Rozdział 38 - Zostań

508 25 0
                                    

- Hermiono- usłyszała za sobą głos.

Zabini złapał ją w talii i przyciągnął do siebie, tak, że stanęła teraz naprzeciwko niego. Spojrzał jej głęboko w oczy, jednak jedyne o czym ona teraz myślała, to ucieczka. Czy gdyby uderzyła go wystarczająco mocno, puściłby ją? Naprawdę nie miała najmniejszej ochoty na rozmowę z kimś, kto przyjaźnił się z Draconem. Z Draconem, który znów skrzywdził ją na wskroś. Może taki już po prostu był i cały czas bawił się nią, udając przyjaciela. Tym bardziej nie widziała powodu, żeby rozmawiać z Blaise'm. Nie miała na to ani czasu, ani ochoty, a poza wszystkim te jego ciągłe próby wydawały jej się już męczące.

- Puść mnie, Blaise albo obiecuję, rodzona matka cię nie pozna- odwarknęła, prostując się do granic możliwości.

Chłopak trochę odpuścił uścisk, jednak jego dłonie wciąż jej dotykały. Co on sobie myślał? Ta cała sytuacja zaczynała być tak absurdalna, że powoli skłaniała się ku wizycie w psychiatryku. Który to już raz przychodził do niej, prosząc o niemożliwe? Nie obchodziły jej nowe wybryki Malfoy'a. Chodził na zajęcia czy nie, upijał się do nieprzytomności, co noc zapraszał do siebie inną dziewczynę... W którym momencie zaczął to być też jej problem?

- Hermiono, musisz coś zrobić. On nie chce mnie słuchać- wymamrotał, niemal płaczliwie.

Dziewczyna wyrwała się i poprawiła włosy, na chwilę pozwalając sobie na opuszczenie gardy. Wszystko zaczęło się tamtego wieczora, kiedy przez przypadek idąc z Mattem wpadli na Malfoy'a. A potem było już tylko gorzej. Z początku widywała go głównie pijanego, ale to nie było wielką odmianą. Po kilku dniach, przestała go jednak całkiem widywać. Fakt, było to dziwne, ale przestała się tym przejmować od kiedy każde ich spotkanie kończyło się awanturą na pół szkoły. Wyśmiewał ją, poniżał, wszystko wróciło do relacji sprzed roku, a w zasadzie może było i gorzej. Wydawało się, że Draco przestał mieć jakiekolwiek skrupuły i każdą możliwą okazję wykorzystywał, żeby tylko ujrzeć w jej oczach łzy. 

- Blaise, Malfoy nie jest, nie był i nigdy nie będzie moim problemem- odparła zmęczona.- Naprawdę mam już dość jego gierek i proszę cię po raz ostatni, daj mi spokój.

Blaise potrząsnął żywo głową.

- Właśnie że jest twoim problemem, Hermiono. Nie udawaj, że cię nie obchodzi, bo nawet ja mam na tyle rozumu, żeby o tym wiedzieć. Proszę cię o pomoc ostatni raz, obiecuję. Po prostu cholernie się o niego martwię. A jeśli nie dla niego, zgódź się dla mnie.

Skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała sceptycznie na chłopaka. Ten pomysł był zły i to bardzo. Jakoś nie bardzo rozumiała po co miałaby mu dawać kolejną okazję do rzucania wyzwisk, a tym bardziej w jaki sposób zdaniem Blaise'a miałaby mu pomóc. Jej obecność z reguły tylko wszystko pogarszała, a nie taki był zamiar. Co jeśli jednak rzeczywiście to zaszło już za daleko, a ona zostawi go w momencie, kiedy najbardziej jej potrzebował? Malfoy był nieznośny, ale ta jedna mała cząstka jej serca podpowiadała jej, że powinna się zgodzić. Rzeczywiście, nie dla niego, ale dla Blaise'a, który cierpiał w tym wszystkim najbardziej.

- Dziewczynę wyrzucasz ty- stęknęła w końcu, uderzając palcem wskazującym w mostek chłopaka.

Blaise'owi chyba naprawdę ulżyło, bo przytulił ją do siebie mocno, praktycznie zapierając jej dech. Uśmiechnął się szczerze.

- Jesteś wielka- powiedział tylko.

Hermiona ruszyła za nim w kierunku Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Zabini prowadził ją przez chłodne, wilgotne lochy, gdzie nawet tylko przebywając, czuła się jakoś nieswojo. Znów szła tam, żeby pomóc Malfoy'owi i znów nie miała na to najmniejszej ochoty. Z tym że tym razem nie istniało- chyba- zagrożenie życia. Hermiona odsunęła się nieco od wątpliwie wyglądającej ściany, wyobrażając sobie ile pająków musiało się kryć w zakamarkach kamienia. Na samą myśl przeszedł ją dreszcz. To Ron słynął ze swojej arachnofobii, jednak musiała przyznać, że w pewnym stopniu jej lęk pokrywał się z jego. Z pewnością nie aż tak, ale dla własnego spokoju wolała odsunąć się na środek przejścia.

Tu i teraz ~ DramioneWhere stories live. Discover now