bardziej.

- Jjja bardzo przepraszam, naprawdę- wydukała szybko i z prędkością światła wstała z mężczyzny, zbierając po drodze swoje rzeczy.

- Nic ci nie jest?- usłyszała głęboki głos chłopaka, który podnosząc się, podniósł jej truskawkowy balsam do ciała.

Spojrzała na niego i zarumieniła się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Był naprawdę przystojny. Miał piękne, kruczoczarne włosy, których kolor kontrastował z dość jasną skórą. Kilka kosmków delikatnie opadało mu na czoło. Barwa jego oczu przypominała świeżą wiosenną trawę, a na ustach błądził delikatny uśmiech. Był od niej wyższy o głowę i ewidentnie coś trenował, ponieważ przez jego szatę było widać zarys mięśni. 

Tu i teraz ~ DramioneWhere stories live. Discover now